x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Niespodziewany Przybysz [Mane, Tib]

Awatar użytkownika
Mane
Posty: 865
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 mar 2014
Zdrowie: 81
Waleczność: 60
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

Niespodziewany Przybysz [Mane, Tib]

#1

Post autor: Mane » 04 lut 2019, 21:44

Miejsce: kraina pochodzenia Manea
Czas: kilkanaście miesięcy temu (?)

W końcu. W końcu po wielu intrygach, zakulisowych działaniach, udało mi się doprowadzić swoje stado na skraj upadku. Było niby najmniejsze z trzech, które zamieszkiwały te tereny, ale było tak samo potrzebne, jak pozostałe dwa. Na tym upierała się równowaga siły. Dopóki jedno stado nie było silniejsze, niż pozostałe dwa, nie dochodziło do wojny. Bo co z tego, że któreś było najsilniejsze, skoro pozostałe dwa mogły się zjednoczyć i ją pokonać? Równowaga była więc niesamowicie ważna. Co prawda delikatnie nią zachwiałem doprowadzając do tego, że najsilniejszy lew, nasz były dowódca zginął… ale właśnie tego potrzebowałem. Chaosu. I dwóch stronnictw w stadzie, które zaczęły toczyć walkę o władzę w nim, nawzajem oskarżając się o uśmiercenie byłego dowódcy. I gdy już było prawie pewne, że dojdzie do rozłamu… zaproponowano władzę mi. Oczywiście pomogłem w takim wyborze, tak jednemu stronnictwu jak i drugiemu subtelnie sugerując siebie. I obie grupy, każda przekonana że to ich pomysł, w końcu zdecydowały się oddać mi przywództwo. Na co oczywiście się zgodziłem. Przejmując władzę. Tak, jak tego oczekiwałem. I rozpocząłem powolny proces odbudowy potęgi swojego stada, by mogło nawiązać jakąkolwiek rywalizacje z pozostałymi dwoma. Bo nie zależało mi na władzy nad najmniejszym stadem. Chciałem rządzić całą krainą!

Kilka tygodni po zostaniu przywódcą, przechadzałem się samotnie skrajem terenów swojego stada. Lubiłem długie, spokojne wędrówki po sawannie, gdzie w ciszy mogłem się zastanawiać nad taktyką i strategią na kolejne miesiące. Co zrobić, by odbudować stado? Jak pokonać pozostałe dwie grupy? Mój plan powoli zaczynał się krystalizować. Musiałem doprowadzić do walki pomiędzy tamtymi. Tak by się sami pozabijali… bo osłabienie ich tak naprawdę oznaczało wzrost ważności mnie i mojego stada. Plan był trudny… ale sądziłem, że możliwy do wykonania. Powoli, łapa za łapą, wędrowałem sawanną rozważając różne możliwości. Co jakiś czas zerkałem na boki, ale raczej nie było to potrzebne. W końcu to była zewnętrzna „granica” całej krainy. Za nią była tylko pustynia. W miejscach, gdzie graniczyliśmy z pozostałymi dwoma stadami rzeczywiście mogło być groźne, bo zawsze zdarzały się jakieś graniczne utarczki ale tutaj? Tutaj nie spodziewałem się, by ktoś nadszedł z niezamieszkałych, jak sądziłem, pustynnych terenów.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#2

Post autor: Tib » 05 lut 2019, 21:32

Tib zaliczył właśnie kolejną akcję. Udało mu się zebrać wszystkie niezbędne informacje i z czystym sercem mógł teraz zdać raport swoim przełożonym. Oczywiście nie mogło być aż tak pięknie bo powódź odcięła mu drogę i brązowogrzywy musiał teraz przedzierać się przez nieznane tereny. Ot taka drobna niedogodność, w końcu co może pójść nie tak? Optymizm samca ustąpił nieco, gdy do jego nozdrzy wdarła się dość mocna woń, która prawdopodobnie należała do innego samca. Czyli znajdował się właśnie na czyimś terenie... Wunderbar.
Pech Tiba nie kończył się w tym miejscu, bo zaledwie chwile potem jego oczom ukazała się lwia sylwetka. Pomimo, że tamten zwrócony był do niego bokiem, to lew odruchowo przywarł do gleby i najciszej jak tylko umiał zaczął czołgać się do najbliższych zarośli. Był trochę zmęczony po ostatniej akcji i ostatnim na co miał teraz ochotę była bezsensowna bitka z przypadkowym samcem. Przez cały czas nie spuszczał tamtego z oczu by wiedzieć, kiedy rzucić się do ewentualnej ucieczki.

Awatar użytkownika
Mane
Posty: 865
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 mar 2014
Zdrowie: 81
Waleczność: 60
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#3

Post autor: Mane » 05 lut 2019, 21:51

Spokojnie przechadzałem się skrajem terenów swojego stada. Powoli łapa za łapą, nieustannie rozmyślając o swoich planach. Tych tak krótko jak i długo terminowych. Nagle… nagle kątem oka coś dostrzegłem. Jakiś ruch. Tak jak większość stworzeń żywych, a zwłaszcza mięsożerców, byliśmy wyczuleni na jakiekolwiek ruch. Jeśliby coś się nie poruszyło, to prawdopodobnie zamyślony nawet nie zwróciłbym na to uwagi, ale ruch, nawet na skraju obszaru widzenia, od razu mnie zaalarmował. Szybko obróciłem łeb wbijając w tamto miejsce spojrzenie, a następnie zatoczyłem zadem koło, wykonując zwrot na przodzie, nie spuszczając wzroku z miejsca, gdzie coś się wcześniej ruszyło. A może mi się tylko wydawało? Bo niczego tam nie widziałem. Jakiś ptak? Może roślinożerny obiadzik? A może drapieżnik, chociaż to było mało prawdopodobne. Podniosłem łeb i wciągnąłem powietrze ale nie miałem szczęścia – wiatr dął ode mnie, więc nie wyczułem żadnych zapachów. Zrobiłem krok w stronę tego miejsca, później kolejny. Skoro to się ruszyło i schowało, to musiałem być przez to dostrzeżony. Skoro się zatrzymałem i zrobiłem te dwa kroki, to to coś musiało wiedzieć, że je widziałem. Więc… więc ja nie musiałem się ukrywać bo i tak ktoś czy coś miało o mnie pełnię informacji, a ja nie widziałem nic. Ani gatunku, ani liczności ani nawet położenia. Więc… więc co mogłem zrobić?
- Wychodź, wychodź. Widzę Cię – oznajmiłem swobodnym tonem wbijając wzrok w miejsce, gdzie się nieznajome coś spodziewałem zobaczyć. Oczywiście blefowałem… ale miałem nadzieję, że to coś da się nabrać. Chociaż równie dobrze mogła to być jakaś pieprzona surykatka, która właśnie kopała sobie norkę, by się schować. Ale na czymś takim mi w zasadzie nie zależało – głodny nie byłem, chyba że byłoby to coś smacznego i łatwego do schwytania, to zawsze mógłbym się łaskawie posilić.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#4

Post autor: Tib » 06 lut 2019, 17:01

Widząc jak nieznajomy zwraca łeb w jego kierunku, Tib momentalnie zamarł. Wszystko wskazywało na to, że został dostrzeżony, cholera i to by było na tyle jeżeli chodzi o miły, spokojny spacer do domu. No nic, przynajmniej nie będzie się nudził. Brązowogrzywy uśmiechnął się pod nosem, słysząc jak obcy próbuje go nakłonić do pokazania się. Nie z nim takie numery. W prawdzie samiec wykonał kilka kroków w jego kierunku, lecz prawdopodobnie nie miał pojęcia z czym tak naprawdę ma do czynienia, a Tib nie miał zamiaru zbyt szybko psuć mu niespodzianki. Dobra, ale co jeżeli tamten postanowi ruszyć w jego stronę? Cóż, samiec nie wyglądał mu na słabeusza więc ewentualna walka mogłaby być dość wyrównana. Nicht gut. W takim razie jedynym sensownym rozwiązaniem wydawała się ucieczka, jednak Tib zamierzał wstrzymać się z nią do momentu aż nie zyska stuprocentowej pewności, że tamten typ na pewno go widzi.

Awatar użytkownika
Mane
Posty: 865
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 mar 2014
Zdrowie: 81
Waleczność: 60
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#5

Post autor: Mane » 06 lut 2019, 21:01

Odwróciłem najpierw łeb, później resztę ciała w stronę, gdzie jak mi się zdawało, widziałem ruch. Kazałem nieznajomemu czemuś się pokazać. Głośno i wyraźnie. Ale… ale to coś było albo głuche, albo głupie… albo i głuche i głupie. A może mi się tylko wydawało, że to coś widziałem? Też była taka możliwość. Przyjrzałem się ponownie bacznie, ale dalej niczego nie dostrzegłem, więc zrobiłem kolejne dwa kroki, spięty, skupiony i gotowy, by w razie czego rzucić się albo do ataku albo do ucieczki.
- Widzę Cię i nie będę kolejny raz powtarzał! – ryknąłem głośniej – Wychodź natychmiast! Liczę do pięciu! Ostatnia szansa! – oznajmiłem temu czemuś – Pięć, cztery, trzy, dwa… – zacząłem odliczanie. Bo wolałem, by potencjalny agresor wyszedł sam. Oczywiście mogłem sam tam podejść, ale zawsze istniała szansa, że zostanę zaatakowany przez coś, co mogło być groźne. Więc negocjacje wydawały się być lepszym pomysłem.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#6

Post autor: Tib » 07 lut 2019, 17:49

Pomimo ryków Tib nie miał zamiaru ruszać się ze swojej kryjówki, zwłaszcza, że obcy samiec wydawał się tym faktem mocno podirytowany. Niestety wszystko wskazywało na to, że tamten również nie miał zamiaru się zbliżać, a brązowogrzywy nie miał najmniejszej chęci spędzić w tych krzaczorach reszty dnia. Zwłaszcza, że jeden z kolców zaczął wędrować w dość nieciekawe miejsce…
Widząc, że obcy się waha, Tib postanowił nieco poudawać i odstawić mu niezłą szopkę. Nim Mane zdążył doliczyć do końca, brązowogrzywy podniósł się z krzaków i energicznym krokiem ruszył wprost na niego . W trakcie marszu Tib wywołał na swoim pysku złośliwy uśmieszek i obnażył pazury, żeby sprawiać wrażenie jakby był gotowy rzucić się na obcego.
-Wybacz, że cię niepokoję mein Freund, ale niechcący zbłądziłem na twoje ziemie- przemówił kiedy znalazł się z odległości kilku metrów od samca, po czym zaczął zataczać wokół niego koła.
-Wybacz, też dziecinadę z ukrywaniem się, ale nie byłem pewien twoich zamiarów i…w sumie to dalej nie jestem- dodał, a złowrogi uśmieszek nieco się poszerzył. Tib dołożył wszelkich starań by wyjść na nieco niezrównoważonego przybłędę. Zobaczymy co na to obcy.

Awatar użytkownika
Mane
Posty: 865
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 mar 2014
Zdrowie: 81
Waleczność: 60
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#7

Post autor: Mane » 07 lut 2019, 21:10

No nie! No co za wredne… coś! Prosiłem, groziłem, ostrzegałem, ryczałem i liczyłem… a to coś… ciągle nic! Jakby tego czegoś w ogóle nie było! Może… może naprawdę tego nie było? Albo było, ale z jakichś powodów złośliwie się nie odzywało? Bezczelne… coś! Widząc jednak jakieś poruszenie… uśmiechnąłem się triumfalnie. Chociaż… coś mi tutaj nie pasowało, coś się nie zgadzało. Czemu on.. szedł w moją stronę? Czemu takim pewnym krokiem? I czemu… wprost na mnie? I czemu się uśmiechał? I czemu obnażał pazury? To… to mi się zdecydowanie nie podobało. Obniżyłem pozycję, delikatnie uginając łapy, bo to wyglądało na atak. A w zasadzie nie tyle na atak, bo atakujący lew zwykle by to robił na pełnej prędkości… co raczej na groźbę ataku, którego to ktoś próbuje uniknąć… co było dziwnym podejściem. Albo się atakuje, albo się nie atakuje a zwykle się nie grozi atakiem w sposób, który umożliwia drugiemu lwu zwianie czy przygotowanie się. To zdradzało niepewność nieznajomego, co do wyniku starcia, skoro niby atakował… a ewidentnie wolał by do starcia nie doszło. Ale czemu? Jaki mógł mieć w tym powód?
- Niechcący zbłądziłeś? – spytałem, podejrzliwie mrużąc oczy – A skąd wiesz, że to są moje ziemię? – dopytywałem dochodząc do wniosku, że on… coś za wiele wie, jak na przypadkowe „zbłądzenie”. Bo skoro był tutaj niechcący i przypadkiem, to skąd mógł wiedzieć, że jestem Władcą? I to od stosunkowo niedawna? Miał bardzo świeże informacje jak na „przypadkowego” lwa. Czyżby… szpieg któregoś z pozostałych dwóch stad? A może… zabójca? Nasłany na mnie morderca? Czy to możliwe, że któreś z tamtych stad postanowiło mnie zabić? Nie mieli raczej powodu, by osłabiać tę najsłabszą grupę. Więc może… może ktoś z mojego stada? Ktoś inny marzył o władzy? Albo może ktoś się zaczął domyśleć, że to przeze mnie zginął poprzedni władca?
- Chyba zapomniałeś się przedstawić – wypomniałem mu. Bo… bo jego słowa brzmiały dziwnie. Inny akcent? Był z innego miejsca? Ktoś wynajął lwa z innej krainy aby mnie zabić? Albo… tylko udawał? Próbując ukryć swoje prawdziwe pochodzenie? Zacząłem powoli się przekręcać, nie dając się zajść od tyłu, a później zrobiłem parę kroków do przodu, chcąc przeciąć krąg i z niego wyjść. Nikt dookoła mnie nie będzie krążył niczym stado lwów wokół rannej antylopy!
- Ale chyba mimo wszystko coś o mnie wiesz. Ja o tobie nic. Więc chyba… również nie znam Twoich zamiarów, Twoich intencji. Co Cię skłoniło… do zbłądzenia tutaj? – spytałem. Byłem gotowy do walki i wcale nie ukrywałem tego. Łatwo było to dostrzec po spiętych mięśniach gotowych do skoku, po obniżonej sylwetce, lekko ugiętych łapach.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#8

Post autor: Tib » 08 lut 2019, 18:44

Obcy lew nie zaczął się jąkać ani nie położył po sobie uszu. W sumie to już by było troszkę zbyt proste, a tak przynajmniej zapowiadało się ciekawe spotkanie.
-Zgadywałem- odparł a delikatny uśmieszek nie schodził z jego pyska.
-Na tych tehenach czuć dość silną woń, a ty przechadzasz się tutaj jak gdyby nigdy nic. Wnioskuję wiec, że należą one albo do ciebie dla do kogoś z twojego stada- odparł, nie przerywając przy tym krążenia. Nie podobało mu się, że tamten przygotowuje się do ataku, bo w obecnych okolicznościach brązowogrzywy wolałby uniknąć zbędnej przemocy. W końcu Tib zatrzymał się w odległości kilku metrów od obcego samca i przysiadł wygodnie na zadzie.
-Ależ ty ciekawski mein Freund- odparł udając rozbawionego.
-Cóż, nohmalnie nie powinienem udzielać Ci takich infohmacji, ale ponieważ nie jesteś nikim ważnym to chyba mogę zhobić mały wyjątek- odparł nie szczędząc przy tym złośliwści.
-Nazywam się Tib i whacam z tehenów gdzie wykonywałem misję dla swojego stada. Jej szczegóły nie powinny ciebie intehesować. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że mała powódź odcięła mi dhogę i w ten sposób los skazał mnie na łażenie po twoich ziemiach – brązowogrzywy powiedział tyle ile uważał za słuszne. Za więcej mógłby stracić łeb.
-W każdym hazie, może tehaz ty opowiesz mi coś o sobie? – rzekł swobodnym tonem, zupełnie jakby nic sobie nie robił z faktu, że tamten w każdej chwili może się na niego rzucić.

Awatar użytkownika
Mane
Posty: 865
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 mar 2014
Zdrowie: 81
Waleczność: 60
Zręczność: 50
Percepcja: 40
Kontakt:

#9

Post autor: Mane » 09 lut 2019, 0:59

Spiorunowałem go wzrokiem kolejny raz. Zgadywał? Tak próbował mi wmówić? Że niby niechcący akurat trafił? Dziwny zbieg okoliczności… a ja się już wiele razy przekonywałem, że za zbiegami okoliczności często coś się kryje… i po prostu nie wierzyłem w nie. Słowa lwa, jego postępowanie… po prostu wydawało mi się bardzo podejrzane.
- Ty również przechadzasz się tutaj, jak gdyby nigdy nic, mimo… że nie są to Twoje tereny – odparowałem mu, bo jak widać jego stwierdzenie było sporą nadinterpretacją. Która oczywiście dziwnym trafem pasowała do stanu faktycznego, ale to był niby tylko przypadek? Jeden z tych, w które nie wierzyłem? Obróciłem się i ruszyłem do przodu, by nie pozwolić mu na zajście się od tyłu i przerwać mu to krążenie dookoła mnie. Byłem gotowy do ataku, ale również do obrony lub ucieczki, gdyby sytuacja tego wymagała, chociaż gdy nagle usiadł… to mnie to odrobinę zaskoczyło, by nie powiedzieć, że zbiło z pantałyku. Bo czemu on… usiadł? To nie miało sensu! Przecież widział, że jestem gotowy do walki, to czemu ryzykował, że nagle go zaatakuje? Ja nie zamierzałem usiąść zaczynając podejrzewać, że to może być jakaś pułapka czy podstęp. Dyskretnie rzuciłem okiem na boki, oczywiście nie spuszczając intruza z oczu, ale nikogo innego nie dostrzegłem. Zachowywałem więc dalej czujność, chociaż póki co nie zdecydowałem się na atak.
- Nie powinieneś udzielać? A twierdziłeś, że to moje tereny? Nagle zmieniasz zdanie? – odpowiedziałem mu. Najpierw sprawiał wrażenie, że wie o mnie wszystko a nagle… nie wiedział nic? Chamskie podpytywanie, próba zdobycia informacji, albo oszukanie mnie i próba sprawiania wrażenia kogoś niezorientowanego? No to na to już było za późno! Nie miałem zamiaru dać się nabrać. I nie miałem zamiaru nic mu mówić. A już na pewno nie zamierzałem mu wierzyć w te brednie, które mi mówił. Na pewno mnie próbował oszukać! Byłem przekonany, że mnie stara się wprowadzić w błąd. Naprawdę wierzył, że mu się uda? Jasne!
- Powódź odcięła drogę? To zaprawdę straszny pech! – prychnąłem, wyraźnie mu chyba dając znać, że nie wierzę w ani jedno jego słowo – Ale jak się zgubiłeś, to trzeba było powiedzieć. Chętnie Cię oprowadzę po terenach, które uważasz za moje. Trochę turystki, gościna dla niespodziewanego przybysza z daleka, odpoczynek. Zapraszam! – oznajmiłem mu ironicznym tonem. Nawet nie próbowałem udawać, że mówię szczerze bo byłem przekonany, że mi nie uwierzy, tak samo jak i ja nie wierzyłem jemu – Oczywiście, oczywiście że opowiem. Wkrótce! Wszystko! – warknąłem i rzuciłem się w jego stronę. Dalej siedział czy zdążył wstać? Jeśli miałem okazję, próbowałem podbiec od niego trochę od boku, starając się chwycić go za kark i przycisnąć do ziemi, o ile wcześniej nie zareagował, łatwo się chyba domyślając, że na wymianie uprzejmości ta rozmowa to się nie skończy.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#10

Post autor: Tib » 09 lut 2019, 18:23

Tib nie widział sensu wdawać się w dalsza polemikę z nieznajomym lwem. Po pierwsze nie miał zamiaru tłumaczyć się pierwszemu lepszemu osobnikowi którego napotyka na swojej drodze. Inna sprawą było to, że tamten tak przekręcał jego słowa i dopasowywał wszystko pod swój punkt widzenia, że dla brązowogrzywego dalsza dyskusja wydawała się nie mieć sensu. Jeszcze tamten jakimś dziwnym trafem dojdzie do wniosku, że Tib woli lwy od lwic. Nigdy nie wiesz co takiemu we łbie siedzi.
Oczywiście lew bez problemu wyczytał z zachowania Mane jego intencje i jego ruch nie był dla niego zaskoczeniem. Tym bardziej nie rozumiał dlaczego ustawił się w tak beznadziejnej pozycji… cholera.
W tej sytuacji Tib musił zdecydować się na jeden z najprostszych znanych mu manewrów. Ponieważ od obcego dzieliło go kilka metrów, brązowogrzywy miał czas, żeby dźwignąć swój tyłek z ziemi i stanąć na wprost nacierającego Mane.
-Cholerny Unterlöwe- rzucił, po czym spróbował odskoczyć na bok.
Mane:(Z50)
Tib wyrzuca 3d50:
15, 39, 42


Tib:(Z55)
Tib wyrzuca 3d50:
3, 12, 44


Niestety, Mane by dla niego zbyt szybki i Tib zapłacił za chwilowy brak koncentracji. Lew wylądował na glebie a Mane maił w tym momencie pełną kontrolę.
-Schweinhund- warknął. Niech tylko tamten typ zrobi teraz choćby najdrobnieszjszy błąd.

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość