x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Południowy nasyp
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić.
- Enasalin
- Nowicjusz
- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Re: Południowy nasyp
No dobrze, czułości był aż wystarczająco. Enasalin nieprzyzwyczajona do tego by się tak migdalić, nawet jeśli to jej dzieci, w końcu odstąpiła od Geralda i zerknęła to na niego, to na Dumata.
- Mama miała masę spraw do załatwienia poza granicami. Nie jesteśmy jedynym stadem w pobliżu obojętnie ile bym chciała by ich nie było. I chociaż nie stanowią zagrożenia, to mogą być solą w oku, dlatego trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy da się ich pozbyć, albo zyskać jako sojuszników.
Wyjaśniła po krótce, najprostszą strategię na świecie, by innych trzymać blisko i cały czas ich kontrolować. A kiedy przyjdzie pora - pozbyć się, by odegnać cień zagrożenia.
- Kiedyś wam przyjdzie to robić, jeśli wiatr nie pogna was w cztery strony świata. Ale gdziekolwiek was nie wyniesie, będziecie musieli się pilnować, bowiem nawet rodzina może was zdradzić i wbić pazury w plecy.
Enasalin chociaż brzmiała pouczająco, to w myślach miała obraz brata, który wyrządził jej tyle krzywd. A przecież byli krwią z krwi i to nie tak daleką jak mogłoby się wydawać. Biała podeszła do Dumata, który najwyraźniej czuł się trochę zazdrosny, że zbytnio ucieszyła się na widok powracającego po takim czasie syna. A potem, może nieco złośliwie, ale z pewnością z miłością, chwyciła go obiema łapami i przytuliła do swej piersi.
- No, ale nie popadajmy w paranoję. Waszym przeznaczeniem jest dokonać rzeczy wielkich, bowiem w waszych żyłach płynie moja krew. A martwi głosu nie mają.
Po tych słowach potarmosiła jeszcze jej biednego synka, zaśmiała się i puściła z uścisku. A potem spoważniała nagle, jakby ta chwila radości nie miała miejsca.
- Gerald. Czy twój ojciec wrócił z tobą?
- Mama miała masę spraw do załatwienia poza granicami. Nie jesteśmy jedynym stadem w pobliżu obojętnie ile bym chciała by ich nie było. I chociaż nie stanowią zagrożenia, to mogą być solą w oku, dlatego trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy da się ich pozbyć, albo zyskać jako sojuszników.
Wyjaśniła po krótce, najprostszą strategię na świecie, by innych trzymać blisko i cały czas ich kontrolować. A kiedy przyjdzie pora - pozbyć się, by odegnać cień zagrożenia.
- Kiedyś wam przyjdzie to robić, jeśli wiatr nie pogna was w cztery strony świata. Ale gdziekolwiek was nie wyniesie, będziecie musieli się pilnować, bowiem nawet rodzina może was zdradzić i wbić pazury w plecy.
Enasalin chociaż brzmiała pouczająco, to w myślach miała obraz brata, który wyrządził jej tyle krzywd. A przecież byli krwią z krwi i to nie tak daleką jak mogłoby się wydawać. Biała podeszła do Dumata, który najwyraźniej czuł się trochę zazdrosny, że zbytnio ucieszyła się na widok powracającego po takim czasie syna. A potem, może nieco złośliwie, ale z pewnością z miłością, chwyciła go obiema łapami i przytuliła do swej piersi.
- No, ale nie popadajmy w paranoję. Waszym przeznaczeniem jest dokonać rzeczy wielkich, bowiem w waszych żyłach płynie moja krew. A martwi głosu nie mają.
Po tych słowach potarmosiła jeszcze jej biednego synka, zaśmiała się i puściła z uścisku. A potem spoważniała nagle, jakby ta chwila radości nie miała miejsca.
- Gerald. Czy twój ojciec wrócił z tobą?
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
- Dumat
- Posty: 218
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 kwie 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 69
- Zręczność: 51
- Percepcja: 31
- Kontakt:
Niekoniecznie wielbił się w czułościach. Uważał je za mało męskie. Poza tym co to za czułości, w których nie on - wspaniały Dumat - gra pierwsze skrzypce? Dlatego na zachętę ze strony Geralda skrzywił się delikatnie i przecząco pokręcił łbem, dając znać, że wcale mu do tego teletubisiowego tulańca niespieszno. Fakt, faktem cieszyło go, że znów widzi tą znaną mordkę, niemniej... nie, nie zamierzał wbrew sobie rzucać się do uścisków. Poza tym był zwyczajnie zazdrosny i nawet z czystej przekory chciał braciakowi odmówić. Zupełnie, jakby miało to wyrządzić mu krzywdę; jakby miało stanowić pewną zemstę. Niedorzeczne i głupie, ale czego można spodziewać się po kimś, kto czuje się pępkiem świata?
Przeczekał więc na uboczu, przysiadając nieco na zadzie, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień. Przecież na nie zasługiwał, prawda? Na szczęście widocznie Enasalin uznała podobnie, bo długo czekać nie musiał. Przekrzywił lekko jasny łebek, z zaciekawieniem słuchając wypowiedzi rodzicielki, starając się jak najlepiej ją zapamiętać. Nie był aż tak głupi, by przypuszczać, że świat kończy sie na górach - nigdy jednak nie był poza nimi i interesowało go, jak wyglądały inne miejsca. A tutaj Gerald miał okazję już się o tym przekonać, paskudna chmurka.
Zanim jednak nauki matki dobrze sobie przyswoił, wylądował już w jej objęciach. Najwidoczniej zielonooka doskonale wyczuła jego niechęć wobec podobnych przedstawień. I chociaż krzywił się niemiłosiernie, chociaż wydawał z siebie jęki niezadowolenia, chociaż próbował się oswobodzić - było mu cholernie miło, dobrze, beztrosko. Czuł się bezpieczny. Kochany. Najlepszy. Chociaż przez ten krótki moment swojego życia poczuł, że jest super ekstra lewkiem.
- Dużo jest tych stad? - spytał, kiedy Enasalin postanowiła go w końcu puścić, demonstracyjnie łapami poprawiając dość bujną już namiastkę lwiej grzywy. W końcu jako przyszły Mistrz Mrocznego Bractwa musiał wiedzieć jak najwięcej, znać wszelkie możliwe do poznania szczegóły.
A potem przeniósł wzrok na Geralda. No, tak, przecież mieli ojca. Podobno. Jakoś słabo go pamiętał...
Przeczekał więc na uboczu, przysiadając nieco na zadzie, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień. Przecież na nie zasługiwał, prawda? Na szczęście widocznie Enasalin uznała podobnie, bo długo czekać nie musiał. Przekrzywił lekko jasny łebek, z zaciekawieniem słuchając wypowiedzi rodzicielki, starając się jak najlepiej ją zapamiętać. Nie był aż tak głupi, by przypuszczać, że świat kończy sie na górach - nigdy jednak nie był poza nimi i interesowało go, jak wyglądały inne miejsca. A tutaj Gerald miał okazję już się o tym przekonać, paskudna chmurka.
Zanim jednak nauki matki dobrze sobie przyswoił, wylądował już w jej objęciach. Najwidoczniej zielonooka doskonale wyczuła jego niechęć wobec podobnych przedstawień. I chociaż krzywił się niemiłosiernie, chociaż wydawał z siebie jęki niezadowolenia, chociaż próbował się oswobodzić - było mu cholernie miło, dobrze, beztrosko. Czuł się bezpieczny. Kochany. Najlepszy. Chociaż przez ten krótki moment swojego życia poczuł, że jest super ekstra lewkiem.
- Dużo jest tych stad? - spytał, kiedy Enasalin postanowiła go w końcu puścić, demonstracyjnie łapami poprawiając dość bujną już namiastkę lwiej grzywy. W końcu jako przyszły Mistrz Mrocznego Bractwa musiał wiedzieć jak najwięcej, znać wszelkie możliwe do poznania szczegóły.
A potem przeniósł wzrok na Geralda. No, tak, przecież mieli ojca. Podobno. Jakoś słabo go pamiętał...
JUŻ NIEBAWEM (autor: JieLing)
A GDY JUŻ BĘDĘ DUŻY...
- Gerald
- Posty: 66
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 kwie 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 40
- Percepcja: 40
- Kontakt:
On tam się nie gniewał na mamę, masa spraw brzmi poważnie prawda? Umiał sobie wyobrazić jak bardzo męczące mogło być zadawanie się z obcym stadem, zwłaszcza że to rodzinne taty nie przyjęło ich z otwartymi łapami.
- Może jakby nas polubili to nie byliby solą? Tylko taką no słodką glinką? - Pełen entuzjazmu palną optymistycznie totalną pierdolę, polityka nie ma przecież nic wspólnego z lubienie się, ale o tym młody nie mógł wiedzieć.
Tym bardziej kolejne słowa matki zdawały mu się być przykre, jak to rodzinie ma nie ufać? To komu powiniene? Skrzywił się patrząc za rodzicielką szczenięcym wzrokiem by i poważnego Dumata nim uraczyć, nie lubił tulasków? Czyli znaczy to że trzeba nimi go ob sypać aż nie utonie w braterskiej miłości. Przymierzył się kręcąc tyłkiem zanim wystrzelił ku niemu jak za starych dobrych czasów, kiedy to byli ledwie małymi berbeciami by obdarować go męskim uściskiem.
Gerald test zreczności
Niezależnie od efektu, celem oczywiście było przytulenie brata do puchatej piersi i zrobienie mu wbrew. Krew z krwi i kość z kości matki powiadacie, a celem jego dokonywać wielkich rzeczy? No to trzeba zacząć od zdobycia utraconych rodzinnych uczuć!
- Haha, a.. tak. Rozdzieliliśmy się pod górami. - Dodał jeszcze nie zdając sobie sprawy z tego że mogło to być dość ważne, zbytnio zaoferowany był bratem, a i z tego samego powodu przybycie drugiego mruka umknęło jego uwadze.
- Może jakby nas polubili to nie byliby solą? Tylko taką no słodką glinką? - Pełen entuzjazmu palną optymistycznie totalną pierdolę, polityka nie ma przecież nic wspólnego z lubienie się, ale o tym młody nie mógł wiedzieć.
Tym bardziej kolejne słowa matki zdawały mu się być przykre, jak to rodzinie ma nie ufać? To komu powiniene? Skrzywił się patrząc za rodzicielką szczenięcym wzrokiem by i poważnego Dumata nim uraczyć, nie lubił tulasków? Czyli znaczy to że trzeba nimi go ob sypać aż nie utonie w braterskiej miłości. Przymierzył się kręcąc tyłkiem zanim wystrzelił ku niemu jak za starych dobrych czasów, kiedy to byli ledwie małymi berbeciami by obdarować go męskim uściskiem.
Gerald test zreczności
Gerald wyrzuca 3d50:
32, 7, 24
32, 7, 24
Niezależnie od efektu, celem oczywiście było przytulenie brata do puchatej piersi i zrobienie mu wbrew. Krew z krwi i kość z kości matki powiadacie, a celem jego dokonywać wielkich rzeczy? No to trzeba zacząć od zdobycia utraconych rodzinnych uczuć!
- Haha, a.. tak. Rozdzieliliśmy się pod górami. - Dodał jeszcze nie zdając sobie sprawy z tego że mogło to być dość ważne, zbytnio zaoferowany był bratem, a i z tego samego powodu przybycie drugiego mruka umknęło jego uwadze.
REF
♃ || ♄ || ♅
- Brutus
- Posty: 95
- Gatunek: Orłosęp
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 28 lut 2016
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 5
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
- Cóż, chciałem zaproponować Ci swoje usługi, ale najwyraźniej nie jesteś zainteresowana - odpowiedział obrażony ptak, kiedy lwica zwróciła się do niego w ten sposób. Zatrzepotał poirytowany skrzydłami, kiedy w pobliżu pojawiły się jej dzieci i pofrunął na pobliższą gałąź, by poczuć się bezpieczniej.
- Enasalin
- Nowicjusz
- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Enasalin mimochodem spojrzała na Dumata. Ach, tak, skoro zaczęła temat wypadałoby by rozwinęła go dalej. W końcu, ta wiedza może im się jeszcze w życiu przydać, a im wcześniej tym lepiej. W końcu nie byli już miesięcznymi kluskami by miała ich chronić przed światem zewnętrznym. A przynajmniej wiecznie nie będzie tego robić.
- Są dwa. Lwia ziemia, mają tereny nad rzeką królów, która wypływa z naszych szczytów. Dalej gdzieś za nią są tereny dawnego stada złej ziemi. Ci drudzy mieszkają tak daleko, że nie stanowią dla nas zagrożenia, nawet nie wiem czy ich kiedykolwiek spotkacie. Za to lwia ziemia... eh, banda nieudaczników. Na razie powinna wam wystarczyć wiedza, żeby unikach ich filozofii o kręgu życia. Stek bzdur nie jest wam potrzebny, nie będziecie dzięki temu silniejsze.
Wyjaśniła po krótce, starając się słowami wywrzeć delikatny nacisk na to, że dobra lwia ziemia to najlepiej kilka centymetrów pod ziemią. Chociaż biorąc pod uwagę ich filozofię, to najlepiej im jak wcinają je robaki i inni padlinożercy.
- Gdyby tylko podzielali naszą filozofię Gerald, to może dałoby się coś z tym zrobić. Ale pierwsze słyszę o słodkiej glince.
Uśmiechnęła się delikatnie, chociaż przez moment miała ochotę strzelić mu w ucho za taką niedorzeczność, nie był przecież już oseskiem by pewnych zażyłości w świecie nie zrozumiał. Ale to nie na to pora.
W międzyczasie przybyło kolejne dziecię, które do serca sobie wzięło nauki u jednego z jej podwładnych, z czego była bardzo szczęśliwa, bo Enka sama wiedziała, że nie jest najlepsza momentami w tłumaczeniu czegokolwiek. Bardziej oczekiwała gotowych efektów. No, ale może mając kiedykolwiek później drugie dzieci będzie lepsza. O ile znów nie urodzi siódemki klusek.
W każdym razie widząc Kalfa też napawała ją duma, podobnie jak w przypadku innych dzieciów.
- Zatem jestem rad, przynajmniej ktoś tutaj przykładał się do nauki.
Kiedy to mówiła, podeszła doń i trąciła go nosem gdzieś za uchem w ramach aprobaty i zwyczajnego zadowolenia z jego postępów.
Potem zaś ten ptaszor się chyba w końcu przebudził, bo wzbił się w górę i spierniczył na drzewo.
- Powiem tak ptaszyno. Zdarza mi się karmić okoliczne, padlinożerne ptactwo resztkami obiadu, albo swoimi niedoszłymi wrogami, lub intruzami. W zamian czasem podzielą się jaką rewelacją. Od ciebie też mam oczekiwać tego samego, czy jesteś jednak bardziej przydatny?
Zaczęła względnie dyplomatycznie, no przecież nie będzie odwalać dzikich akcji w obecności swoich dzieci. A może właśnie powinna? W końcu ile będzie trzymać je w spokojnej otoczce stada. Muszą się nauczyć kiedyś odpyskowywać nieznajomym.
- Są dwa. Lwia ziemia, mają tereny nad rzeką królów, która wypływa z naszych szczytów. Dalej gdzieś za nią są tereny dawnego stada złej ziemi. Ci drudzy mieszkają tak daleko, że nie stanowią dla nas zagrożenia, nawet nie wiem czy ich kiedykolwiek spotkacie. Za to lwia ziemia... eh, banda nieudaczników. Na razie powinna wam wystarczyć wiedza, żeby unikach ich filozofii o kręgu życia. Stek bzdur nie jest wam potrzebny, nie będziecie dzięki temu silniejsze.
Wyjaśniła po krótce, starając się słowami wywrzeć delikatny nacisk na to, że dobra lwia ziemia to najlepiej kilka centymetrów pod ziemią. Chociaż biorąc pod uwagę ich filozofię, to najlepiej im jak wcinają je robaki i inni padlinożercy.
- Gdyby tylko podzielali naszą filozofię Gerald, to może dałoby się coś z tym zrobić. Ale pierwsze słyszę o słodkiej glince.
Uśmiechnęła się delikatnie, chociaż przez moment miała ochotę strzelić mu w ucho za taką niedorzeczność, nie był przecież już oseskiem by pewnych zażyłości w świecie nie zrozumiał. Ale to nie na to pora.
W międzyczasie przybyło kolejne dziecię, które do serca sobie wzięło nauki u jednego z jej podwładnych, z czego była bardzo szczęśliwa, bo Enka sama wiedziała, że nie jest najlepsza momentami w tłumaczeniu czegokolwiek. Bardziej oczekiwała gotowych efektów. No, ale może mając kiedykolwiek później drugie dzieci będzie lepsza. O ile znów nie urodzi siódemki klusek.
W każdym razie widząc Kalfa też napawała ją duma, podobnie jak w przypadku innych dzieciów.
- Zatem jestem rad, przynajmniej ktoś tutaj przykładał się do nauki.
Kiedy to mówiła, podeszła doń i trąciła go nosem gdzieś za uchem w ramach aprobaty i zwyczajnego zadowolenia z jego postępów.
Potem zaś ten ptaszor się chyba w końcu przebudził, bo wzbił się w górę i spierniczył na drzewo.
- Powiem tak ptaszyno. Zdarza mi się karmić okoliczne, padlinożerne ptactwo resztkami obiadu, albo swoimi niedoszłymi wrogami, lub intruzami. W zamian czasem podzielą się jaką rewelacją. Od ciebie też mam oczekiwać tego samego, czy jesteś jednak bardziej przydatny?
Zaczęła względnie dyplomatycznie, no przecież nie będzie odwalać dzikich akcji w obecności swoich dzieci. A może właśnie powinna? W końcu ile będzie trzymać je w spokojnej otoczce stada. Muszą się nauczyć kiedyś odpyskowywać nieznajomym.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
- Dumat
- Posty: 218
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 kwie 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 69
- Zręczność: 51
- Percepcja: 31
- Kontakt:
Dużo się działo, oj dużo. Na szczęście nie musiał już się dawać tulić. Tak przynajmniej założył. Nie wiedział jeszcze, na jak długo zniechęcił rodzinkę do czułości. Przysiadł i wlepił zaciekawione spojrzenie w matulę, wysłuchując jej wyjaśnień. Tak. Musiał wiedzieć. To bardzo ważna wiedza. Informacje bywają cenniejsze od namacalnej broni. Skrzywił się na określenie słodkiej glinki - co za różnica czy sól, czy glina, skoro pewnie równie nieprzyjemnie mieć coś takiego pod powieką? Na szczęście zorientował się, że to wszystko było tylko ciągiem metafor i nikt sobie nikogo do oka pchać nie zamierzał. Mlasnął głucho.
Na pojawienie się kolejnego brata nieszczególnie zareagował. Skinął mu tylko łeb, ot, żeby wiedział, że nie został niezauważonym. Nic poza tym. Zresztą Kalf nie sprawiał wcale wrażenia, jakby oczekiwał czegoś więcej.
- Taaaa - mruknął jedynie w reakcji na komentarz odnośnie tego, że "ktoś przykładał się do nauki". Nie, wcale nie był zazdrosny... Znowu... Kurde, naprawdę? Wszyscy niby byli tacy wspaniali i wyjątkowi? Gówno prawda. Jeśli wszyscy są wyjątkowi, to nikt nie jest, jak to mawiał ten szybki dzieciak z Iniemamocnych. I trudno zarzucić, że nie miał racji. Nie podobało mu się to i jednocześnie wzmagało parcie na to, by pewnego dnia udowodnić, że to właśnie on był najwspanialszym ze wspaniałych. Poczekajcie tylko, aż podrośnie i jeszcze bardziej zmężnieje!
Nie zdążył się jednak dobrze nabzdyczyć, bo oto jakaś chmura wystrzeliła jak z procy - i to prosto w jego kierunku. Gerald. Niech go szlag, przebiegły stworek!
Na całe jednak szczęście, chociaż Dumat bywał mocno w siebie zapatrzony, był też niezłym obserwatorem otoczenia, jak się okazało - obdarzonym niezłym refleksem. W związku z tym w porę przejrzał zamiary brata i bez większych trudności umknął przed jego "atakiem". Niestety, połechtało to tylko ego młodego i wzmocniło przekonanie o własnej wyśmienitości. Pewnie zemści się to na zielonookim jeszcze niejednokrotnie. W zasadzie jedynie bliska obecność matki powstrzymała Dumata przed tryumfalnymi złośliwościami, którymi chciał poczęstować brata. No, cóż - gniewu matki się jednak bał, bo jak pierdzielnie łapą przez łeb, to z pewnością zaboli...
Zastrzygł uchem. Och, ojciec wrócił? Świetnie! Może od niego nauczy się jakichś przydatnych rzeczy? W końcu był mu to winien. Jak śmiał odejść i porzucić rodzinę; porzucić w końcu samego Dumata?!
Na pojawienie się kolejnego brata nieszczególnie zareagował. Skinął mu tylko łeb, ot, żeby wiedział, że nie został niezauważonym. Nic poza tym. Zresztą Kalf nie sprawiał wcale wrażenia, jakby oczekiwał czegoś więcej.
- Taaaa - mruknął jedynie w reakcji na komentarz odnośnie tego, że "ktoś przykładał się do nauki". Nie, wcale nie był zazdrosny... Znowu... Kurde, naprawdę? Wszyscy niby byli tacy wspaniali i wyjątkowi? Gówno prawda. Jeśli wszyscy są wyjątkowi, to nikt nie jest, jak to mawiał ten szybki dzieciak z Iniemamocnych. I trudno zarzucić, że nie miał racji. Nie podobało mu się to i jednocześnie wzmagało parcie na to, by pewnego dnia udowodnić, że to właśnie on był najwspanialszym ze wspaniałych. Poczekajcie tylko, aż podrośnie i jeszcze bardziej zmężnieje!
Nie zdążył się jednak dobrze nabzdyczyć, bo oto jakaś chmura wystrzeliła jak z procy - i to prosto w jego kierunku. Gerald. Niech go szlag, przebiegły stworek!
► Pokaż Spoiler
Na całe jednak szczęście, chociaż Dumat bywał mocno w siebie zapatrzony, był też niezłym obserwatorem otoczenia, jak się okazało - obdarzonym niezłym refleksem. W związku z tym w porę przejrzał zamiary brata i bez większych trudności umknął przed jego "atakiem". Niestety, połechtało to tylko ego młodego i wzmocniło przekonanie o własnej wyśmienitości. Pewnie zemści się to na zielonookim jeszcze niejednokrotnie. W zasadzie jedynie bliska obecność matki powstrzymała Dumata przed tryumfalnymi złośliwościami, którymi chciał poczęstować brata. No, cóż - gniewu matki się jednak bał, bo jak pierdzielnie łapą przez łeb, to z pewnością zaboli...
Zastrzygł uchem. Och, ojciec wrócił? Świetnie! Może od niego nauczy się jakichś przydatnych rzeczy? W końcu był mu to winien. Jak śmiał odejść i porzucić rodzinę; porzucić w końcu samego Dumata?!
JUŻ NIEBAWEM (autor: JieLing)
A GDY JUŻ BĘDĘ DUŻY...
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Nim wróci do jaskini, postanowiła zatrzymać się nad jeziorem. Dosłownie na chwilę, by zaspokoić pragnienie zanim pójdzie się zdrzemnąć. Później znajdzie kogoś ze stada, o ile oczywiście nikt wcześniej nie znajdzie jej. A przynajmniej taki był początkowy plan, który dość szybko miał się zmienić. Bowiem ledwie wyłoniła się z zarośli, a ujrzała na nasypie grupkę charakterystycznych białych sylwetek. Enasalin wraz z dziećmi.
Zatrzymała się gwałtownie. Uderzyło ją, jak te lwiątka podczas jej nieobecności wyrosły. Naprawdę nie było jej tak długo? Wyglądało na to, że całkowicie straciła rachubę czasu. Wierzyła jednak, że było warto. Co by się stało, gdyby zignorowała tamto dziwne przeczucie? Klątwa dopadłaby każdego z tu obecnych. A tak zdołała wykupić ich życie krwią niewinnych stworzeń.
Po chwili wahania ruszyła znowu, zbliżając się do grupy. Widok dorastających lwów wzbudził w niej dziwne myśli... Co by było, gdyby i ona kiedyś doczekała się lwiątek? Co by się z nimi stało? Czy padłyby ofiarą klątwy? A może tak, jak i ona, miałyby przez całe swoje życie nieść śmierć? Miała tak wiele pytań, na które nikt nigdy jej nie opowiedział. I raczej już nie odpowie, skoro jedyna osoba, która tyle wiedziała o tej klątwie od dawna była już martwa.
Nie chciała swoją obecnością zakłócić rodzinnego spotkania, no ale i tak podeszła bliżej, żeby się pokazać, iż właśnie wróciła. Biała zrobi z tym faktem, co będzie chciała.
- Witajcie - rzuciła tylko, gdy podeszła wystarczająco blisko, by ją usłyszeli, obdarzając Enasalin i jej potomstwo swoim dziwnie niepokojącym uśmiechem. Położyła zioła u swoich łap, zerknęła przelotnie na kręcącego się niedaleko ptaka, po czym wzięła kilka łyków wody. Gdy skończyła pić, przysiadła.
Zatrzymała się gwałtownie. Uderzyło ją, jak te lwiątka podczas jej nieobecności wyrosły. Naprawdę nie było jej tak długo? Wyglądało na to, że całkowicie straciła rachubę czasu. Wierzyła jednak, że było warto. Co by się stało, gdyby zignorowała tamto dziwne przeczucie? Klątwa dopadłaby każdego z tu obecnych. A tak zdołała wykupić ich życie krwią niewinnych stworzeń.
Po chwili wahania ruszyła znowu, zbliżając się do grupy. Widok dorastających lwów wzbudził w niej dziwne myśli... Co by było, gdyby i ona kiedyś doczekała się lwiątek? Co by się z nimi stało? Czy padłyby ofiarą klątwy? A może tak, jak i ona, miałyby przez całe swoje życie nieść śmierć? Miała tak wiele pytań, na które nikt nigdy jej nie opowiedział. I raczej już nie odpowie, skoro jedyna osoba, która tyle wiedziała o tej klątwie od dawna była już martwa.
Nie chciała swoją obecnością zakłócić rodzinnego spotkania, no ale i tak podeszła bliżej, żeby się pokazać, iż właśnie wróciła. Biała zrobi z tym faktem, co będzie chciała.
- Witajcie - rzuciła tylko, gdy podeszła wystarczająco blisko, by ją usłyszeli, obdarzając Enasalin i jej potomstwo swoim dziwnie niepokojącym uśmiechem. Położyła zioła u swoich łap, zerknęła przelotnie na kręcącego się niedaleko ptaka, po czym wzięła kilka łyków wody. Gdy skończyła pić, przysiadła.
- Gerald
- Posty: 66
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 kwie 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 40
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Co za pech! Brat zdołał umknąć przed jego przytulasem, ale, ale! Będzie próbował dalej, w najmniej oczekiwanym momencie skradnie braterski uścisk Dumata, toteż absolutnie niezrażony porażką odstąpił od samczyka ogłaszając rezygnację na tą chwilę krótkim sapnięciem z wydechu, by posłuchać długiego wywodu o tej tam zasolonej Lwiej Ziemi, z ust Enasalin padło sporo zniechęcających informacji pod ich adresem i aż skrzywił się. Wizualizacja tegoż ugrupowania sama nasunęła się na bujną wyobraźnie Geralda, przodkowie co za banda nieudaczników, jakim cudem jeszcze nie pozdychali? Było to dla niego sekretne, wręcz mityczne zagadnienie.
- Zanotowane, krąg życia i Lwia Ziemia, to stek bzdur rozgłaszanych przez bandę pajaców. - Proste jak z bicza strzelił. Co do glinki... tu chyba nie występowała, ciężko będzie zatem skombinować ją by matka mogła poznać jej śmieszny smak, a wyprawy w rodzinne strony ojca sam nie odbędzie tylko w tak błahym celu. trzepot skrzydeł Brutusa i cierpkie słowa ptaszka odwróciły myśli Geralda od troski, cóż to za wyszczekany sęp... orzeł, czy twój paskudny sępi ojciec zbałamucił piękną orlicę? Otrząsnął się, biała zajęta była wyjaśnianiem ptakowi gdzie jego miejsce, a jemu pozostało towarzystwo dorośle zachowujących się braci.
- To co żeście trenowali i z kim? Bo może też powinienem poćwiczyć te no, zręczność, bardziej w walce tym razem.- Bo pod tym kątem tego nie robił i nagle stracił zupełnie zainteresowanie braćmi, cały się podekscytował i zerwał w kierunku Sheeby by tryknąć ją na powitanie łbem. Tyle opowiadał ciotce o jej osobie, chociaż może i część nieco podkoloryzował, jak to małe lwiatka w zwyczaju mają, kiedy czymś się ekscytują. Wylewne przywitanie poza trykaskiem, obfitowało także w chęć poocierania się o lwice, co tam że z pyszczka czuć było mu sumem.
- Ale się skurczyłaś! Sięgałem ci ledwo do pachy. A teraz łał, jestem chyba większy od ciebie?!
- Zanotowane, krąg życia i Lwia Ziemia, to stek bzdur rozgłaszanych przez bandę pajaców. - Proste jak z bicza strzelił. Co do glinki... tu chyba nie występowała, ciężko będzie zatem skombinować ją by matka mogła poznać jej śmieszny smak, a wyprawy w rodzinne strony ojca sam nie odbędzie tylko w tak błahym celu. trzepot skrzydeł Brutusa i cierpkie słowa ptaszka odwróciły myśli Geralda od troski, cóż to za wyszczekany sęp... orzeł, czy twój paskudny sępi ojciec zbałamucił piękną orlicę? Otrząsnął się, biała zajęta była wyjaśnianiem ptakowi gdzie jego miejsce, a jemu pozostało towarzystwo dorośle zachowujących się braci.
- To co żeście trenowali i z kim? Bo może też powinienem poćwiczyć te no, zręczność, bardziej w walce tym razem.- Bo pod tym kątem tego nie robił i nagle stracił zupełnie zainteresowanie braćmi, cały się podekscytował i zerwał w kierunku Sheeby by tryknąć ją na powitanie łbem. Tyle opowiadał ciotce o jej osobie, chociaż może i część nieco podkoloryzował, jak to małe lwiatka w zwyczaju mają, kiedy czymś się ekscytują. Wylewne przywitanie poza trykaskiem, obfitowało także w chęć poocierania się o lwice, co tam że z pyszczka czuć było mu sumem.
- Ale się skurczyłaś! Sięgałem ci ledwo do pachy. A teraz łał, jestem chyba większy od ciebie?!
REF
♃ || ♄ || ♅
- Brutus
- Posty: 95
- Gatunek: Orłosęp
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 28 lut 2016
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 5
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
- Jestem doświadczonym zwiadowcą, moja droga. Mogę być cennym i użytecznym szpiegiem, ale nie za darmo - oznajmił ptak przyglądając się z góry białej lwicy i jej rozbrykanym młodym.
- Enasalin
- Nowicjusz
- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
- Wybacz bardzo użyteczny szpiegu, ale chyba się przesłyszałam. Czy ty dyktujesz mi warunki?
Zmarszczyła brwi wyrażając swoje zdanie. Ot, przyleciał jakiś ptak, nic konkretnego nie powiedział i jeszcze takie robactwo ma czelność handlować z nią jak równy z równym. Ach szkoda, że nie umie latać, to powyrywałaby mu te piórka i przyozdobiła sobie legowisko.
- Jesteś nikim, złóż mi pokłon i przysięgnij mi wierność, albo się wynoś i nigdy nie wracaj. Nagroda jest tylko dla tych, co przysłużą się mi.
Wydała wyrok i chociaż zabrzmiało to szorstko i nieprzyjemnie, to właściwie proponowała mu przyłączenie się do niej. Ale na jej warunkach. Skoro przyszedł do niej i od niej coś chciał, a nie od byle kogo, widać miał w tym swój interes. Ale Enka nie miała zamiaru dać się oskubać, nie na jej własnej ziemi, którą słusznie wywalczyła.
Ale w międzyczasie pojawił się ktoś, kogo chyba najmniej się spodziewała, że akurat tutaj zastanie. W tej chwili gniew na ptaszka jakby zmalał, przeniósł się gdzieś na dalszy plan, a jej spojrzenie skupiło się na Sheebie. Tej, która znikła z ziem bractwa jakiś czas temu, bardzo dawny czas temu.
I jak ja się teraz powinnam zachować? Nie wnikała w to po co i dlaczego znikła, bo to nigdy jej nie interesowało. A może powinno? Może gdyby się bardziej zaangażowała, ta nie zostawiła by jej tak samo jak Bjorn. A tu nagle wszystko wraca, by miało być jak dawniej.
Westchnęła cicho. Na jej szczęście Gerald wyrwał się pierwszy do przodu przez co w zasadzie najtrudniejsze miała za sobą. Mogła się najpierw zająć kwestią pierzastego, a potem dopiero przejść do pozostałych rzeczy.
- Więc? Jaka jest twoja decyzja? Odważysz się zaryzykować, czy jesteś tak samo słaby jak inni?
Rzekła do ptaszyska o ile wcześniej nie podjął w tym czasie decyzji. Na ten przykład nie zwiał jak ostatni tchórz.
Zmarszczyła brwi wyrażając swoje zdanie. Ot, przyleciał jakiś ptak, nic konkretnego nie powiedział i jeszcze takie robactwo ma czelność handlować z nią jak równy z równym. Ach szkoda, że nie umie latać, to powyrywałaby mu te piórka i przyozdobiła sobie legowisko.
- Jesteś nikim, złóż mi pokłon i przysięgnij mi wierność, albo się wynoś i nigdy nie wracaj. Nagroda jest tylko dla tych, co przysłużą się mi.
Wydała wyrok i chociaż zabrzmiało to szorstko i nieprzyjemnie, to właściwie proponowała mu przyłączenie się do niej. Ale na jej warunkach. Skoro przyszedł do niej i od niej coś chciał, a nie od byle kogo, widać miał w tym swój interes. Ale Enka nie miała zamiaru dać się oskubać, nie na jej własnej ziemi, którą słusznie wywalczyła.
Ale w międzyczasie pojawił się ktoś, kogo chyba najmniej się spodziewała, że akurat tutaj zastanie. W tej chwili gniew na ptaszka jakby zmalał, przeniósł się gdzieś na dalszy plan, a jej spojrzenie skupiło się na Sheebie. Tej, która znikła z ziem bractwa jakiś czas temu, bardzo dawny czas temu.
I jak ja się teraz powinnam zachować? Nie wnikała w to po co i dlaczego znikła, bo to nigdy jej nie interesowało. A może powinno? Może gdyby się bardziej zaangażowała, ta nie zostawiła by jej tak samo jak Bjorn. A tu nagle wszystko wraca, by miało być jak dawniej.
Westchnęła cicho. Na jej szczęście Gerald wyrwał się pierwszy do przodu przez co w zasadzie najtrudniejsze miała za sobą. Mogła się najpierw zająć kwestią pierzastego, a potem dopiero przejść do pozostałych rzeczy.
- Więc? Jaka jest twoja decyzja? Odważysz się zaryzykować, czy jesteś tak samo słaby jak inni?
Rzekła do ptaszyska o ile wcześniej nie podjął w tym czasie decyzji. Na ten przykład nie zwiał jak ostatni tchórz.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości