x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Sala spotkań

W porze deszczowej jego dnem spływają potoki rwącej wody, lecz przez pozostałą część roku dno jest suche i piaszczyste. Wysokie urwiska po obu stronach bywają zdradliwe i nieostrożnie stawiając łapy na chybotliwych kamieniach można zakosztować nieprzyjemnej drogi w dół. Na stromych zboczach znajdują się osłonięte od wiatru półki, do których da się dostać jedynie po wąskich, niemal pionowych ścieżkach.

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

Re: Sala spotkań

#31

Post autor: Shanteeroth » 07 gru 2020, 18:13

Shanteeroth usłyszała, że ktoś właśnie się ku nim przedziera. A może tylko jej się zdawało? Poruszyła uchem oraz nozdrzami, chcąc sprawdzić, czy miała rację. Czy zapachy obcych lwów, zostawionych gdzieś tam w kanionie, nasilają się? A może tylko jej się zdaje?

percepcja (55)
Shanteeroth wyrzuca 3d100:
47, 33, 63
= 2 sukcesy

Nie było zbyt wiele czasu na reakcję. Ostrożnie odłożyła martwe lwiątka nieopodal ich matki, w tej chwili nie myśląc o tym, jak wielką mogło to być potwornością wobec Sekhmet. Teraz musiała zadbać o bezpieczeństwo swoich towarzyszek. Księżniczka była wyjątkowo osłabiona, jej dzieciątko było za młode. Do pomocy więc była jedynie Jasmin. Tylko... czy którakolwiek z nich w ogóle miała jakiekolwiek pojęcie o walce czy obronie?
Shantee naprężyła mięśnie, niemal pewna, że ktoś nadchodzi. Ciałem osłoniła Księżniczkę, której ratowanie było teraz dla niej priorytetem. Spróbowała przyjąć groźną pozycję - aczkolwiek czy była w stanie? No, to już może być wątpliwe.
- Kim jesteście i w jakim celu tu przybywacie? - spytała poważnie, gdy tylko ujrzała szczątek łba @Ganju. Nie znała go w ogóle, nie wiedziała o jego przynależności do Lwiej Ziemi. Cóż, uważała to stado za sprzymierzeńców i sojuszników - chociaż przecież nigdy nie dostała podobnej obietnicy. Zaraz też pośród obcych zapachów wyłapała jeden... Czy to możliwe? Minęło tyle czasu, nos mógł przecież płatać figla... Spróbowała dojrzeć @Sekera, jednak czy zdążył już wynurzyć się z tunelu?
- Książę? - spytała tylko, ukłoniwszy się - na wszelki wypadek, jakby poprawnie rozpracowała zapach, którego nie znała aż tak dobrze i z którym nie miała do czynienia... no, od dawna, delikatnie mówiąc. Równie dobrze mógł to być ktoś inny, prawda?
Zaraz też z powrotem się wyprostowała. Nie wyglądała na wrogo nastawioną - niemniej nie można było nie dostrzec, iż gotowa była bronić samic i lwiątka za wszelką cenę. Nie atakowała pierwsza i starała się nie sygnalizować, że w ogóle zamierza. Nie zamierzała. Wszystko można załatwić pokojowo - wciąż w to wierzyła.
Obrazek

Awatar użytkownika
Seker
Posty: 47
Gatunek: P.Leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 gru 2019
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 50
Percepcja: 30
Kontakt:

#32

Post autor: Seker » 07 gru 2020, 18:49

Szedł tunelm starając się unikać kontakt z ścianami bądź korzeniami zwisającymi z sufitu, ale i tak któryś musiał smyrnąć go w grzbiet przez co ugiął się niemal szorując brzuchem po ziemi. Co to było? Obejrzał się i fuknął na korzeń kontynuując marsz, aż wreszcie nie dotarli do końca przejścia i sali na końcu niego. Ganku zatrzymał się na poboczu, czym był tak zaaferowany że nie szedł dalej? Szybko dane było mu otrzymać odpowiedź na swoje pytanie, bowiem ledwie wychylił łeb z ciemności, a ukazały mu się trzy lwice i dość dantejskie sceny. Wątły zapach krwi unoszący się w jaskini mieszał się z ziemistą nutą podziemi i wprawiał księcia w lekką konfuzję. Któraś z nich była ranna? Czy to krew zdobyczy?
Odszedł na bok by i Malahir mógł wyjść z tunelu.
- Niechaj bogowie mają cię w opiece Shanteeroth? - Ona nie zmieniła się wiele, ale widział ją bardzo dawno temu, spojrzał na lwice za nią wyciągając jedynie szyję bo chociaż sytuacja zdawała się powoli klarować to wciąż niepewności było wiele.

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#33

Post autor: Shanteeroth » 07 gru 2020, 18:58

/ nie zabijajcie, no, ale... coś mi każe ;C


Ulżyło jej nieco, kiedy ujrzała Księcia - jak wnioskowała. Zapach, do tego wizerunek dość podobny do Setha... Nie mógł to być przypadek. Nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, iż Seker pod pewnymi względami przypominał skórę żywcem zdjętą z ojca. Skoro więc obcy byli jego towarzyszami - nie sprowadzałby przecież kłopotów na dawną medyczkę Oazy, jedną ze służek swojej matki oraz - co najistotniejsze - na własną siostrę. Widząc, jak próbuje dojrzeć, kogo zasłoniła ciałem, odsunęła się nieco w bok. Nadal jednak pozostawała w gotowości. Nigdy nie wiadomo, co tym pozostałym może strzelić do łba.
- Niechaj Ra wciąż oświetla nasze drogi - odparła, pochylając głowę już znacznie niżej, w końcu miała do czynienia z synem pomazańca bożego. Po kilku chwilach uniosła łeb i wskazała nim na Sekhmet oraz jej lwiątko... no, i przy okazji na dwa maleńkie truchełka; życia, których tak szybkiego zgaśnięcia nie potrafiła wybaczyć... komu, w zasadzie? Przecież bogowie nie sprowadzają na nas tak dotkliwych kar bez powodu, bez celu... - Zostałeś wujkiem, Książę. Księżniczka Sekhmet nie dawno powiła śliczne maleństwo - wyjaśniła jeszcze.
A potem odsunęła się jeszcze kilka kroków, nadal oczywisćie bacznie czuwając nad bezpieczeństwem tu obecnych lwic oraz Sekera. Jednak uznała, że teraz rodzinie należało się nieco spokoju, chwili dla siebie oraz nieco więcej miejsca czy prywatności. Uśmiechnęła się jeszcze smutno. O martwych nie wspomniała - może było jej wstyd, iż nie podołała zadaniu wyprowadzenia na ten świat całej trójki?
Obrazek

Awatar użytkownika
Sekhmet
Posty: 216
Gatunek: lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 25 lut 2019
Waleczność: 50
Zręczność: 70
Percepcja: 30
Kontakt:

#34

Post autor: Sekhmet » 07 gru 2020, 19:21

Szara lwica była zmęczona ale i lekkim szoku. Mocno tuliła do siebie żywą córeczkę.
-Jak widać bogowie wezwali je do siebie szybciej niż my byśmy tego chcieli- Była tym faktem dobita ale w końcu tak jest.
-Taweret zajęła sie mną ale jak widać wielki Anubis wezwał je do swego domu- Nie dość, że zmęczenie dawało jej znać to jeszcze ktoś tutaj się zbliżała. Spojrzała na medyczkę. Sama nie miała duzo sił ale jeśli będzie trzeba będzie bronić swojej córeczki, daru bogów.
Jej brat tutaj był? Co za niespodziewana wieść. Nie widziała go do dawana, do tego to wszystko...

Awatar użytkownika
Ganju
Posty: 449
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 06 sty 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 45
Zręczność: 55
Percepcja: 50
Kontakt:

#35

Post autor: Ganju » 07 gru 2020, 20:28

Kiedy tylko Ganju wystawił swój łeb, poza szybkim oglądem na całą sytuację wewnątrz sali ujrzał również iż jedna z lwic go dostrzegła i momentalnie przybrała bojową pozycję. No nie. Wiedziałem, że tak będzie... Odparł w duchu, przełykając głośno ślinę. Nie chciał z nikim walczyć a obserwując wzrok szarofutrej donosił nieodparte wrażenie, że ta zaraz się na niego rzuci. Na szczęście nic takiego się nie stało. Być może dzięki Sekerowi, który w końcu raczył przybyć. Tak, z całą pewnością dzięki niemu gdyż kiedy tylko Shantee go ujrzała w jednej chwili stała się jakby spokojniejsza. Co również wpłynęło na postać zielonookiego, który zdawał się odetchnąć z ulgą.
- Spokojnie nie mamy złych zamiarów. Tak w ogóle jestem Ganju - odparł, nieco się uspokajając. Jednak nie było mu dane długo zaznać spokoju gdyż to co za chwilę usłyszał wprawiło go w niemałe osłupienie. Co? Książe? Wzdychnął robiąc wielkie oczy. Czyli mieli doczynienia z kimś ważnym? No nieźle, a on go prawie zaatakował, ups. Nawet nie chciał sobie wyobrażać co mogło by go spotkać gdyby coś mu zrobił.
Korzystając z tego iż szara oraz ciemnobrązowy trochę się zagadali, jasnofutry postanowił wejść do środka. Powoli przesunął się w kąt pomieszczenia i sobie przysiadł. Dopiero teraz kiedy siedział, wyczuł unoszący się nietypowy zapach. Czuł, że jest to woń krwi lecz nie rozumiał skąd ona pochodzi wszak nie dostrzegł by ktoś był ranny. Wszystko stało się jasne dopiero gdy usłyszał słowa Shantee. Czyli to maleństwo dopiero się urodziło? zapytał sam siebie po czym jego wzrok powędrował w miejsce, które odsłoniła nieznajoma. Tak, teraz wiedział dokładnie. Faktycznie, chwilę temu był tu poród. Aczkolwiek to co ujrzał lekko go zaskoczył. Mianowicie leżąca lwica wdała mu się znajoma. Tylko skąd ją kojarzył? Niestety na razie tego nie pamiętał. (z resztą nic dziwnego gdyż od spotkania z Sekhmet minęło naprawdę wiele czasu)
Obrazek

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#36

Post autor: Malahir » 07 gru 2020, 22:57

Malahir trzymał się tyłów podczas przedzierania się przez tunel. Starał się nie narobić hałasu, lecz oczywiście pozostała jeszcze kwestia odpowiedzenia na pytanie @Sekera. Namyślił się nad nią chwilę, w duchu dziękując przodkom, że się ruszyli i może obwinić próby omijania korzeni za tę chwilę ciszy. Nadal nie chciał zdradzać szczegółowych informacji, lecz nie miał zamiaru zatajać czegoś przed błękitnookim, zwłaszcza, że coś już wspomniał. Postanowił wyjaśnić więc mu prosto i krótko. Zbiry, liczna, silna banda. Atakują podstępnie, niczym duchy, padło w końcu szeptem z jego pyska. Nie było w tym przecież fałszu, sam o tajemniczych napastnikach wiedział niewiele, prócz tego, iż upodobali sobie atak z zaskoczenia na niewinnych.
Po drodze gdzieś zabałamucił. Może z jakiegoś powodu przedzieranie się przez tunel sprawiało mu większą trudność. Może zaplątał się o coś grzywą, czy przywalił nosem w jakiś wystający korzeń. Tak, czy owak, wygramolił się z tunelu ostatni... I porządnie go zamurowało.
Pierwsze, co go uderzyło, to zapach świeżej krwi. Zaniepokoił się. Czyżby ktoś był ranny? Rozejrzał się nerwowo, dostrzegając wówczas nie dwie lwice, a trzy... Nie, trzy lwice i lwiątko! Na chwilę utkwił wzrok w niewielkim ciemnym ciałku przytulonym do wymęczonej lwicy. Czyżby dopiero co urodziła? To by wiele wyjaśniało. Choć jednocześnie momentalnie sprawiło to, że poczuł się niezwykle nieswojo. Wpadli chyba w najgorszym możliwym momencie i w sumie wcale by się nie zdziwił, gdyby za chwilę zostaliby przepędzeni. Lecz to się nie stało. Głównie za sprawą Sekera, który najwyraźniej w istocie znał te samice. A jedna z nich... Była też jego siostrą? W sumie po dokładniejszym przyjrzeniu się ujrzał pewne podobieństwo między nim a świeżo upieczoną matką.
Spojrzał na @Ganju, a potem skinął krótko głową na potwierdzenie jego słów.
- Tak, przepraszam, jeśli przestraszyliśmy. Widzę, że to nienajlepsza pora na wizytę - uśmiechnął się z zakłopotaniem. - Jestem Malahir - skinął nieco głową i zamilkł na dobrą chwilę. - Czy... - chrząknął. - Czy nie potrzebujecie w czymś pomocy? - rzucił po krótkim milczeniu, tak trochę odruchowo. W końcu przez tyle miesięcy wbijano mu do łba, iż należy pomagać potrzebującym, a przecież matka z noworodkiem z pewnością do takowych należała. Nieco głupio mu było ot tak przechodzić do tego, co tak naprawdę ich tu sprowadza. Choć te wszystkie książęce tytuły i ceremonialne powitania, jakich właśnie był świadkiem zaczynały utwierdzać go w tym, że nie ma do czynienia ze Szkarłatnymi. O ile się dobrze orientował, wśród nich nie było książąt i nie wierzyli w nieznane czarnogrzywemu bóstwa.
Przyjrzał się pozostałym samicom, chcąc ot po prostu sprawdzić, czy któraś rzeczywiście wyda mu się znajoma. Szarą z grzywką chyba widział po raz pierwszy. Zapamiętałby to długie włosie. Podobnie z ciemnofutrą, w końcu wyglądała dość charakterystycznie. Zawiesił wzrok przez dłuższy czas na jasnofutrej. Jasny, złocisty kolor wydawał mu się znajomy, podobnie i błękitne ślepia, ale na razie nie mówiło mu to zbyt wiele. W końcu wiele lwów ma podobne umaszczenie. Przynajmniej na chwilę obecną nie miał pojęcia, że patrzy właśnie na zaginioną siostrę. Nic zresztą dziwnego, ostatni raz, kiedy się widzieli, oboje byli lwiątkami. Zmienili się, to oczywiste.
Czyżbym się pomylił? Tylko tyle przeszło mu przez myśl, sprawiając, że poczuł się jeszcze bardziej nieswojo. Dlaczego ten zapach wydał mu się wtedy taki znajomy...?

Awatar użytkownika
Seker
Posty: 47
Gatunek: P.Leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 gru 2019
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 50
Percepcja: 30
Kontakt:

#37

Post autor: Seker » 08 gru 2020, 1:35

Kolor sierści odziedziczył po ojcu prawie w stu procentach, ale oczy, tychże barwa bliższa była egipskim błękitom matki, z resztą i Sekhmet miała podobne co najdobitniej mogło zdradzić ich pokrewieństwo. Seker zrobił nieśmiało kilka kroków w przód mijając przy tym Shante. Został wujkiem? Spojrzał na szarą, coś w jej zachowaniu niepokoiło młodego księcia, zdawało się że przepełnia ją kilka skrajnych uczuć, wyjaśnienie nadeszło szybko wraz z chwilą, gdy odwrócił głowę od medyczki by przywitać się z siostrą. Przykry był to widok, z trojga jedynie jedno młodego przeżyło poród, a Sek zdawała się nie być w najlepszym zdrowiu. Zamknął oczy na chwilę i ukłonił się przed siostrą.- W domu Anubisa niczego im nie zabraknie, zaś nad waszą dwojką od teraz pieczę będzie mieć sam bóg słońca Ra, witaj Sekhmet. - Wyprostował się i chociaż wiele miał pytań, nie była to odpowiednia na nie pora, świeżej matce trzeba w spokoju odpoczywać, trzeba było też pochować młode zgodnie z wiarą by mogły dołączyć do przodków w zaświatach.
Pozostała kwestia dwóch samców, którzy to przyszli do tego miejsca z nim.
Na pewno było o czym rozmawiać, ale też trzeba było ustalić pewne... priorytety.
- Moja siostra potrzebuje spokoju, to na pewno. Zajmę się pochówkiem, Shanteeroth zostań proszę przy niej z... Jaśmin by doglądać jej i młodego.- Skryta cicha jasna lwica była zdaje się służką jego matki Nefthi. Pochyli się jeszcze raz nad siostrą.
- Jeśli potrzebujesz jeszcze chwili na pożegnanie poczekam.

/Dajmy odpisać może Jaśmin. xD

Awatar użytkownika
Ubasti
Posty: 27
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 30 lis 2020
Specjalizacja:
medyk 1
Medyk 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 39
Zręczność: 51
Percepcja: 61
Kontakt:

#38

Post autor: Ubasti » 09 gru 2020, 0:20

Niewiele z tego co się działo wokół docierało do małej ciemnej kulki. Tak wiele bodźców na raz, że wszystko jej się mieszało, nie czuła się dobrze. Zmysły nie działały jeszcze zupełnie dobrze, zniekształcone dźwięki, zapachy, brak obrazu. Czuła się dziwnie zagrożona, bo przecież u mamusi było ciepło, cicho, przytulnie. Gdy zrobiło się tak tłoczno i głośno, nawet obecność rodzicielki zaraz przy niej i jej ciepło nie mogły zupełnie uspokoić lwiątka. Zaczęła miałczeć, mruczeć... cóż, ten dźwięk nie był najłatwiejszy do zdefiniowania, ale wydawać się go dało. Tak więc marudziła w swojej niemowlęcej mowie. Z początku tylko trochę kręciła główką i poruszała delikatnie łapkami, ale gdy Seker się nachylił, gwałtownie wyprostowała jedną z tylnych łapek i kopnęła go zaraz obok nosa. Oczywiście nie był to mocny kopniak, w końcu siły miała tyle co nic.

Awatar użytkownika
Jasmin
Posty: 577
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
łowca 2
Łowca 2
surykatka
Surykatka
antylopa
Antylopa
Zdrowie: 100
Waleczność: 46
Zręczność: 56
Percepcja: 51
Kontakt:

#39

Post autor: Jasmin » 09 gru 2020, 20:23

/aj, trochę mnie ominęło XD /

Była kompletnie nieprzygotowana na to co przyjdzie jej ujrzeć. Nie docierało do niej co się dzieje wokół niej, najpierw w jej głowie musiało poukładać się co już zobaczyła.
- Ja... muszę wyjść... - wybąkała. Może świeże powietrze jej pomoże. Zauważyła, że w jaskini pojawiło się więcej lwów. Rozpoznała Sekera i przechodząc obok niego chwiejnym krokiem skłoniła mu głowę. W towarzystwie brata księżniczka była bezpieczna, a jej służka potrzebowała chwili przerwy. Skierowała się ku wyjściu, żeby nieco ochłonąć na zewnątrz i zaraz wrócić.

ZT
☁️☀️☁️

Z dala od bliskich, tak nagle rzucił los
W gwarze tajemnic brzmi nowy, nieznany głos
Znad Rzeki Wspomnień obłok unosi się
Dom twój daleki, zgubiony dawno gdzieś
I wtedy czujesz, jak dobrze może być
kiedy bezpiecznym snom już nie zagraża nic
znad rzeki wspomnień księżyc odsuwa mgłę
dom twój daleki, znowu odpływa gdzieś.

🎶

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#40

Post autor: Shanteeroth » 09 gru 2020, 22:12

Zagryzła wargę, gdy @Sekhmet przemówiła. Owszem, Księżniczka miała rację - jednak słowa i zawarta w nich prawda były wyjątkowo bolesne. Niesprawiedliwe. Nie tak powinien funkcjonować świat. Chociaż, z drugiej strony, patrząc na stan matki, czy można mieć pewność, iż dwójka pechowców byłaby zdrowa? Czy dożyłaby jutrzejszego dnia? Może... Może lepiej, że bogowie tak szybko zawezwali je do siebie - ukracając ich ewentualne cierpienia oraz nie pozwalając matce ich pokochać?
Może nie było to tłumaczenie przystojące medyczce, niemniej... musiała jakoś sobie tą całą sytuację wyjaśnić, by łatwiej było jej ją przepracować. Na szczęście kapłanka radziła sobie z tą stratą całkiem dobrze, może nawet lepiej niż obawiała się Shantee. Zawsze widziała w niej silną lwicę. Uśmiechnęła się delikatnie.
Przeniosła spojrzenie na dwójkę obcych jej samców. Powoli się rozluźniała, bo skoro @Seker pozwolił im wciąż tutaj przebywać i nie przepędził na cztery świata strony - nie byli raczej aż tak niebezpieczni. Dostali przecież kredyt zaufania od samego syna Faraona. Uśmiechnęła się ponownie, tym razem wodząc spojrzeniem pomiędzy @Ganju oraz @Malahirem.
- Miło mi was poznać. Jestem Shanteeroth, medyczka z... - urwała nagle. Cóż, przyzwyczajenia wciąż kierowały jej zachowaniem w całkiem sporej mierze. Wypuściła powietrze, wzdychając przy tym lekko. Nie było już Królestwa Oazy. Nawet, jeśli miała koło siebie dwójkę z dziedziców; książęta bez królestwa. - Jestem Shanteeroth, medyczka - powtórzyła, tym razem perfekcyjnie kończąc zdanie tam, gdzie zakończyć się ono powinno.
Następnie zaś przeniosła spojrzenie na Sekera, któremu nisko skłoniła głową.
- Oczywiście, Książę - odpowiedziała. Zostanie przy Sekhmet tak długo, jak będzie trzeba. Może nie wiązało ich już stado - wciąż jednak uważała ich za bardzo ważne w swoim życiu persony. Zwłaszcza, że Seker tak mocno przypominał Setha... Faraona, którego charyzma wyrwała ją z samotniczej tułaczki po świecie.
- Malahirze, pytałeś, czy czegoś nam potrzeba... - zaczęła, po czym sięgnęła po skorupę po kokosie, w której jeszcze niedawno znajdowała się woda. - Jeżeli twoja oferta była ofertą poważną, prosiłabym cię o wodę oraz może coś delikatnego do zjedzenia dla mojej Księżniczki. Jako świeżo upieczona matka musi się dobrze odżywiać, ze względu na siebie, jak i swoją córeczkę - mówiła niezbyt głośno, podchodząc bliżej młodszego z Lwioziemców. Podała mu połowę całkiem dużej łupiny kokosa, w której jeszcze niedawno była woda, którą znalazła zalegającą w kanionie. Posłała zielonookiemu serdeczny uśmiech.
I w tym momencie odezwała się Jasmin. Shantee zastrzygła uchem, przenosząc powoli wejrzenie fiołkowych ślepi na kompankę. Rozumiała ją. Widok rodzącej lwicy oraz fakt, że dwójka maluszków nie przeżyła mogły porządnie wstrząsnąć. Mieszanina niekoniecznie przyjemnych zapachów, do tego masa całkiem obcych lwów w jednej komorze... Tak, dla nieśmiałej i skromnej lwicy na pewno mogło to być za wiele. Zapewne gdyby nie Sekhmet - ruszyłaby za Jaśminką, chcąc upewnić się, czy nie brakuje jej czegokolwiek. Nie chciała jednak prosić o podobną przysługę kogokolwiek z obcych lwów, bo przecież rozminęłoby się z celem. Zresztą... Może jej towarzyszka potrzebowała chwili dla siebie? Każdy czasami chce pobyć tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie, nieprawdaż?
Obrazek

Odpowiedz

Wróć do „Kanion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości