x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Kamienny Krąg

Majestatyczna siedziba władców Lwiej Ziemi, z której sprawowali władzę nad całą krainą. Olbrzymia skała, kształtem przypominająca królewski tron, pełna jest jaskiń, w których można znaleźć bezpieczne schronienie. Z jej szczytu roztacza się zapierający dech w piersiach widok na otaczające tereny.

Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Awatar użytkownika
Haki
Posty: 610
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2017
Specjalizacja:
wojownik 3
Wojownik 3
Niezłomna wola
Potęga Przodków
Pierwotny Szał
Szarża
Druga Skóra
Druga skóra
rzemieślnik 3
Rzemieślnik 3
zbieracz
Zbieracz
garbarz
Garbarz
zbrojmistrz
Zbrojmistrz
Zdrowie: 100
Waleczność: 68
Zręczność: 59
Percepcja: 30
Kontakt:

Re: Kamienny Krąg

#81

Post autor: Haki » 14 lut 2020, 18:50

Haki wysłuchał opowieści Amana i jemu także udzielił się nastrój barta.
-Przeżyłem tylko dlatego, że jak zwykle bawiłem się z dala od innych. Kiedy doszły mnie obce ryki ukryłem się w pierwszej lepszej dziurze i siedziałem cicho- powiedział. To była ta jedna sytuacja kiedy bycie odludkiem bardzo mu się opłaciło.
Słysząc znajome imię, zielonooki aż zamrugał ze zdziwienia.
-Lapis? Ostatnio kiedy się widzieliśmy był na usługach tej psychopatki Berghi...-rzekł wyraźnie zdziwiony. Co takiego musiało się stać, że tamten postanowił odejść. Może królowa już do reszty postradała zamysły albo, co wydawało się Hakiemu dość mało prawdopodobne, jej poddani dysponowali szczątkowym intelektem i instynktem samozachowawczym.
-Opowiesz mi o tym waszym stadzie coś więcej- zapytał, po czym spojrzał na Khalie.
-Świetnie, w takim razie ruszajmy- rzucił wesoło, celowo ignorują zapytanie brata o swoją partnerkę.

z/t?

Awatar użytkownika
Aman
Posty: 42
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2017
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 50
Percepcja: 30
Kontakt:

#82

Post autor: Aman » 15 lut 2020, 22:12

- A więc znasz Lapisa? - zainteresował się. - Mówisz, że wspólnie należeliście do stada tej lwicy i że lepiej trzymać się od niej z daleka? - dopytał się. - A o tym stadzie do którego dołączyłem trudno cokolwiek powiedzieć. Jego członkowie wydają się w porządku, ale póki co wiem tylko jak się nazywają - zaśmiał się. - A Ty, bracie, należysz teraz do stada naszego ojca? Jak on się trzyma i jak sobie radzi w roli przywódcy? - zaczął go wypytywać ruszając wraz z nim w kierunku majestatycznej Lwiej Skały.

z/t

Awatar użytkownika
Khalie
Królowa
Królowa
Posty: 217
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 10 lis 2019
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 45
Zręczność: 45
Percepcja: 60
Kontakt:

#83

Post autor: Khalie » 17 lut 2020, 8:50

Uśmiechnęła się lekko, choć nie przepadała za tematem mamy, długo jej już nie widziała ale też nie przeszkadzało jej to, wiedziała że zajmowała się jej rodzeństwem i gdzieś była w okolicy. Khalie od początku bardziej ciągnęło do ojca i to z nim chciała spędzać czas, czasem tak bywało że dogadywało się lepiej z jednym z rodziców. -Trochę już mam, jestem nastolatką.- uśmiechnęła się szeroko, pokazując zęby. Czas leciał nieubłaganie, wszyscy dorastali w tym również ona. -Mama... nie wiem gdzie jest.- mrukneła po czym spojrzała na tatę, który ewidentnie również nie chciał na ten temat rozmawiać. Ucieszyła się więc gdy wuj przeniósł się z pytaniami na niego i powoli szła za nimi, słuchając uważnie.
/zt

Awatar użytkownika
Jasir
Posty: 436
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 01 lip 2015
Waleczność: 42
Zręczność: 73
Percepcja: 40
Kontakt:

#84

Post autor: Jasir » 23 lip 2020, 23:31

Odejście Benjamina było dla Jasira ciosem w samo serce. Choć na zewnątrz sprawiał wrażenie opanowanego i zdecydowanego w swych wyborach samca, tak naprawdę jego myśli biły się ze sobą, był z jednej strony - chłopcem - rozdarty wewnątrz, marzący i planujący dorosłe życie, a z drugiej - wojownikiem-Radcom - odpowiedzialny za sytuację w stadzie, stale szukający w sobie jakiegoś znaczenia dla innych. Oprócz tego był ojcem dwóch małych, którzy dokonują swoich wyborów. Czasami widział w nich małego Jasira, niepokornego poszukiwacza, niechętnego wobec świata rodziców. Zastanawiał się, czy w jego życiu jest jeszcze możliwa zmiana, czy po pojawieniu się Bena może obrać nową drogę. Głęboko się nad tym zastanawiał, choć nie miał odwagi tego wyrazić. Odpowiedział pozornie zdecydowanie i odmówił bratu, kiedy planował wyruszyć w poszukiwaniu raju daleko w siną dal. Czuł się dziwnie. Na Lwiej Ziemi zobaczył, jak czas czas szybko przemija, a w raz z nim przemijają postacie. Kochanka, dzieci, towarzysze. Być może niedługo, jak słychać głosy, przeminie również system rządów na Lwiej Skale. I pewnego razu przeminął również brat, z którym rozstał się drugi i być może ostatni raz.
Mimo niegodziwości ze strony losu, Tibowa rodzinka miała szczęście połączyć się na Lwiej Ziemi. Pewne krzywdy historii musiały zostać przezwyciężone. Czarnogrzywy miał w tym swój udział, a mianowicie w sprowadzeniu Hakiego na Lwią Ziemię. Wiedział, że dla Hakiego nie była to najłatwiejsza decyzja, tak samo kiedy po ucieczce z Królestwa Końca Burzy musiał przeżyć zaginięcie Narie. Po latach rozterki to ponowne spotkania są czymś, co podnosi na duchu i czymś, co daje życiu jakiś blask. Oczywiście trzeba przy tym zmierzyć z trudnymi życiowymi dylematami.
Kamienny Krąg był idealnym miejscem rozmyślań w sytuacji, gdy przebywania na Lwiej Skale było za dużo. W cieniu olbrzymiej formacji można było odetchnąć od tłoku, który był codziennością Lwioziemców. Miejsce było rzadko odwiedzane przez inne lwy, nawet jeśli było to bezpośrednio przed Skałą. Po długiej ciszy, z której korzystał czarnogrzywy, zawitał tam jego syn Zafir. Po równie długiej, emocjonalnej rozmowie i wyznaniu Zafira, wszystko się zmieniło. Czarnogrzywy już wcześniej zbierał się do tego, zbierał swoje myśli, ale wciąż był niepewny. Rozmowa z synem przechyliła szalę niepewności i była chyba tym, co zdołało przekonać Jasira. Była to ulga, gdyż najważniejsza wiadomość potwierdziła nadzieje o Jasmin. Na jego pysku widać było uśmiech, nie zmartwienie. Wszystko było z nią w porządku. Cała, zdrowa, piękna lwica i najprawdopodobniej odnalazła się w dobrym środowisku, nie była sama. To nie była najlepsza pora na odwiedziny. Nie chciał spotykać córki, tylko po to, by na zawsze się nią pożegnać. Nie mógł już nic zrobić, na nic nie miał wpływu, gdyż on wyruszał razem z Zafirem. Niech Przodkowie ich przeklinają. Nie ważne co oni mówią, jaką drogę wskazują. Przodkowie mieli i przeżyli swoje życie. Mały wiedział, dokąd zmierza, gdzie jest braciszkowy "raj".
Wystarczająco już zrobił na Lwiej Ziemi jako Radca i Wojownik. Nie spisał się jako ojciec, wychowanie nie było jego zasługą ale był dumny ze swoich dzieci. Czuł się godnie, jako towarzysz Tiba, którego bardzo szanował i podziwiał, choć momentami nie ufał i próbował dowiedzieć się o jego historii. Lwioziemcy są różni, ale nie stoi to na przeszkodzie, żeby byli sobie bliscy. Jeżeli jednak nie będą na sobie polegać i nastawią się przeciwko sobie, Lwią Ziemię czekają trudne czasy. Skierowali się na północ, bo tam mieli dogonić Benjamina. Spojrzał za siebie na górującą nad Sawanną Lwią Skałę. Pora odejść.

// ZT (Jasir i Zafir odchodzą)

Awatar użytkownika
Firkraag
Posty: 100
Gatunek: Jeleń szlachetny
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 02 wrz 2010
Specjalizacja: Medyk poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 70
Percepcja: 30
Kontakt:

#85

Post autor: Firkraag » 30 paź 2020, 10:44

Dotarł aż tutaj, kierując się z północnych stron ku południu. Przystanął na otwartym terenie skąd widział niedaleko ogromny masyw skalny. Cóż za dziwna abominacja na tych płaskich terenach wokoło. Tutaj też było ciekawie, głazy ułożone w okrąg z dziwnymi symbolami. Dotknął jednego z nich racicą i potarł sprawdzając jak bardzo trwały jest ryt. Zapewne służyły one jakimś fanatykom religijnym. Jeleń nie wierzył w byty ponadnaturalne, uważał że wszystko to dzieje się w umyśle zwierzęcia. Chore wizje wywoływane najczęściej halucynogenami. Parsknął na samą myśl o "fachu" szamanów.
Przynajmniej mógł się tutaj posilić, otaczających go roślin nie brakowało. Skubnął kilka chwastów i przeżuwając rozglądał się dookoła.

Edit 02.11.2020
Pokręcił się jeszcze trochę i poszedł dalej gdy nasycił brzuch z/t

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#86

Post autor: Malahir » 13 wrz 2023, 0:29

Zdecydowanie łatwiej było przemierzać sawannę, niż pustynię, niemniej podróż okropnie mu się dłużyła. I szczerze powiedziawszy nie był pewien, czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony cieszyło go, że właśnie wraca w rodzinne strony, z drugiej jednak nieco się stresował. Wciąż poniekąd się obawiał, co tu zastaną. Równie dobrze mogły być to przecież zgliszcza i stos trupów. Martwił się też o ewentualną reakcję na osobę @Narie i ostateczne rozwiązanie sprawy tajemniczej choroby. Znów zaczął snuć najgorsze z możliwych scenariuszy. Wcale by się nie zdziwił, gdyby się one spełniły. W końcu los był niesamowicie okrutny.
W dodatku resztki emocji z poprzedniego wieczoru nadal gdzieś tam się w nim tliły. A oprócz tego był po prostu niewyspany. Słowem - czuł się paskudnie.
Jego kiepskie samopoczucie objawiało się przede wszystkim przedłużającym się milczeniem. Z towarzyszami porozumiewał się w sposób okropnie lakoniczny, chwilami jedynie półsłówkami bądź nawet mruknięciami. Ożywił się tylko na chwilę, by poruszyć po drodze kwestię podziału łupów. Lecz gdy już się w tej sprawie dogadali, wrócił do tego ponurego milczenia.
Przynajmniej do czasu. Poczuł pewną ulgę, gdy w pewnym momencie jego nozdrza podrażniła charakterystyczna, całkiem świeża woń. Ktoś niedawno znaczył te tereny. Czyli te tereny wciąż są zamieszkałe.
Przez moment poczuł kolejne, nieprzyjemne ukłucie niepokoju, kiedy po głowie zaczęła tłuc się kolejna natrętna myśl. Ktoś tu był... Co, jeśli nie byli to Lwioziemcy? Co jeśli ktoś inni przejął Skałę, korzystając z tego, iż nikt jej nie chroni? Chciał wierzyć, że nie było to możliwe. Jednakże wcale nie był tego taki pewien. Jednakże teraz byli już za blisko, by się wycofać.
Szedł więc dalej, w głąb stadnych terenów. Trochę zaniepokoiło go, że nie natknęli się jeszcze na żaden partol. Niegdyś trudno było nie natknąć się na któregoś ze strażników albo chociażby grupę łowiecką. Z drugiej strony jednak, wydawało mu się raz, czy dwa, że widział całkiem świeże lwie tropy. Może po prostu się z nimi mijali.
Wreszcie zbliżyli się do Skały. Początkowo zastanawiał się, czy nie udać się prosto na podnóże, lecz zrezygnował. Może lepiej będzie zrobić jeszcze jeden przystanek. Zresztą, skoro byli już tak blisko i jeśli stado naprawdę wciąż tu było, prędzej, czy później jakiś patrol się nimi zainteresuje.
Gdy dostrzegł kamienny krąg, zwolnił powoli, kierując się w stronę przyozdobionych malunkami kamieni. Stanął u stóp jednego z nich i zadarł głowę, by się mu przyjrzeć. Wciąż był taki sam, jak zawsze. Nic się nie zmieniło. Poczuł ogromną ulgę.
- Nigdy nie sądziłem, że kamień stojący na swoim miejscu kiedyś mnie ucieszy - rzucił z jakimś cieniem krzywego uśmieszku na pysku. Było to chyba najdłuższe wypowiedziane przez zielonookiego zdanie od czasu dyskusji o łupach.
Po krótkiej chwili gapienia się na kamień, odwrócił się, by spojrzeć na pozostałych.
- No więc... Mamy jakiś plan jak się za to zabrać? - spytał, spoglądając najpierw na @Tamu, a potem przenosząc wzrok na brązową, na której zatrzymał się on na dłużej.
Normalnie pewnie poszukałby Tiba, lecz... Cóż, nie był nawet pewien, czy kanclerz nadal żyje. Zresztą, nie bardzo wiedział, jak w ogóle miałby zacząć taką rozmowę.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#87

Post autor: Tamu » 13 wrz 2023, 11:25

O dziwo, im bliżej terenów stadnych tym mniej się stresował. W przeciwieństwie do jego towarzyszy jakimś cudem udało mu się opanować czarne myśli. Głównie dlatego, że w trakcie wędrówki powoli zaczął się w jego głowie rodzić pewien plan. Tamu od zawsze czuł się lepiej kiedy wyraźnie wiedział co robić, improwizacja nie była jego bajką. Poza tym nic już nie poradzi na to co ich czeka, i tak nie miał szans przewidzieć co zgotuje im przewrotny los więc niech się dzieje wola Praojca. Kilkukrotnie zagadywał @Malahira i @Narie o okolicę. Chciał ich nieco rozruszać i wyrwać z zamyślenia, ale z drugiej strony bał się że będzie zbyt natarczywy, więc w efekcie rozmowa nie kleiła się zbytnio. Jedyne co udało im się ustalić to podział nagrody za całą tą sprawę w dżungli. Czarnogrzywy czuł się bardzo dziwnie przyjmując swoją dolę, w końcu jeszcze nigdy nie posiadał żadnej waluty na własność. Właśnie stał się bogatszy niż był przez całe swoje życie. Nie do końca wiedział na co to się mu może przydać. Dla niego ekonomia ograniczała się do faktu, że jak kogoś pokonasz to on pracuje dla ciebie za darmo. Tak wynikało z jego doświadczeń. Cóż kolejny problem do rozwiązania na później.
Kiedy w końcu dotarli do dziwnego kamiennego kręgu odetchnął z ulgą, póki co wszystko szło dobrze. Zaskoczyło go jedynie, że nie napotkali nikogo po drodze. Martwił się, że inwazja mogła wyrządzić nieodwracalne szkody.
- Cóż prędzej czy później ktoś nas i tak znajdzie, więc może lepiej byłoby się zaanonsować. Kojarzycie jakiś specjalny ryk, który oznacza "hej macie gości"? -zaczął zastanawiać się na głos. To były tereny znacznie lepiej znane jego towarzyszom, plus to oni zostaną prawdopodobnie rozpoznani, więc był gotów przystać na każdy plan który zaproponują, ale mimo tego chciał wtrącić swoje trzy paciorki. Poniekąd czuł, że musi się nieco rozgadać. Musi wczuć się w rolę, żeby znowu udawać pewniejszego siebie.
- Wszystko zależy od tego jak nas przyjmą, fajnie byłoby wspomnieć o chorej w dżungli zanim uwaga zostanie rozproszona przez to, że ktoś was pozna. -tutaj spojrzał się kątem oka na lwicę. - Oczywiście to wasza okolica, więc jeśli macie jakąś bardziej szaloną sztuczkę w zanadrzu to możecie na mnie liczyć. -uśmiechnął się do nich pokrzepiająco. Naprawdę był im gotów pomóc za wszelką cenę. Czy to głupie z jego strony, że bezwarunkowo im zaufał? Pewnie tak, ale nie mógł nic na to poradzić. Potrzebował tego poczucia drużyny, dzięki temu łatwiej było mu udawać.
- Może tylko warto ustalić kto będzie przemawiał w imieniu grupy, przynajmniej na początku? -jeszcze nie tak dawno bez wahania wybrałby do tego Narie, ale teraz, z wiadomych powodów, miał poważne wątpliwości. Dlatego pozostawił tę kwestię otwartą.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#88

Post autor: Narie » 13 wrz 2023, 13:39

Dla lwicy podróż z każdym krokiem była coraz trudniejsza. Na prawdę bardzo starała się nie myśleć, jak najmniej słyszeć, czuć i widzieć, po prostu iść, tak jakby szła w dowolnym innym miejscu, lecz, z dość oczywistych powodów, niezbyt jej to wychodziło. Jednak pod jednym względem ta część podróży okazała się dla niej lżejsza - chwilowo nie musiała udawać. Rozmowa, którą przeprowadzili w Kanionie, mimo iż do prostych nie należała, przyniosła jej pewną ulgę. Zwłaszcza, że miała teraz poczucie, że nie poniesie winy za decyzje, które towarzysze podejmą, gdy już spotkają Lwioziemców. Skoro teraz wiedzieli, kim była, i zostali ostrzeżeni o jej przewinieniach, sami odpowiadali za swoje dalsze czyny.
Pomijając jednak ten jeden pozytywny aspekt, podróż była dla Narie prawdziwą katorgą. Emocje targały nią niczym wiatr liściem, tak mocne, że brązowa miała wrażenie, że nie wytrzyma tego dłużej, że albo pęknie, albo zwariuje. Niestety, to nie mogło być takie proste, i, jak już kilka razy w życiu, przekonała się, że lwi organizm jest o wiele silniejszy, niż można by podejrzewać.
Przez większość drogi milczała, głównie dlatego, że nie za bardzo nawet do niej docierało, co mówili towarzysze. Gdy doszło do podziału łupów, jej rola ograniczyła się głównie do przyjęcia tego, co samce jej wyznaczyli. Nie miała siły udzielać się w tej dyskusji.
W końcu, po niemiłosiernie długiej wędrówce, a zarazem stanowczo zbyt szybko, na horyzoncie zamajaczyła masyw skalny, a lwica poczuła, że przekraczają granicę stada. To ją delikatnie otrzeźwiło. Mimo wszystko, miała tu zadanie do wykonania, cokolwiek więc się zdarzy, będzie musiała zebrać w sobie resztki... no, wszystkiego, i wykonać misję. Nie może skazywać innej lwicy na cierpienie przez swoje własne demony.
Z pewną ulgą przyjęła zatrzymanie się pod Kamiennym Kręgiem. Już się obawiała, że Malahir poprowadzi ich na samą Lwią Skałę, a wolałaby tam nie wchodzić. Znaczy, wolałaby, żeby w ogóle jej tu nie było, ale na Lwiej Skale to już szczególnie.
- No nie wiem, ryczenie na czyimś terenie nie wydaje mi się specjalnie dobrym pomysłem, zwłaszcza, że wtedy pewnie pół stada się zleci, a chyba łatwiej będzie zacząć z jedną osobą... - To znaczy, na pewno dla niej łatwiej, wizja spotkania tylu osób na raz zdecydowanie zbyt ją przerażała. No i raczej z dużą grupą ciężej by było się dogadać i na spokojnie wszystko wytłumaczyć. O ile, rzecz jasna, w ogóle mogli liczyć na spokojną rozmowę z kimkolwiek. - Chyba proponowałabym poczekać aż ktoś nas znajdzie, oznaczenia były świeże, więc na pewno niedługo zauważą naszą obecność. - Jak gdyby te słowa miały się spełnić, rozejrzała się szybko.
- Niezależnie, kto tu teraz mieszka, pamiętajmy, że naszym celem jest znaleźć medyka i pomóc chorej - właściwie chyba próbowała tym stwierdzeniem bardziej przekonać siebie niż towarzyszy.
Podchwyciła spojrzenie Tamu.
- Mogę się na razie ukryć, jeśli chcecie, ale nie sądzę, że to wiele pomoże - odparła czarnogrzywemu, unosząc przy tym łapy w obronnym geście.
Przy pytaniu o to, kto będzie przemawiał, spojrzała niepewnie na Malahira. Właściwie z ich trójki na razie wykazał się najmniejszymi zdolnościami dyplomatycznymi, ale ona, z wiadomych powodów, od razu odpadała, a Tamu kompletnie nie był obeznany z tym miejscem, więc...

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#89

Post autor: Malahir » 13 wrz 2023, 20:17

Zostawił pomalowany kamień w spokoju i postąpił jakieś trzy kroki w stronę pozostałych. Tam usiadł, owijając ogon wokół łap. Jedną z tych przednich jeszcze raz podniósł, by zwyczajowo uporządkować niesforną grzywę. Zielone ślepia najpierw skupiły się na @Tamu, gdy ten się odezwał. Szczerze powiedziawszy ryknięcie to pierwsze, co przyszło mu do głowy, lecz szczerze powiedziawszy nie był do tego pomysłu przekonany. Kto wie, jak mieszkańcy Skały zinterpretowaliby to wezwanie.
Dlatego też, gdy do rozmowy włączyła się @Narie, skinął głową.
- Też myślę, że chyba lepiej nie ryczeć. Mogliby to źle odebrać i zareagować... Dość gwałtownie - zgodził się z samicą. W końcu ze względu na okoliczności Lwioziemcy mogli być mocno podejrzliwi względem obcych. Jeśli oczywiście rzeczywiście to oni nadal tu mieszkali. Wszystko wyglądało na to, że mimo upływu czasu kraina dopiero wracała do życia po inwazji. Kto wie, w jakim stanie było teraz stado i czy jego członkowie oduczyli się już ciągłej czujności i podejrzliwości wobec nieznajomych. Ryk mógłby ich zaniepokoić. Być może doszukaliby się w nim rzuconego wyzwania i wyszedłby im naprzeciw oddział bojowo nastawionych wojowników.
- Dziwi mnie trochę, że nie spotkaliśmy jeszcze nikogo. Wcześniej trudno było przebyć sawannę nie natykając się na jakiś patrol. Ale... Raz, że zapach jest dość świeży, dwa, chyba widziałem po drodze jakieś ślady, jakby ktoś niedawno tam przechodził. Jeśli tutaj są, powinni szybko nas znaleźć - nie kryli przecież swojej obecności. Nietrudno było dostrzec ich tropy.
Pokiwał ponownie, tym razem zgadzając się z obydwojgiem.
- Przede wszystkim musimy powiedzieć o chorej... No i przyda się napomknąć, że to paskudztwo jest cholernie zaraźliwe i lepiej będzie jak najszybciej zapobiec ewentualnej epidemii - dodał. Co prawda według stadnych zasad Lwioziemcy powinni zawsze pomagać potrzebującym, jednak... Cóż, ciemnogrzywy już od dawna powątpiewał w istnienie prawdziwej bezinteresowności. A tak dadzą reszcie dodatkowy powód, by się tym zająć. Może od dżungli dzielił ich ładny kawał drogi, lecz czy rozsądnie by było po prostu mieć nadzieję, że choroba nigdy jej nie opuści? Zwierzęta przecież podróżują.
Łypnął krótko na brązową, gdy ta zaproponowała ukrycie się. Poniekąd to rozumiał, pewnie w jej sytuacji też by się obawiał, jednakże te słowa wywołały na nowo lekkie rozdrażnienie. Miała rację w jednym. Nie sądził, by to pomogło, i to nikomu. Nawet i jej samej.
- Prędzej zaszkodzi - mruknął. - Jeszcze uznają, że to jakaś pułapka.
Kto wie, czy ktoś nie podejrzewałby wówczas, że coś knują? Sam pewnie byłby mocno podejrzliwy, gdyby przyszło mu znaleźć się po drugiej stronie.
I wreszcie padło najważniejsze pytanie. Kto będzie mówił? Cóż, szczerze powiedziawszy zielonooki w pierwszym odruchu chciał zwalić to zadanie na kogoś innego. On nigdy nie był dobry w przemowach. Nie był swoim ojcem, brakowało mu charyzmy, którą mógł poszczycić się czarnogrzywy radca. Nigdy nie czuł też potrzeby, by to zmienić. Całkiem dobrze czuł się, w milczeniu wywiązując się ze swoich obowiązków. Jednakże nie mógł się pozbyć wrażenia, że teraz nie ma wyboru. Narie raczej nie zechcą wysłuchać a Tamu był tu w dużej mierze obcy. Co prawda i on był przekonany, że mówiąc szczerze w stadzie wciąż był nikim, ot zwyczajnym szarakiem przewijającym się gdzieś w tle. Ewentualnie synem Jasira, ostatnim członkiem rodziny, która już nie istniała. Jednakże przynajmniej był tym jednym znajomym pyskiem, którego obecność mogła sprawić, że rozmówcy poczują się swobodniej.
Spojrzenie, jakim obdarzyła go brązowa świadczyło o tym, iż nie tylko on tak myśli. Westchnął, po czym skinął jej głową.
- Będę mówić - powiedział po prostu. - Nie ukrywam, że nigdy nie byłem w tym, dobry, no ale... - wzruszył barkami. Czuł, że nie musiał kończyć, pozostali dobrze wiedzieli o co mu chodzi.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#90

Post autor: Tib » 14 wrz 2023, 1:17

Tak się jakoś złożyło, że wyruszając na patrol Tib postanowił zahaczyć o Kamienny Krąg. Król poruszał się spokojnym krokiem, jednocześnie wodząc czujnym spojrzeniem po najbliższej okolicy. Bez problemu dostrzegł więc trójkę osobników, która nawet nie próbowała się ukrywać. Zachowując tempo, ruszył w ich stronę.
W miarę zbliżania się, Tib był w stanie rozpoznać dwie z trzech osób. Widok pierwszej szczerze go ucieszył drugiej zaś wywołał w Królu mieszankę skrajnych emocji, którą brązowogrzywy szybko skrył pod dobrze wyćwiczonym wyrazem pyska. Wraz ze stawianiem kolejnych kroków, przez łeb Tiba przelewała się cała rzeka wspomnień, które na przemian wywoływały w nim raz dobre a raz negatywne emocje. Niespodziewane pojawianie się Narie otworzyło przed nim pewien rozdział, który lew uważał już dawno za zamknięty.
-Dobrze cię widzieć Malahirze, mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku- rzucił wesoło, jednocześnie posyłając synowi Jasira delikatny uśmiech.
-Ciebie zaś skądś kojarzę, jednak przypomnij mi proszę swoje imię. W moim wieku pamięć zaczyna już trochę szwankować- przemówił tym samym tonem jakim zwrócił się do Malahira.
Kiedy przyszła kolej na Narie, uśmiech goszczący na pysku Tiba, stał się ledwie widoczny.
-Co do ciebie...-brązowogrzywy na moment zawiesił głos. Potrzebował krótkiej chwili na znalezienie odpowiednich słów. -...to prawdę mówiąc nie spodziewałem się ciebie tutaj ujrzeć moja droga- zwrócił się do brązowej, a w jego głosie nie był już śladu po dawnej wesołości. Tib z chęcią uciął by sobie teraz z niedoszłą królową krótką pogawędkę w cztery oczy, miał jednak świadomości, że jako Król musi się zachowywać adekwatnie do swojej funkcji.
-W każdym razie, cieszę się, że widzę was całych i zdrowych- powiedział, a na jego pysku ponownie wystąpił uśmiech.

@Tamu
@Narie
@Malahir

Odpowiedz

Wróć do „Lwia Skała”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości