x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jaskinia Gościnna
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Re: Jaskinia Gościnna
Podążał kilka kroków za @Tibem, czując się przy tym nieco niepewnie. Lecz tym razem nie z powodu zbliżającej się rozmowy, lecz zasłyszanej wzmianki o kwarantannie. Cóż, nie dało się ukryć, że Dhoruba do szczególnie odważnych nie należał i obawiał się naprawdę wiele rzeczy, a zarażenie się jakąś chorobą zdecydowanie się do nich zaliczało. Uspokajała go co prawda myśl, iż przecież znał jednego medyka, który w razie potrzeby by się nim zajął, jednakże wolał nie ryzykować. Dlatego też odetchnął z ulgą, zostawiając tamtą jaskinię za sobą. Swoją drogą przydałoby się dowiedzieć o co chodzi.
- Panuje tu u was jakaś zaraza? - spytał nieco niepewnie nowego Lwioziemskiego króla, przekraczając za nim próg kolejnej jaskini. Po krótkim rozejrzeniu się rozpoznał ją, był tu kiedyś. Od razu przypomniał sobie to nerwowe oczekiwanie, w tej okropnie niezręcznej ciszy. Po raz kolejny odniósł dziwne wrażenie, że historia się powtarza. Choć... Cóż, nie do końca. Teraz po pierwsze, był sam, po drugie, raczej nie powinien się obawiać, iż za nieodpowiednio dobrane słowa wyląduje w lochu albo i straci głowę. Niemniej, sam fakt powrócenia tu ponownie, w podobnym jak uprzednio celu wydawał się mu jakąś okropną ironią losu. Wyniósł się stąd lata temu, jak wówczas myślał na dobre, chcąc odciąć się od swej przeszłości... A teraz wracał w to samo miejsce, by odegrać praktycznie tę samą rolę. I jak tu wierzyć w przypadki?
Zatrzymał się może o dwa kroki od Tiba, wbijając w niego baczne spojrzenie.
- Przybywam w imieniu niegdysiejszego członka Lwiej Ziemi, Nabo, z pewną... Propozycją - zaczął, mimowolnie wracając do tego samego oficjalnego tonu, którym niegdyś przyszło mu przemawiać w obecności byłego kanclerza. Zamilkł na chwilę, próbując zebrać myśli, po czym dodał. - Cóż... Może zacznę od początku.
Odchrząknął krótko, przygotowując się na dłuższą opowieść, po czym przysiadł w miarę wygodnie, owijając swe smukłe łapy ogonem.
- Krótko po moim powrocie do krainy natknąłem się na Nabo, który zaproponował mi współpracę, przy produkcji i sprzedaży marulówki. I cóż, zgodziłem się na nią. Zdecydowaliśmy się osiąść w wąwozie, tuż przy waszej granicy - zaczął bez zbędnego owijania w bawełnę. Nie widział sensu ani wyjaśniać co się z nim działo przez ten cały czas, ani też co właściwie nim kierowało, gdy zgodził się wziąć udział w tym całym przedsięwzięciu. Jeśli Tib się tym zainteresuje, odpowie na pytania. Na razie nie chciał tracić na to czasu. - Cóż, chcieliśmy zaproponować współpracę ze stadem Lwiej Ziemi w zamian za zapewnienie nam ochrony w razie... Cóż, jakichkolwiek kłopotów - urwał na chwilę, by zastanowić się na jak najlepszym sformułowaniem swych dalszych słów. - W zamian jesteśmy gotowi podzielić się częścią zysków ze sprzedaży marulówki, Nabo oferuje usługi medyczne i szamańskie w korzystnej cenie - powiedział pokrótce. - Ja natomiast pełnię raczej rolę dostarczyciela, toteż zapewne przyjdzie mi niejednokrotnie przemierzać krainę wzdłuż i wszerz. Co też jest idealną okazją do zdobycia odrobiny informacji. Zapewne znajdą się wśród nich i takie, które okażą się przydatne dla waszego stada - zakończył, po czym obrzucił samca kolejnym krótkim spojrzeniem.
- Panuje tu u was jakaś zaraza? - spytał nieco niepewnie nowego Lwioziemskiego króla, przekraczając za nim próg kolejnej jaskini. Po krótkim rozejrzeniu się rozpoznał ją, był tu kiedyś. Od razu przypomniał sobie to nerwowe oczekiwanie, w tej okropnie niezręcznej ciszy. Po raz kolejny odniósł dziwne wrażenie, że historia się powtarza. Choć... Cóż, nie do końca. Teraz po pierwsze, był sam, po drugie, raczej nie powinien się obawiać, iż za nieodpowiednio dobrane słowa wyląduje w lochu albo i straci głowę. Niemniej, sam fakt powrócenia tu ponownie, w podobnym jak uprzednio celu wydawał się mu jakąś okropną ironią losu. Wyniósł się stąd lata temu, jak wówczas myślał na dobre, chcąc odciąć się od swej przeszłości... A teraz wracał w to samo miejsce, by odegrać praktycznie tę samą rolę. I jak tu wierzyć w przypadki?
Zatrzymał się może o dwa kroki od Tiba, wbijając w niego baczne spojrzenie.
- Przybywam w imieniu niegdysiejszego członka Lwiej Ziemi, Nabo, z pewną... Propozycją - zaczął, mimowolnie wracając do tego samego oficjalnego tonu, którym niegdyś przyszło mu przemawiać w obecności byłego kanclerza. Zamilkł na chwilę, próbując zebrać myśli, po czym dodał. - Cóż... Może zacznę od początku.
Odchrząknął krótko, przygotowując się na dłuższą opowieść, po czym przysiadł w miarę wygodnie, owijając swe smukłe łapy ogonem.
- Krótko po moim powrocie do krainy natknąłem się na Nabo, który zaproponował mi współpracę, przy produkcji i sprzedaży marulówki. I cóż, zgodziłem się na nią. Zdecydowaliśmy się osiąść w wąwozie, tuż przy waszej granicy - zaczął bez zbędnego owijania w bawełnę. Nie widział sensu ani wyjaśniać co się z nim działo przez ten cały czas, ani też co właściwie nim kierowało, gdy zgodził się wziąć udział w tym całym przedsięwzięciu. Jeśli Tib się tym zainteresuje, odpowie na pytania. Na razie nie chciał tracić na to czasu. - Cóż, chcieliśmy zaproponować współpracę ze stadem Lwiej Ziemi w zamian za zapewnienie nam ochrony w razie... Cóż, jakichkolwiek kłopotów - urwał na chwilę, by zastanowić się na jak najlepszym sformułowaniem swych dalszych słów. - W zamian jesteśmy gotowi podzielić się częścią zysków ze sprzedaży marulówki, Nabo oferuje usługi medyczne i szamańskie w korzystnej cenie - powiedział pokrótce. - Ja natomiast pełnię raczej rolę dostarczyciela, toteż zapewne przyjdzie mi niejednokrotnie przemierzać krainę wzdłuż i wszerz. Co też jest idealną okazją do zdobycia odrobiny informacji. Zapewne znajdą się wśród nich i takie, które okażą się przydatne dla waszego stada - zakończył, po czym obrzucił samca kolejnym krótkim spojrzeniem.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-Mam nadzieję, że nie- odparł żartobliwym tonem, jednak szybko zdał sobie sprawę, że gepard może potraktować jego słowa poważnie.
-Narie z Tamu mieli kontakt z chorą osobą w dżungli. Póki co sprawiają wrażenie zdrowych ale na wszelki wypadek nasza medyczka zarządziła kwarantannę- odpowiedział. Król liczył, że taka odpowiedź uspokoi nieco geparda. W przeciwnym razie musiał by tutaj ściągnąć Daturę.
-Nabo? Bałem się, że nie żyje, albo dostał się do niewoli- odparł, a z jego wyrazu dało się wyczytać, że wiadomość o Nabo poprawiła mu humor. Pamiętał, że niedawno spotkał pod Lwią Skałą lwicę, która szukała tłustego medyka. Szkoda, że minęli się z gepardem. Z delikatnym uśmiechem na pysku Tib wysłuchał pozostałych słów Dhoruby. Uwadze króla nie umknął fakt, że dołączył do nich Ushindi. Najwyraźniej brązowy nie miał ochoty dołączać do rozmowy, ale przynajmniej będzie mógł posłuchać.
-Cóż, muszę przyznać, że jesteście dość...hojni- powiedział, jednocześnie zawieszając na Dhorubie badawcze spojrzenie. Tib podejrzewał, że nie oferowali by aż tyle, gdyby nie spodziewali się jakiś kłopotów w najbliższej przyszłości.
-Zanim usłyszysz ode mnie jakąś deklarację, muszę wiedzieć jakich kłopotów powinniśmy się spodziewać. Nie będę ukrywać, że Lwia Ziemia dopiero się podnosi i nie posiadamy znacznych sił- rzekł, uważnie obserwując zachowanie geparda.
- Z drugiej strony nie mam zamiaru czerpać z was zysków jednocześnie nie mogą wywiązać się ze swojej części umowy, dlatego chciałbym, żebyś przedstawił mi sprawę tak jasno jak tylko jesteś w stanie. Mówimy tu o zagrożeniu wielości stada, czy może chodzi racze o pojedyncze osobniki?- zapytał. Od odpowiedzi Dhoruby zależało, czy Tib postanowi prowadzić dyskusję dalej.
@Dhoruba
-Narie z Tamu mieli kontakt z chorą osobą w dżungli. Póki co sprawiają wrażenie zdrowych ale na wszelki wypadek nasza medyczka zarządziła kwarantannę- odpowiedział. Król liczył, że taka odpowiedź uspokoi nieco geparda. W przeciwnym razie musiał by tutaj ściągnąć Daturę.
-Nabo? Bałem się, że nie żyje, albo dostał się do niewoli- odparł, a z jego wyrazu dało się wyczytać, że wiadomość o Nabo poprawiła mu humor. Pamiętał, że niedawno spotkał pod Lwią Skałą lwicę, która szukała tłustego medyka. Szkoda, że minęli się z gepardem. Z delikatnym uśmiechem na pysku Tib wysłuchał pozostałych słów Dhoruby. Uwadze króla nie umknął fakt, że dołączył do nich Ushindi. Najwyraźniej brązowy nie miał ochoty dołączać do rozmowy, ale przynajmniej będzie mógł posłuchać.
-Cóż, muszę przyznać, że jesteście dość...hojni- powiedział, jednocześnie zawieszając na Dhorubie badawcze spojrzenie. Tib podejrzewał, że nie oferowali by aż tyle, gdyby nie spodziewali się jakiś kłopotów w najbliższej przyszłości.
-Zanim usłyszysz ode mnie jakąś deklarację, muszę wiedzieć jakich kłopotów powinniśmy się spodziewać. Nie będę ukrywać, że Lwia Ziemia dopiero się podnosi i nie posiadamy znacznych sił- rzekł, uważnie obserwując zachowanie geparda.
- Z drugiej strony nie mam zamiaru czerpać z was zysków jednocześnie nie mogą wywiązać się ze swojej części umowy, dlatego chciałbym, żebyś przedstawił mi sprawę tak jasno jak tylko jesteś w stanie. Mówimy tu o zagrożeniu wielości stada, czy może chodzi racze o pojedyncze osobniki?- zapytał. Od odpowiedzi Dhoruby zależało, czy Tib postanowi prowadzić dyskusję dalej.
@Dhoruba
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Słysząc wyjaśnienia @Tiba w sprawie kwarantanny kiwnął głową, jednocześnie odnotowując w myślach, by na wszelki wypadek trzymać się z daleka od dżungli. Kto wie, co to za choroba i jak łatwo się nią zarazić. Wolałby osobiście tego nie sprawdzać. Nawet, jeśli medyka, który by mu pomógł, miał teraz na wyciągnięcie łapy.
Oprócz tego, słowa nowego króla po raz kolejny potwierdziły, że Narie jest na Lwiej Ziemi.
- A więc Narie również powróciła... - skomentował krótko. Właściwie to niewiele go obchodziło, co robiła była księżniczka, jej powrót w te strony był mu w większej mierze obojętny. Nie należała do grona byłych członków stada, z którymi spotkania szczególnie by się obawiał. W końcu i sama je opuściła, tak więc nie miała powodów, by mieć mu cokolwiek za złe. Choć i tak, na wszelki wypadek, wolałby jej unikać, by nie musieć wracać myślami do przeszłości.
- Z tego, co mówił, jeszcze do niedawna ukrywał się na moczarach - odpowiedział na słowa o Nabo. - Swoją drogą... Cóż, wracając tutaj spodziewałem się wielu rzeczy, lecz nie tego, że te ziemie ktoś tak doszczętnie splądrował - zauważył.
Skinął głową @Ushindiemu, gdy ten do nich dołączył, po czym skupił się na słowach starszego z samców. Właściwie to wcale go nie zdziwiły, domyślał się, że król zapragnie więcej wyjaśnień, nim cokolwiek postanowi. Dziwnym by było, gdyby zgodził się od razu.
Skinął łbem na znak, że rozumie.
- Na całe szczęście nie chodzi o całe stado, lecz o pojedyncze osobniki kręcące się po okolicy - odpowiedział po prostu. - Ledwie się tam osiedliliśmy, a już w ciągu najbliższych godzin znalazł się tam ktoś, kto zaczął nam grozić i postanowił nas ograbić. Lwica, rudawo - brązowa sierść z ciemniejszą pręgą na grzbiecie, niebieskie ślepia. Swoją drogą radziłbym na nią uważać - ostrzegł krótko. Z wiadomych powodów wolał przemilczeć sprawę z Daturą, jednakże zepsuć nieco reputację tamtej drugiej wiedźmy się nie wahał. - Nic z jej słów nie wskazywało na to, by działała w imię jakiegokolwiek stada, nie posiadała też stadnego naszyjnika. Oczywiście zawsze mogła to ukrywać, lecz w tym przypadku myślę, że nie miałaby do tego powodów. Raczej działała więc w pojedynkę.
Urwał na chwilę, by jak najlepiej ubrać swe myśli w kolejne słowa.
- Obawiamy się, że podobne incydenty mogą się powtarzać, zwłaszcza, gdy nasz mały interes się już rozkręci i co nieco już na tym zyskamy. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego we dwójkę nie mamy zbyt wielkich szans na obronę - powiedział, ostatnie słowa okraszając krótkim machnięciem ogonem. Nie lubił przyznawać się do swojej słabości, lecz nie był w stanie przecież udawać, że nie istniała. Jakby nie patrzeć, był tylko gepardem.
Oprócz tego, słowa nowego króla po raz kolejny potwierdziły, że Narie jest na Lwiej Ziemi.
- A więc Narie również powróciła... - skomentował krótko. Właściwie to niewiele go obchodziło, co robiła była księżniczka, jej powrót w te strony był mu w większej mierze obojętny. Nie należała do grona byłych członków stada, z którymi spotkania szczególnie by się obawiał. W końcu i sama je opuściła, tak więc nie miała powodów, by mieć mu cokolwiek za złe. Choć i tak, na wszelki wypadek, wolałby jej unikać, by nie musieć wracać myślami do przeszłości.
- Z tego, co mówił, jeszcze do niedawna ukrywał się na moczarach - odpowiedział na słowa o Nabo. - Swoją drogą... Cóż, wracając tutaj spodziewałem się wielu rzeczy, lecz nie tego, że te ziemie ktoś tak doszczętnie splądrował - zauważył.
Skinął głową @Ushindiemu, gdy ten do nich dołączył, po czym skupił się na słowach starszego z samców. Właściwie to wcale go nie zdziwiły, domyślał się, że król zapragnie więcej wyjaśnień, nim cokolwiek postanowi. Dziwnym by było, gdyby zgodził się od razu.
Skinął łbem na znak, że rozumie.
- Na całe szczęście nie chodzi o całe stado, lecz o pojedyncze osobniki kręcące się po okolicy - odpowiedział po prostu. - Ledwie się tam osiedliliśmy, a już w ciągu najbliższych godzin znalazł się tam ktoś, kto zaczął nam grozić i postanowił nas ograbić. Lwica, rudawo - brązowa sierść z ciemniejszą pręgą na grzbiecie, niebieskie ślepia. Swoją drogą radziłbym na nią uważać - ostrzegł krótko. Z wiadomych powodów wolał przemilczeć sprawę z Daturą, jednakże zepsuć nieco reputację tamtej drugiej wiedźmy się nie wahał. - Nic z jej słów nie wskazywało na to, by działała w imię jakiegokolwiek stada, nie posiadała też stadnego naszyjnika. Oczywiście zawsze mogła to ukrywać, lecz w tym przypadku myślę, że nie miałaby do tego powodów. Raczej działała więc w pojedynkę.
Urwał na chwilę, by jak najlepiej ubrać swe myśli w kolejne słowa.
- Obawiamy się, że podobne incydenty mogą się powtarzać, zwłaszcza, gdy nasz mały interes się już rozkręci i co nieco już na tym zyskamy. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego we dwójkę nie mamy zbyt wielkich szans na obronę - powiedział, ostatnie słowa okraszając krótkim machnięciem ogonem. Nie lubił przyznawać się do swojej słabości, lecz nie był w stanie przecież udawać, że nie istniała. Jakby nie patrzeć, był tylko gepardem.
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Westchnął.
- Przepraszam - powiedział, nie adresując jednak przeprosin do nikogo konkretnego. Nie był sobą, nie czuł się sobą, nie potrafił odnaleźć się w nowych realiach. Dlatego skinął uniżenie łbem, spojrzał na @Tiba z nadzieją, że mentor go zrozumie.
A potem opuścił spotkanie.
/zt.
- Przepraszam - powiedział, nie adresując jednak przeprosin do nikogo konkretnego. Nie był sobą, nie czuł się sobą, nie potrafił odnaleźć się w nowych realiach. Dlatego skinął uniżenie łbem, spojrzał na @Tiba z nadzieją, że mentor go zrozumie.
A potem opuścił spotkanie.
/zt.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Tib na moment oderwał wzrok od geparda, by spojrzeć na Ushindiego.
Król, skinął mu łbem, po czym odprowadził go smutnym wzrokiem do wyjścia. Zastanawiał się co właściwie gryzie młodzika. Od kiedy się spotkali, Ushindi wydawał się mu jakiś...inny.
Cholerni H'runi- zaklął w myślach, po czym westchnął cicho i na powrót skierował wzrok na Dhorubę. Król podejrzewał, że Nabo przez ten cały czas musiał się gdzieś ukrywać, jednak nie spodziewał się, ze padło na bagna.
- Na bagnach? Obstawiał bym raczej miejsce z trochę większą ilością owoców, z których można pędzić alkohol- pozwolił sobie na drobny żarcik, żeby odegnać od siebie podły nastrój.
-Można powiedzieć, że odszedłeś stąd w dobrym momencie. Kilka miesięcy później ze wszystkich istniejących stad nie było już czego zbierać. Swoja drogą, słyszałeś może co się stało z Berghi?- zgadną, skoro rozmowa zeszła już na temat stad.
Tib wysłuchał relacji geparda, jednocześnie dokonując we łbie bilansu potencjalnych zysków i strat. Opisaną przez niego lwicę Tib podświadomie skądś kojarzył, tylko nie potrafił powiedzieć teraz skąd. Mniejsza z tym, jedna nie powinna być dla nich problemem, dopóki nie znajdzie sobie kumpli...
-Dobrze Dhorubo, oto co wam proponuję: dwa paciorki od prostego zabiegu i cztery od bardziej skomplikowanych. W przypadku rytuałów szamańskich proponuję stawę w wysokości pięciu paciorków. Dodatkowo za każdą wykonaną usługę dla osobników spoza Lwiej Ziemi, płacicie nam dwa paciorki w ramach podatku. Poza tym, nie będziecie świadczyć usług poszukiwanym przez nas osobnikom, a w razie wojny z innym stadem zakaz ten będzie obejmować również naszych wrogów. Dodatkowo liczę na informacje z waszej strony- powiedział. Król pozwolił sobie na chwilę ciszy, po czym ponownie zabrał głos.
-W zamian otrzymacie naszą całkowitą ochronę, atak na was będzie równoznaczny z wypowiedzeniem wojny Lwiej Ziemi oraz wyślemy do was strażnika, który sprawdzić, czy opisana przez ciebie lwica nie znajduje się w wąwozie. Na dodatek, będziecie mieć nieograniczoną możliwość zbierania zasobów oraz polowania na naszych terenach. W razie gdyby sytuacja w wąwozie stała się trudna, będziecie mogli schronić się a nawet osiedlić na Lwiej Ziemi, bez konieczności dołączania do stada. Co sądzisz o takich...-urwał, bo w tym momencie doszedł go ryk Datury.
-Szlag...-przeklął, król, jednocześnie posyłając gepardowi przepraszające spojrzenie.
-Wybacz Dhorubo, jak sam słyszysz potrzebują mnie na górze. Przemyśl proszę moja propozycję, w razie czego jestem otwarty na kontroferty. Odpocznij tutaj, posil się, a za parę godzin spotkajmy się na podnóżu - powiedział, po czym skinął mu łbem, i szybkim krokiem opuścił jaskinię.
@Dhoruba
z/t
Król, skinął mu łbem, po czym odprowadził go smutnym wzrokiem do wyjścia. Zastanawiał się co właściwie gryzie młodzika. Od kiedy się spotkali, Ushindi wydawał się mu jakiś...inny.
Cholerni H'runi- zaklął w myślach, po czym westchnął cicho i na powrót skierował wzrok na Dhorubę. Król podejrzewał, że Nabo przez ten cały czas musiał się gdzieś ukrywać, jednak nie spodziewał się, ze padło na bagna.
- Na bagnach? Obstawiał bym raczej miejsce z trochę większą ilością owoców, z których można pędzić alkohol- pozwolił sobie na drobny żarcik, żeby odegnać od siebie podły nastrój.
-Można powiedzieć, że odszedłeś stąd w dobrym momencie. Kilka miesięcy później ze wszystkich istniejących stad nie było już czego zbierać. Swoja drogą, słyszałeś może co się stało z Berghi?- zgadną, skoro rozmowa zeszła już na temat stad.
Tib wysłuchał relacji geparda, jednocześnie dokonując we łbie bilansu potencjalnych zysków i strat. Opisaną przez niego lwicę Tib podświadomie skądś kojarzył, tylko nie potrafił powiedzieć teraz skąd. Mniejsza z tym, jedna nie powinna być dla nich problemem, dopóki nie znajdzie sobie kumpli...
-Dobrze Dhorubo, oto co wam proponuję: dwa paciorki od prostego zabiegu i cztery od bardziej skomplikowanych. W przypadku rytuałów szamańskich proponuję stawę w wysokości pięciu paciorków. Dodatkowo za każdą wykonaną usługę dla osobników spoza Lwiej Ziemi, płacicie nam dwa paciorki w ramach podatku. Poza tym, nie będziecie świadczyć usług poszukiwanym przez nas osobnikom, a w razie wojny z innym stadem zakaz ten będzie obejmować również naszych wrogów. Dodatkowo liczę na informacje z waszej strony- powiedział. Król pozwolił sobie na chwilę ciszy, po czym ponownie zabrał głos.
-W zamian otrzymacie naszą całkowitą ochronę, atak na was będzie równoznaczny z wypowiedzeniem wojny Lwiej Ziemi oraz wyślemy do was strażnika, który sprawdzić, czy opisana przez ciebie lwica nie znajduje się w wąwozie. Na dodatek, będziecie mieć nieograniczoną możliwość zbierania zasobów oraz polowania na naszych terenach. W razie gdyby sytuacja w wąwozie stała się trudna, będziecie mogli schronić się a nawet osiedlić na Lwiej Ziemi, bez konieczności dołączania do stada. Co sądzisz o takich...-urwał, bo w tym momencie doszedł go ryk Datury.
-Szlag...-przeklął, król, jednocześnie posyłając gepardowi przepraszające spojrzenie.
-Wybacz Dhorubo, jak sam słyszysz potrzebują mnie na górze. Przemyśl proszę moja propozycję, w razie czego jestem otwarty na kontroferty. Odpocznij tutaj, posil się, a za parę godzin spotkajmy się na podnóżu - powiedział, po czym skinął mu łbem, i szybkim krokiem opuścił jaskinię.
@Dhoruba
z/t
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Łypnął krótko na wychodzącego Ushindiego. Wyglądało na to, że samca ewidentnie coś gryzło. Może rzeczywiście aż tak przeżył utratę korony? Może powinien się tym zainteresować... O ile oczywiście później go znajdzie. Nabo mógł mieć rację, podejrzewając, iż ma wiele za złe nowym władcom Lwiej Ziemi.
Zaraz jednak na nowo skupił swe spojrzenie na Tobie, słuchając jego dalszych słów.
Przywołał na pysk lekki uśmiech w odpowiedzi na drobny żart króla. Po czym wyraźnie się ożywił, gdy ów wspomniał o Berghi.
- Nabo wspominał coś o tym, że wasz zwiad nie zastał nikogo na stadnych terenach, ale nie znam szczegółów - odpowiedział. - Co się z nią stało? Odeszła? Nie żyje? - spytał, z niezbyt umiejętnie skrywaną nadzieją w głosie. W duchu liczył na to drugie. Martwa Berghi nie mogłaby przecież w jakikolwiek sposób się dowiedzieć, że powrócił i planować zemstę. Mógłby wreszcie spać spokojnie, nie martwiąc się, iż ktoś zapragnie skrócić go o głowę za zdradę.
Wysłuchał odpowiedzi Tiba z lekko zmarszczonym czołem, kiwając od czasu do czasu głową. Analizował wszystkie stawiane warunki, zastanawiając się, czy są dla nich opłacalne. Jednakże, zanim zdążył cokolwiek zdecydować, skądś rozległ się donośny ryk, odwracając uwagę brązowogrzywego.
Dhoruba poniekąd był wdzięczny ryczącemu, gdyż sprawę zdecydowanie przydałoby się przemyśleć, choć z drugiej strony zastanawiał się, co się stało. Uznał jednak, że bezpieczniej było tego osobiście nie sprawdzać, tak więc pozostało mu tylko przytaknąć królowi i opuścić jaskinię.
/zt.
Zaraz jednak na nowo skupił swe spojrzenie na Tobie, słuchając jego dalszych słów.
Przywołał na pysk lekki uśmiech w odpowiedzi na drobny żart króla. Po czym wyraźnie się ożywił, gdy ów wspomniał o Berghi.
- Nabo wspominał coś o tym, że wasz zwiad nie zastał nikogo na stadnych terenach, ale nie znam szczegółów - odpowiedział. - Co się z nią stało? Odeszła? Nie żyje? - spytał, z niezbyt umiejętnie skrywaną nadzieją w głosie. W duchu liczył na to drugie. Martwa Berghi nie mogłaby przecież w jakikolwiek sposób się dowiedzieć, że powrócił i planować zemstę. Mógłby wreszcie spać spokojnie, nie martwiąc się, iż ktoś zapragnie skrócić go o głowę za zdradę.
Wysłuchał odpowiedzi Tiba z lekko zmarszczonym czołem, kiwając od czasu do czasu głową. Analizował wszystkie stawiane warunki, zastanawiając się, czy są dla nich opłacalne. Jednakże, zanim zdążył cokolwiek zdecydować, skądś rozległ się donośny ryk, odwracając uwagę brązowogrzywego.
Dhoruba poniekąd był wdzięczny ryczącemu, gdyż sprawę zdecydowanie przydałoby się przemyśleć, choć z drugiej strony zastanawiał się, co się stało. Uznał jednak, że bezpieczniej było tego osobiście nie sprawdzać, tak więc pozostało mu tylko przytaknąć królowi i opuścić jaskinię.
/zt.
- Visenya
- Posty: 133
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 65
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Wkroczyła do miejsca przeznaczonego do gości, jeśli nic nie pomyliła i nie wkradła się gdzieś, gdzie nie powinna. Rozejrzała się po ścianach, nie wyglądało to na coś bardzo prestiżowego, ale była skłonna docenić gościnność Lwiej Ziemi, łapki skierowała do największego łoża obłożonego skórami, na którym zaraz potem się wygodnie rozłożyła i zamknęła ślepia.
- Baqiea
- Posłaniec
- Posty: 133
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 12 lip 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 20
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Hiena lekko bała się pozostać z nieznaną lwicą sam na sam lecz co poradzić. Może mają racje i powinna więcej przebyć z innymi... Nie to raczej nie realne w jej wykonaniu, nie przy jej zebrzym sercu
-Tak.. Odpoczynek ważna rzecz. Masz pytania to pomogę w miarę możliwości-
Powiedziała Bageta patrząc na kładącą się lwice.
-Sama wybrałabym mniejsze leże. Największe zazwyczaj ma najwięcej gości a nie wiadomo co złapali. Chociaż jak coś cię oblezie to pomogę pozbyć się natrętów-
Raz jej zebrzy podopieczny z podróży powiedział jej że jak komuś p[owie się że gdzieś są mrówki to od razu taką zebrę zaczyna wszystko swędzieć, a ja po prostu interesowało czy lwy też tak mają. Chociaż w dużej części to co mówiła było tym co myślała. Gdyby to od niej zależało to najpierw sprawdziła by czy posłanie nie ma pcheł. No i spanie na skórze... Nie wystarczy im że zabili stworzenie? Niby sama miała skórę ale to długa i nudna historia o kimś kto chciał by akurat ta hiena dalej miała z niego pożytek.
-Tak.. Odpoczynek ważna rzecz. Masz pytania to pomogę w miarę możliwości-
Powiedziała Bageta patrząc na kładącą się lwice.
-Sama wybrałabym mniejsze leże. Największe zazwyczaj ma najwięcej gości a nie wiadomo co złapali. Chociaż jak coś cię oblezie to pomogę pozbyć się natrętów-
Raz jej zebrzy podopieczny z podróży powiedział jej że jak komuś p[owie się że gdzieś są mrówki to od razu taką zebrę zaczyna wszystko swędzieć, a ja po prostu interesowało czy lwy też tak mają. Chociaż w dużej części to co mówiła było tym co myślała. Gdyby to od niej zależało to najpierw sprawdziła by czy posłanie nie ma pcheł. No i spanie na skórze... Nie wystarczy im że zabili stworzenie? Niby sama miała skórę ale to długa i nudna historia o kimś kto chciał by akurat ta hiena dalej miała z niego pożytek.
Ważne uwagi wyglądu:
Jej sierść pokrywają namalowane białą gliną pasy. Na wzór umaszczenia zebr
Dziennik
Jej sierść pokrywają namalowane białą gliną pasy. Na wzór umaszczenia zebr
► Pokaż Spoiler
- Visenya
- Posty: 133
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 65
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Nie zdążyła nawet zasnąć i pojawiła się za nią hiena, którą król oddelegował by pomogła się lwicy odnaleźć w okolicy. Westchnęła, gdy ta zaczęła do niej mówić i po chwili wstała zmęczona z posłania, które sobie wybrała. Obrzydziło ją to, że w tym miejscu mogło spać sporo różnych osobników, wzdrygnęła się.
- Myślisz, że często ktoś tu sypia? - zeszła z posłania i kierowała się na półkę skalną, która żadnej skóry na sobie nie miała.
- Jeśli chcesz możesz położyć się ze mną, razem będzie nam cieplej! - zauważyła, w końcu skalna posadzka nie należała do najbardziej luksusowego łóżka. Starała się być miła i wyrozumiała, ale mogło jej średnio wychodzić głównie przez zmęczenie.
@Baqiea
- Myślisz, że często ktoś tu sypia? - zeszła z posłania i kierowała się na półkę skalną, która żadnej skóry na sobie nie miała.
- Jeśli chcesz możesz położyć się ze mną, razem będzie nam cieplej! - zauważyła, w końcu skalna posadzka nie należała do najbardziej luksusowego łóżka. Starała się być miła i wyrozumiała, ale mogło jej średnio wychodzić głównie przez zmęczenie.
@Baqiea
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości