x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Podnóże
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Athastan
- Posty: 556
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 cze 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 32
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Re: Podnóże
Pomimo dodatkowego towarzystwa ze strony Nilimy, na razie wszystko szło tak, jak powinno. Nawet przmówienie Narie, choć wcześniej nie planowane, wypadło wcale nieźle. Pewnie, było trochę zbyt przesycone łapiącymi za serce hasłami, składanie publicznie tak przysiąg o tak szerokiej możliwość interpretacji również nie zawsze było zbyt dobrym pomysłem, no i jeszcze ten ryk na koniec, będący już nieco przesadą...
Ale ogólnie poszło jej całkiem przyzwoicie. Nie jąkała się, nie mruczała pod nosem, no i przede wszystkim nie zemdlała z emocji na oczach wszystkich - to było najważniejsze. A do tego jeszcze słuchacze wydawali się uszczęśliwieni... Podsumowując, jak na pierwszy raz było dobrze, może nawet bardzo, a resztę, wyrobi się już z czasem.
Skinął lwicze głową w geście uznania, po czym sam wystąpił do przodu, zajmując pozycję przed pozostałą dwójką. Następnie czystym, dźwięcznym głosem ( jakby nie patrzeć, pierwsza część jego tytułu brzmiała 'Mówca') rozpoczął wezwanie.
- Niechaj Przodkowie z Gwieździstej Krainy spojrzą przychylnie na obecną tu Księżniczkę Narie i niech wspierają ją w wypełnianiu przyczeczenia które tu złożyła. - po czym płynnie przeszedł do sentencji, którą szamani niegdyś wypowiadali nad każdym składającym uroczyste ślubowania (ostatnimi czasy, przez jakieś dwa pokolenia ów zwyczaj nie był z nieznanych przyczyn praktykowany, a szkoda, bo tekst, oprócz ciekawego brzmienia, niósł także ze sobą elementy zaklęcia. Pamieć szamańska sięgała jednak na prawdę daleko i zawsze znalazło się coś odpowiedniego do danej chwili):
Roho, angalia maneno aliyowapa,
Ili kumsaidia njiani na kumpa utukufu,
Lakini kama yeye inashindwa, kuja na kumwangamiza.
-potem zaś kontynuował wystąpienie:
- Nas zaś wszystkich niechaj obdarzają mądrością i prowadzą ku lepszemu jutru, jako jedno stado, wolne od wewnętrznych waśni i podziałów.
A teraz, przez symboliczne wspólne nakreślenie symbolu Lwiej Ziemi, niechaj nasze stada znów staną się jednością!
Teraz nadszedł czas na właściwą część dzisiejszej ceremonii. Wszystko było już przygotowane, więc podszedł tylko do sporego fragmentu pionowej skały, widocznego dobrze także z dołu i wziąwszy pojemnik z barwnikem podsunął drugi Tibowi. W między czasie powiedział jeszcze cicho do Narie:
- Gdy skończymy malować, zamocz prawą łapę w farbie i odciśnij ją na środku tarczy. - po czym zaczął kreślić wprawnym ruchem swoją połowę słonecznego okręgu, dodając po koleji następne elementy symbolu, pilnując jednak by wewnętrzne około pozostało puste. Plan przewidywał bowiem, że po zakończeniu oficjalnej części każdy lwioziemiec będzie miał możliwość podejścia w wybranej chwili i odbicia swojego 'podpisu' na słonecznej tarczy.
Ale ogólnie poszło jej całkiem przyzwoicie. Nie jąkała się, nie mruczała pod nosem, no i przede wszystkim nie zemdlała z emocji na oczach wszystkich - to było najważniejsze. A do tego jeszcze słuchacze wydawali się uszczęśliwieni... Podsumowując, jak na pierwszy raz było dobrze, może nawet bardzo, a resztę, wyrobi się już z czasem.
Skinął lwicze głową w geście uznania, po czym sam wystąpił do przodu, zajmując pozycję przed pozostałą dwójką. Następnie czystym, dźwięcznym głosem ( jakby nie patrzeć, pierwsza część jego tytułu brzmiała 'Mówca') rozpoczął wezwanie.
- Niechaj Przodkowie z Gwieździstej Krainy spojrzą przychylnie na obecną tu Księżniczkę Narie i niech wspierają ją w wypełnianiu przyczeczenia które tu złożyła. - po czym płynnie przeszedł do sentencji, którą szamani niegdyś wypowiadali nad każdym składającym uroczyste ślubowania (ostatnimi czasy, przez jakieś dwa pokolenia ów zwyczaj nie był z nieznanych przyczyn praktykowany, a szkoda, bo tekst, oprócz ciekawego brzmienia, niósł także ze sobą elementy zaklęcia. Pamieć szamańska sięgała jednak na prawdę daleko i zawsze znalazło się coś odpowiedniego do danej chwili):
Roho, angalia maneno aliyowapa,
Ili kumsaidia njiani na kumpa utukufu,
Lakini kama yeye inashindwa, kuja na kumwangamiza.
-potem zaś kontynuował wystąpienie:
- Nas zaś wszystkich niechaj obdarzają mądrością i prowadzą ku lepszemu jutru, jako jedno stado, wolne od wewnętrznych waśni i podziałów.
A teraz, przez symboliczne wspólne nakreślenie symbolu Lwiej Ziemi, niechaj nasze stada znów staną się jednością!
Teraz nadszedł czas na właściwą część dzisiejszej ceremonii. Wszystko było już przygotowane, więc podszedł tylko do sporego fragmentu pionowej skały, widocznego dobrze także z dołu i wziąwszy pojemnik z barwnikem podsunął drugi Tibowi. W między czasie powiedział jeszcze cicho do Narie:
- Gdy skończymy malować, zamocz prawą łapę w farbie i odciśnij ją na środku tarczy. - po czym zaczął kreślić wprawnym ruchem swoją połowę słonecznego okręgu, dodając po koleji następne elementy symbolu, pilnując jednak by wewnętrzne około pozostało puste. Plan przewidywał bowiem, że po zakończeniu oficjalnej części każdy lwioziemiec będzie miał możliwość podejścia w wybranej chwili i odbicia swojego 'podpisu' na słonecznej tarczy.
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Jak na swój wiek Narie poradziła sobie zaskakująco dobrze. Generał był tym bardziej zaskoczony, że na dobrą sprawę było to jej pierwsze przemówienie a pomimo tego mała nie zająknęła się choćby na chwilę.
-Świetnie sobie poradziłaś moja droga-szepnął do Narie kiedy echo ostatniego ryku już ucichło. Generał rozejrzał się po podeście w poszukiwaniu Nilimy i jej bark trochę go zaniepokoił, jednak chwilę później dostrzegł ją na dole w towarzystwie Than. Mała najwyraźniej nie wyglądała na zadowoloną i widząc całą scenę Tib z dezaprobatę pokręcił łbem.
Oj Than musisz się jeszcze tyle nauczyć…
Następnie do akcji wkroczył Athastan, a kiedy jego przemówienie dobiegło już końca, Tib zbliżył się do wskazanej przez Mówcę ściany i zamoczył prawą łapę w farbie. Ponieważ brązowogrzywy nie miał duszy artysty to malowanie szło mu znacznie wolniej niż Athastanowi, jednak dzięki temu jego część nie wyglądał dużo gorzej. Kiedy skończył, zawiesił spojrzenie na Narie, po czym posłał jej miły uśmiech. Czas by przyszła królowa przypieczętowała odrodzenie Lwiej Ziemi.
-Świetnie sobie poradziłaś moja droga-szepnął do Narie kiedy echo ostatniego ryku już ucichło. Generał rozejrzał się po podeście w poszukiwaniu Nilimy i jej bark trochę go zaniepokoił, jednak chwilę później dostrzegł ją na dole w towarzystwie Than. Mała najwyraźniej nie wyglądała na zadowoloną i widząc całą scenę Tib z dezaprobatę pokręcił łbem.
Oj Than musisz się jeszcze tyle nauczyć…
Następnie do akcji wkroczył Athastan, a kiedy jego przemówienie dobiegło już końca, Tib zbliżył się do wskazanej przez Mówcę ściany i zamoczył prawą łapę w farbie. Ponieważ brązowogrzywy nie miał duszy artysty to malowanie szło mu znacznie wolniej niż Athastanowi, jednak dzięki temu jego część nie wyglądał dużo gorzej. Kiedy skończył, zawiesił spojrzenie na Narie, po czym posłał jej miły uśmiech. Czas by przyszła królowa przypieczętowała odrodzenie Lwiej Ziemi.
- Thanatos
- Posty: 513
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 34
- Kontakt:
Thanatos wysłuchał swojej córki i zauważył, że trochę się od niego odsunęła. Zrobiło mu się przykro z tego powodu. Postanowił, że przybliży się do niej.
Popatrzył przed siebie i zaczął mówić. - Nilima ja to rozumiem, ale to ja jestem twoim ojcem, nie wujek Tib. I zrozum, że doceniam to, że tak jak to powiedziałaś nie latasz za motylami, tylko spróbowałaś upolować zwierzę i ci się to udało. - Zwrócił wzrok w kierunku córki. - Tylko chodzi mi o to, że pomimo, że cie tam nie widać to większość zwierząt, wie, że tam byłaś. Nie można tak robić. Wujek Tib powiedział to, bo chciał być miły. Zrozum, że to co zrobiłaś był niegrzeczne, a z upolowania mogłaś pochwalić się mi.
Popatrzył przed siebie i zaczął mówić. - Nilima ja to rozumiem, ale to ja jestem twoim ojcem, nie wujek Tib. I zrozum, że doceniam to, że tak jak to powiedziałaś nie latasz za motylami, tylko spróbowałaś upolować zwierzę i ci się to udało. - Zwrócił wzrok w kierunku córki. - Tylko chodzi mi o to, że pomimo, że cie tam nie widać to większość zwierząt, wie, że tam byłaś. Nie można tak robić. Wujek Tib powiedział to, bo chciał być miły. Zrozum, że to co zrobiłaś był niegrzeczne, a z upolowania mogłaś pochwalić się mi.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Jednym uchem słuchała mów przywódców, drugim próbując wyłapać co ciekawsze fragmenty rozmów mających miejsce na dole.
- Zazwyczaj tu nie jest tak nudno. - zapewniła Mjuviego i nową znajomą.
- Zaraz, jak właściwie masz na imię? - zapytała dziwną lwicę. Skoro miały być w jednym stadzie wypadałoby znać choćby takie podstawowe informacje o sobie.
Spojrzała co się dzieje na górze. Dalej wszystko wskazywało na to, że Tib i Athastan zamierzają posadzić ją na tronie, co stało w sprzeczności ze wszystkimi dotychczasowymi ustaleniami. Chyba że mają jeszcze coś w zanadrzu.
- Zazwyczaj tu nie jest tak nudno. - zapewniła Mjuviego i nową znajomą.
- Zaraz, jak właściwie masz na imię? - zapytała dziwną lwicę. Skoro miały być w jednym stadzie wypadałoby znać choćby takie podstawowe informacje o sobie.
Spojrzała co się dzieje na górze. Dalej wszystko wskazywało na to, że Tib i Athastan zamierzają posadzić ją na tronie, co stało w sprzeczności ze wszystkimi dotychczasowymi ustaleniami. Chyba że mają jeszcze coś w zanadrzu.
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Narie skłoniła głowę przed Athastanem, przyjmując jego błogosławieństwo. Poruszyła uchem na znak, że rozumie. Odwróciła się i ruszyła powoli za samcami. Posłała Tibowi krótki, pełen wdzięczności uśmiech. Trzeba przyznać, poszło jej nienajgorzej. To tylko utwierdziło ją w jej pewności, że takie właśnie jest jej przeznaczenie. Ma to we krwi. Poczekała, aż samce skończą malować słońce, po czym zbliżyła się do barwnika, zamoczyła w nim łapę i uroczystym gestem przyłożyła ją do skały, w samym środku wolnego miejsca. Następnie cofnęła się i że wzruszeniem popatrzyła na ich dzieło. A więc stało się. Została królową.
- Rodzice byliby że mnie dumni - mruknęła tak cicho, że nawet Tib i Athastan mieliby spore problemy z dosłyszeniem jej, nie mówiąc już o reszcie stada.
- Rodzice byliby że mnie dumni - mruknęła tak cicho, że nawet Tib i Athastan mieliby spore problemy z dosłyszeniem jej, nie mówiąc już o reszcie stada.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Dopiero po chwili zorientowała się, że ktoś zmierza w jej stronę. Stłumiwszy w sobie odruch ostrzegawczego warknięcia zwróciła łeb w kierunku zbliżającego się lwa, unosząc lekko brew i obrzucając go badawczym spojrzeniem od stóp do głów. Jedynym, co go wyróżniało na tle wielu innych zgromadzonych tu jasnofutrych kotowatych była jego tusza, przynajmniej w mniemaniu samicy. Może w tych wszystkich plotkach o samcach lwów jest trochę prawdy i rzeczywiście przez większość życia tylko leżą i się obżerają? Krótka myśl przemknęła jej przez głowę, wywołując na pysku lekki uśmieszek.
Wzruszyła barkami w odpowiedzi na jego słowa.
- Powiedziałabym, że jest tak głośno, że łeb pęka i to zamieszanie pewnie zwraca uwagę każdego w okolicy, ale to nie do końca moja sprawa - odparła, siląc się na beztroski ton. Co prawda grupa tak wielu zwierząt raczej nie musiała przejmować się zachowaniem dyskrecji, a samą Alfajiri nie bardzo obchodziło, kogo tu jeszcze ten hałas zwabi, lecz i tak, ryki bynajmniej nie sprawiły, by poczuła się pewniej.
Skinęła mu krótko łbem, gdy się przedstawił, jednocześnie unosząc lekko brew. Geniusz i wynalazca? Brzmiało ciekawie, choć niekoniecznie wiarygodnie.
- Alfajiri. Yyyy... - urwała na chwilę, marszcząc brwi. - Wasza sąsiadka znad wodopoju - dodała po jakiejś sekundzie, po czym wzruszyła niedbale barkami. Podejrzewała, że reszta stada wie już o niedużym hienim klanie zamieszkującym ziemie w pobliżu wodnego zbiornika.
- Jeśli masz na myśli tego tam, to owszem - potwierdziła, wskazując ruchem łba na Tiba. Następnie urwała na chwilę, skupiając swą uwagę na tym, co właśnie działo się na skale. Po brązowogrzywym i księżniczce wystąpił jeszcze trzeci lew, którego nigdy wcześniej nie widziała. Szczerze mówiąc w pierwszej chwili i jego wzięła za jakiegoś podrostka, ze względu na jego krótką grzywę, jednak głos samca brzmiał zdecydowanie zbyt dojrzale. Przez jakiś moment przyglądała się mu z uniesioną brwią, jednocześnie słuchając tego, co ma do powiedzenia. Nie wydawało się jednak, by jego słowa wnosiły coś więcej. Ot kolejne kwieciste przemowy i piękne formułki, które jak dla niej były całkowicie niepotrzebne. Hieny z jej rodzimego klanu zdecydowanie czyny nad słowa, a i ona sama do zbyt umiejętnych mówców nie należała, toteż większość gadaniny była dla niej jedynie niepotrzebnym laniem wody. No, może tylko ten ich pomysł z namalowaniem nowego symbolu był całkiem całkiem. Wielu z pewnością lubi mieć taki widoczny, namacalny znak ich jedności.
Ponownie zwróciła wzrok na Nabo.
- Tak, jak mówiłam, jestem tutaj jako przedstawicielka pobliskiego klanu. No i... Z ciekawości - dodała, nieco rozbawionym tonem.
Wzruszyła barkami w odpowiedzi na jego słowa.
- Powiedziałabym, że jest tak głośno, że łeb pęka i to zamieszanie pewnie zwraca uwagę każdego w okolicy, ale to nie do końca moja sprawa - odparła, siląc się na beztroski ton. Co prawda grupa tak wielu zwierząt raczej nie musiała przejmować się zachowaniem dyskrecji, a samą Alfajiri nie bardzo obchodziło, kogo tu jeszcze ten hałas zwabi, lecz i tak, ryki bynajmniej nie sprawiły, by poczuła się pewniej.
Skinęła mu krótko łbem, gdy się przedstawił, jednocześnie unosząc lekko brew. Geniusz i wynalazca? Brzmiało ciekawie, choć niekoniecznie wiarygodnie.
- Alfajiri. Yyyy... - urwała na chwilę, marszcząc brwi. - Wasza sąsiadka znad wodopoju - dodała po jakiejś sekundzie, po czym wzruszyła niedbale barkami. Podejrzewała, że reszta stada wie już o niedużym hienim klanie zamieszkującym ziemie w pobliżu wodnego zbiornika.
- Jeśli masz na myśli tego tam, to owszem - potwierdziła, wskazując ruchem łba na Tiba. Następnie urwała na chwilę, skupiając swą uwagę na tym, co właśnie działo się na skale. Po brązowogrzywym i księżniczce wystąpił jeszcze trzeci lew, którego nigdy wcześniej nie widziała. Szczerze mówiąc w pierwszej chwili i jego wzięła za jakiegoś podrostka, ze względu na jego krótką grzywę, jednak głos samca brzmiał zdecydowanie zbyt dojrzale. Przez jakiś moment przyglądała się mu z uniesioną brwią, jednocześnie słuchając tego, co ma do powiedzenia. Nie wydawało się jednak, by jego słowa wnosiły coś więcej. Ot kolejne kwieciste przemowy i piękne formułki, które jak dla niej były całkowicie niepotrzebne. Hieny z jej rodzimego klanu zdecydowanie czyny nad słowa, a i ona sama do zbyt umiejętnych mówców nie należała, toteż większość gadaniny była dla niej jedynie niepotrzebnym laniem wody. No, może tylko ten ich pomysł z namalowaniem nowego symbolu był całkiem całkiem. Wielu z pewnością lubi mieć taki widoczny, namacalny znak ich jedności.
Ponownie zwróciła wzrok na Nabo.
- Tak, jak mówiłam, jestem tutaj jako przedstawicielka pobliskiego klanu. No i... Z ciekawości - dodała, nieco rozbawionym tonem.
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Wokół działo się tak wiele, że lewkowi trudno było nadążyć. Wiele nowych pysków, rozmaite zapachy i zmieszane głosy, to wszystko sprawiało, iż Malahirowi zaczynało kręcić się w łebku. Zauważył, że jakiś nieznajomy lew posyła mu uśmiech, więc go odwzajemnił, lecz wkrótce jego uwagę przykuło milion różnych innych spraw. Zamieszanie wprawiało samczyka w niejaką ekscytację, choć większość z toczonych rozmów wydawała mu się niezwykle nudna. Nie wszystko ze strzępów, jakie zdołał wyłapać rozumiał, choć próbował dowiedzieć się i zapamiętać jak najwięcej. W końcu Malahir chciał już być dorosły, a dorośli wiedzą dużo, prawda?
Nie mógł usiedzieć w jednym miejscu na długo, więc zaczął krążyć między wieloma parami łap, rozglądając się wokół z ciekawością. Kilka razy coś go rozproszyło, raz, czy dwa rzucił się na jakiegoś robaka w trawie, czy spróbował złapać czyjś bujający się ogon. Nie bardzo zwracał uwagę na to, że prawdopodobnie znikł już matce z oczu, nie dostrzegł też, iż Jasmin nigdzie nie ma.
Wreszcie przysiadł gdzieś koło kogoś, kogo niekoniecznie znał i zadarł łebek do góry, żeby zobaczyć, co działo się na skale. Słuchał słów tamtych lwów jednym uchem, nie do końca to wszystko rozumiejąc, jednocześnie myśląc o tym, jak to by było fajnie, gdyby wejść tam, na górę. Stamtąd na pewno miałby dobry widok na okolicę!
Dopiero słowa o księżniczce przykuły jego uwagę. Mama czasami opowiadała im o dawnych władcach, którzy dla Malahira byli prawdziwymi bohaterami i wzorem do naśladowania. Ale teraz nie było już królów. Przynajmniej tak sądził do niedawna. Wbił zaciekawione spojrzenie w brązową lwicę. A więc to była księżniczka? No cóż, zazwyczaj wyobrażał sobie księżniczki nieco inaczej. W jego mniemaniu wyglądały trochę, jak jego mama. Niemniej, w jego oczach powrót kogoś z rodziny królewskiej był niczym spotkanie postaci z legend. Niewiarygodne, lecz ekscytujące.
Gdy rozbrzmiał ryk, poczuł palącą potrzebę, by się do niego przyłączyć. Zerwał się więc na równe łapy, wypinając dumnie pierś i nabrał gwałtownie powietrza powietrza. Oczywiście to, co wydobyło się z jego pyszczka z pewnością rykiem nie było, niemniej Malahir i tak był z siebie strasznie dumny.
Nie mógł usiedzieć w jednym miejscu na długo, więc zaczął krążyć między wieloma parami łap, rozglądając się wokół z ciekawością. Kilka razy coś go rozproszyło, raz, czy dwa rzucił się na jakiegoś robaka w trawie, czy spróbował złapać czyjś bujający się ogon. Nie bardzo zwracał uwagę na to, że prawdopodobnie znikł już matce z oczu, nie dostrzegł też, iż Jasmin nigdzie nie ma.
Wreszcie przysiadł gdzieś koło kogoś, kogo niekoniecznie znał i zadarł łebek do góry, żeby zobaczyć, co działo się na skale. Słuchał słów tamtych lwów jednym uchem, nie do końca to wszystko rozumiejąc, jednocześnie myśląc o tym, jak to by było fajnie, gdyby wejść tam, na górę. Stamtąd na pewno miałby dobry widok na okolicę!
Dopiero słowa o księżniczce przykuły jego uwagę. Mama czasami opowiadała im o dawnych władcach, którzy dla Malahira byli prawdziwymi bohaterami i wzorem do naśladowania. Ale teraz nie było już królów. Przynajmniej tak sądził do niedawna. Wbił zaciekawione spojrzenie w brązową lwicę. A więc to była księżniczka? No cóż, zazwyczaj wyobrażał sobie księżniczki nieco inaczej. W jego mniemaniu wyglądały trochę, jak jego mama. Niemniej, w jego oczach powrót kogoś z rodziny królewskiej był niczym spotkanie postaci z legend. Niewiarygodne, lecz ekscytujące.
Gdy rozbrzmiał ryk, poczuł palącą potrzebę, by się do niego przyłączyć. Zerwał się więc na równe łapy, wypinając dumnie pierś i nabrał gwałtownie powietrza powietrza. Oczywiście to, co wydobyło się z jego pyszczka z pewnością rykiem nie było, niemniej Malahir i tak był z siebie strasznie dumny.
- Mjuvi
- Posty: 145
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 07 kwie 2016
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Mjuvi spoglądał się uroczystości aż spojrzał się na drobną kłótnie ojca z córką. Nie miał zamiaru zakłócać im rozmowy ani tam na skale. Kiwnął jedynie głowa co mówiła Datura, żeby nie wyglądało że ignoruje ją.
- Rozumiem - rzekł krótko. Naturalnie coś musiał powiedzieć, bo nie będzie spoglądać jak wrona w gnat. Po chwili spojrzał się kątem oka na Nilimę z upolowanym zającem, nie obchodziła go zwierzyna. Na rzut oka ładną lwicą będzie w przyszłości, myśląc nie wypowiadając słów. Odwrócił wzrok siedząc na zadzie.
- Rozumiem - rzekł krótko. Naturalnie coś musiał powiedzieć, bo nie będzie spoglądać jak wrona w gnat. Po chwili spojrzał się kątem oka na Nilimę z upolowanym zającem, nie obchodziła go zwierzyna. Na rzut oka ładną lwicą będzie w przyszłości, myśląc nie wypowiadając słów. Odwrócił wzrok siedząc na zadzie.
- Nilima
- Posty: 221
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 maja 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Fuknęła pod nosem, czy ona wyglądała na małe, biedne lwiątko które potrzebuje rozmowy rodzicielskiej? Skoro był jej ojcem to dlaczego z nią nie trenował, nie spędzał więcej czasu? Słyszała plotki że był zainteresowany kimś innym, czemu więc teraz nie pójdzie do tej lwicy i nie da jej świętego spokoju? Nil przeniosła wzrok na skałę, gdzie wszystko działo się dalej, jakby nigdy nic, choć dostrzegła wzrok wujka, niezadowolony wzrok. Than nie dostrzegał zainteresowań swojej córki, chłonęła wiedzę w szybkim tempie, jeszcze co prawda nie wiedziała kim chce zostać, szamanką a może kimś u boku nowych władców, nie miała jednak zamiaru spędzać wolnego czasu na zabawie i wygłupach, to nigdy nie było dla niej. Ostatecznie młoda lwica podniosła się i podeszła do ojca. -Szkoda że dopiero od niedawna przypominasz sobie o tym fakcie, nie muszę chyba przypominać kto przyprowadził mnie do stada. Powinieneś być mu wdzięczny że się mną opiekował, zawsze będę go traktować jako kogoś bliskiego, czy ci się to podoba, czy nie.- warknęła, po czym odwróciła się, machając ogonem. Ostatnio bardzo wyrosła, choć nadal jeszcze jej brakowało do dorosłych lwów. -Nie obchodzą mnie inne zwierzęta, ciebie jakoś też nie gdy tam wchodziłeś.- mruknęła, oblizując pysk i ostatni raz spojrzała na szczyt skały, akurat wujek nie patrzył bo coś tam malowali, no trudno. -Zostaw mnie w spokoju.- mruknęła jeszcze do ojca, wzięła zająca i położyła mu pod nogami. -Proszę. Zrób sobie z tym co chcesz.- dodała jeszcze i rozejrzała się po otaczających ją lwach, ostatecznie skupiając wzrok na jednym. Podeszła do ciemnego samca, po czym usiadła obok. -Hej.- rzuciła na powitanie w stronę Mjuvi, miała nadzieję że jej nie przegoni, nie miała ochoty dłużej słuchać wywodów tatusia.
- Baqiea
- Posłaniec
- Posty: 133
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 12 lip 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 20
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Hiena słuchała uważnie wszystkiego co sie działo i nieco ją zastanawiało czemu lwy na to pozwalają. Czuła się nieco jak specjalny agent słysząc to wszystko co działo się w około i mogła swobodnie wyciągać wnioski.
1. Stado jest monarchiczne i dopuszczają do przywództwa samice. To grozi polowaniami również w wykonaniu samców, a to już jej się nie podobało.
2. W sąsiedztwie i to nad wodopojem można spotkać hieny. A wiadomo "światek, piątek czy niedziela, Hienie zawsze odp......ela"
3. Młode biegają bez większego nadzoru. Co oznacza że niedługo mogą zacząć się uczyć polować, a prawdopodobny brak pokrewieństwa z aktualnym... ną przywódczynią może prowadzić do ciut bardziej krwawej nauki.
4. Prawdopodobnie mogą mieć coś w rodzaju rady, a to oznacza większą organizacje. No i ten Tib wydaje się do niej teraz należeć... Może nawet mają coś na kształt szamana w stadzie. W każdym razie jeden z lwów zdawał się używać na tyle śpiewnego języka. To warto zapamiętać i przy zbyt wielkiej agresji lwów pozbyć się go dla wprowadzenia chaosu i większej obawy przed ranami związanym z zebrzym tratowaniem.
5. Na ich skałę musi prowadzić inna droga niż tędy. To by tłumaczyło czemu została minięta przez Tiba i nie zauważona.
6. Zważywszy na ilość dostrzeżony samców lwów w razie potrzeby przetrzebienia ich stada, jeśli dojdzie do ostateczności można zasiać kość niezgody
7. Mają kilku nowszych członków więc należy jak najszybciej rozmówić się z tymi lwami u władzy.
-Biało czarny zad-
Powiedziała tonem przypominającym przekleństwo i o ile nikt jej nie powstrzyma zaczęła iść w kierunku gdzie jak sądziła znajduje się wejście i przejście do Tiba i gromadki ważniaków
1. Stado jest monarchiczne i dopuszczają do przywództwa samice. To grozi polowaniami również w wykonaniu samców, a to już jej się nie podobało.
2. W sąsiedztwie i to nad wodopojem można spotkać hieny. A wiadomo "światek, piątek czy niedziela, Hienie zawsze odp......ela"
3. Młode biegają bez większego nadzoru. Co oznacza że niedługo mogą zacząć się uczyć polować, a prawdopodobny brak pokrewieństwa z aktualnym... ną przywódczynią może prowadzić do ciut bardziej krwawej nauki.
4. Prawdopodobnie mogą mieć coś w rodzaju rady, a to oznacza większą organizacje. No i ten Tib wydaje się do niej teraz należeć... Może nawet mają coś na kształt szamana w stadzie. W każdym razie jeden z lwów zdawał się używać na tyle śpiewnego języka. To warto zapamiętać i przy zbyt wielkiej agresji lwów pozbyć się go dla wprowadzenia chaosu i większej obawy przed ranami związanym z zebrzym tratowaniem.
5. Na ich skałę musi prowadzić inna droga niż tędy. To by tłumaczyło czemu została minięta przez Tiba i nie zauważona.
6. Zważywszy na ilość dostrzeżony samców lwów w razie potrzeby przetrzebienia ich stada, jeśli dojdzie do ostateczności można zasiać kość niezgody
7. Mają kilku nowszych członków więc należy jak najszybciej rozmówić się z tymi lwami u władzy.
-Biało czarny zad-
Powiedziała tonem przypominającym przekleństwo i o ile nikt jej nie powstrzyma zaczęła iść w kierunku gdzie jak sądziła znajduje się wejście i przejście do Tiba i gromadki ważniaków
Ważne uwagi wyglądu:
Jej sierść pokrywają namalowane białą gliną pasy. Na wzór umaszczenia zebr
Dziennik
Jej sierść pokrywają namalowane białą gliną pasy. Na wzór umaszczenia zebr
► Pokaż Spoiler
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości