x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Podnóże
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
-
- Posty: 14
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 wrz 2018
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: Podnóże
Z zasmuceniem na twarzy spogląda na siostrę
- Wydaję mi się, że któraś z nas musi iść na złą ziemie. Jeżeli rodziców nie ma tutaj muszą być tam... Chyba, że nie żyją...
- Wydaję mi się, że któraś z nas musi iść na złą ziemie. Jeżeli rodziców nie ma tutaj muszą być tam... Chyba, że nie żyją...
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
-Myślę, że nie dołączymy do zło ziemców. Nie znosze ich. Ale co innego o wkroczeniu na teren. Ja to zrobię. Jestem starsza.-Odparła do Aquary i skierowała się w stronę lwiej skały.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Taka mała a taka pyskata. Thanatos powinien wreszcie zająć się wychowywaniem swojej córki, bo zaczynało się to to coraz bardziej panoszyć.
- Chyba nie widziałaś naprawdę dużych szczurów. Ani lwów o prawidłowych wymiarach. - uśmiechnęła się do Nil. Bawiła ją buntowniczość młodej. Wyrośnie z niej ostra lwica.
- Tak się składa kochaniutka, że skoro już tak bardzo respektujesz wyższość w stadzie, to nie zapominaj która z nas ma wyższą rangę. Znam Tiba i Athastana dłużej niż ty żyjesz i przeszłam razem z nimi więcej niż sobie wyobrażasz. Nie będziesz mi więc mówić jak mam się do nich zwracać, zrozumiano? - powiedziała poważnym tonem.
- Jeśli uważasz, że jesteś wystarczająco dorosła, możesz dostać własne zadania do wykonywania w stadzie. Ale nie zachowuj się jak kapryśny bachor. Kanclerz ma teraz ważniejsze sprawy na głowie, nie możesz mu zawracać głowy kiedy ci się podoba. - odpowiedziała lwiczce. Całe szczęście Mjuvi okazał się mądrzejszy od Nil.
- Uroczystość już dobiega końca. Myślę, że zaraz będziemy mogli podejść do kanclerza. Weźmiemy też ją. - wskazała na Mjingę - Wolę nie spuszczać jej z oczu. - dodała szeptem.
- Chyba nie widziałaś naprawdę dużych szczurów. Ani lwów o prawidłowych wymiarach. - uśmiechnęła się do Nil. Bawiła ją buntowniczość młodej. Wyrośnie z niej ostra lwica.
- Tak się składa kochaniutka, że skoro już tak bardzo respektujesz wyższość w stadzie, to nie zapominaj która z nas ma wyższą rangę. Znam Tiba i Athastana dłużej niż ty żyjesz i przeszłam razem z nimi więcej niż sobie wyobrażasz. Nie będziesz mi więc mówić jak mam się do nich zwracać, zrozumiano? - powiedziała poważnym tonem.
- Jeśli uważasz, że jesteś wystarczająco dorosła, możesz dostać własne zadania do wykonywania w stadzie. Ale nie zachowuj się jak kapryśny bachor. Kanclerz ma teraz ważniejsze sprawy na głowie, nie możesz mu zawracać głowy kiedy ci się podoba. - odpowiedziała lwiczce. Całe szczęście Mjuvi okazał się mądrzejszy od Nil.
- Uroczystość już dobiega końca. Myślę, że zaraz będziemy mogli podejść do kanclerza. Weźmiemy też ją. - wskazała na Mjingę - Wolę nie spuszczać jej z oczu. - dodała szeptem.
- Nilima
- Posty: 221
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 maja 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Zmrużyła ślepia słysząc jej słowa, zdecydowanie miała w planach porozmawiać z wujkiem o jej randze, skoro już o tym wspomniała, bowiem to że ma jakąś nie oznaczało, że mogła robić co chciała licząc że nic się nie zmieni. Mogła znać ich nawet od urodzenia, nie wypadało tak się o nich wypowiadać przy kimś nowym, zresztą nie raz nie potrafiła się zachować przy innych a będąc na wyższym stanowisku raczej była wizytówką stada. To tak jak z szacunkiem do starszych, powinien być, jednakże czasem trafiają się tacy bez piątej klepki. Na to trzeba sobie zapracować, nie dostaje się go za rangę bądź wiek. Przynajmniej nie u Nil. -Ranga nie daje ci prawa do szacunku zawsze i wszędzie, na to trzeba sobie zapracować. A jeśli już o rangach mówisz, powinnaś pokazywać innym ideały stada, robić co do ciebie należy, zamiast naśmiewać się z innych. - warknęła do ciotki, po czym podniosła łeb by zerknąć co robił akurat wujek Tib, nie miała zamiaru słuchać jej głupiej gatki, była zdecydowanie gorsza od jej ojca. -O moje zadania się nie martw, aktualnie robię więcej w stadzie niż ty, będąc młodszą i niższą.- odpowiedziała, oblizując pysk i podchodząc nieco bliżej do niej. -I żebyśmy się jasno zrozumiały. To że jestem młodsza, nie oznacza że masz mnie traktować jak dziecko. Mentalnie jestem doroślejsza zarówno od ciebie jak i mojego ojca, nie zajmuję się pierdołami i żarcikami, tylko polowaniami i nauką. Nie raz dorosły jest bardziej dziecinny od lwiątka. Niech to do ciebie w końcu dotrze.- mruknęła, po czym odwróciła się do niej i westchnęła, podchodząc do samca. -Tib jest jednym z kanclerzy i jak widzę właśnie zakończył rozmowę z hieną, podejdźmy więc, bo sam w tym tłumie może nas nie zauważyć.- stanęła obok Mjuviego i obróciła się do Datury. -Więc zostań z nią, najpierw niech Mjuvi pozna naszych władców.- mruknęła, idąc powoli w stronę Tiba, z samcem czy też nie, nie miała ochoty dłużej przebywać z kolejną ignorantką która myślała że szara jest tylko dzieckiem. -Wujku, możemy porozmawiać? - zapytała spokojnie, zerkając na niego niepewnie, miała nadzieję że nie miał aktualnie nic ważnego.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
-Hej! Sorki, ale ja właśnie rozmawiam z Tib'em. Chcę dojść do waszego stada.- Odpowiedziała uprzejmie odwracając się do zabieganego kanclerza. Po chwili jednak:
-Chodź w sumie.. gadajcie z nim. Ja mam dużo czasu a wy się chyba śpieszycie. Idę się przejść.
ZT
-Chodź w sumie.. gadajcie z nim. Ja mam dużo czasu a wy się chyba śpieszycie. Idę się przejść.
ZT
- Mjuvi
- Posty: 145
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 07 kwie 2016
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Mjuvi spoglądał się uważnie na dwójkę rozmawiających lwic, naprawdę trochę było to dziwne. Przymrużył krwawe ślepia, czasem zastanawiał się skąd ten charakterek odziedziczyła szara lwica ale miała to coś w sobie. Na dobrą sprawę nie chciałby Datury urazić dlatego uznał, że poczeka na swoją kolej co do rozmowy z kanclerzem Tibem jednakże na pewno poczeka na nią.
- Spokojnie nie śpieszy mi się aż tak. - odparł krótko do szarej lwicy. Zauważył w zachowaniu, że bardzo jej zależy na rozmowie z nim żeby Mjuvi mógł dojść do stada. Gdy wróci Nilima, to pójdzie z nią na spacer prawdopodobnie lub może zostanie jego przewodnikiem po terenach Lwiej Ziemi, któż to wie.
- Dobrze Daturo - wypowiedział łagodnym głosem i przyjaznym. Na to wygląda, że niedługo rozmowa pomiędzy nim, a kanclerzem raczej odbędzie się o ile coś mu ważnego nie wypadnie po ukończonej uroczystości.
- Spokojnie nie śpieszy mi się aż tak. - odparł krótko do szarej lwicy. Zauważył w zachowaniu, że bardzo jej zależy na rozmowie z nim żeby Mjuvi mógł dojść do stada. Gdy wróci Nilima, to pójdzie z nią na spacer prawdopodobnie lub może zostanie jego przewodnikiem po terenach Lwiej Ziemi, któż to wie.
- Dobrze Daturo - wypowiedział łagodnym głosem i przyjaznym. Na to wygląda, że niedługo rozmowa pomiędzy nim, a kanclerzem raczej odbędzie się o ile coś mu ważnego nie wypadnie po ukończonej uroczystości.
- Rea
- Posty: 215
- Gatunek: lwica
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 42
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Rea już miała ruszyć na spotkanie z podopieczną, gdy nagle dostrzegła ją zmierzającą tuż za Tibem. Ostatecznie nie zdążyła więc odejść, dalej stała u boku Raisy. Białofutra, choć wiedziała już, że młoda jest cała, dopiero teraz mogła odetchnąć z ulgą. Choć powaga w jej głosie zabrzmiała dość obco, wciąż był to głos Narie, tej samej, której nieobecność przez ostatnie dni spędzała jej sen z powiek.
- Narie, nigdy więcej mi tego nie rób. - rzuciła stanowczo, choć w jej głosie wyczuwalna była troska. - Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś. Rozumiem, że dorastasz i chcesz zacząć podejmować własne decyzje, ale nie powinnaś działać tak impulsywnie. Mogło ci się coś stać. - dodała, patrząc w jej oczy. Rea od zawsze wiedziała, gdzie jest miejsce tej młodej damy, zawsze też miała na względzie, że któregoś dnia powrócą, by mogła przejąć tron. Jednak ona sama wybrała ten dzień tak niespodziewanie, a białofutra nie mogła odpędzić się od myśli, że to wszystko dzieje się zbyt wcześnie. Że Narie jest zbyt młoda, zbyt naiwna... jednak nic już nie mogła z tym zrobić. Pozostało jej wierzyć, że żadna tragedia się przez to nie wydarzy. Jakkolwiek jej pesymistyczne tendencje mogły jej na to pozwolić.
- Teraz jesteś władczynią. Czy królowa potrzebuje jeszcze opiekunki? - zapytała, uśmiechając się przelotnie. Rea w istocie czuła się już zbędna. Podopieczna zignorowała jej obawy i uciekła, a teraz witała ją w tak oficjalny sposób, jakby chciała zbudować między nimi dystans. Godziło to lekko w jej serce, bowiem w dużej części to ona ją wychowywała. Czy fakt, że Narie została królową, miał teraz wszystko zmienić?
- Narie, nigdy więcej mi tego nie rób. - rzuciła stanowczo, choć w jej głosie wyczuwalna była troska. - Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś. Rozumiem, że dorastasz i chcesz zacząć podejmować własne decyzje, ale nie powinnaś działać tak impulsywnie. Mogło ci się coś stać. - dodała, patrząc w jej oczy. Rea od zawsze wiedziała, gdzie jest miejsce tej młodej damy, zawsze też miała na względzie, że któregoś dnia powrócą, by mogła przejąć tron. Jednak ona sama wybrała ten dzień tak niespodziewanie, a białofutra nie mogła odpędzić się od myśli, że to wszystko dzieje się zbyt wcześnie. Że Narie jest zbyt młoda, zbyt naiwna... jednak nic już nie mogła z tym zrobić. Pozostało jej wierzyć, że żadna tragedia się przez to nie wydarzy. Jakkolwiek jej pesymistyczne tendencje mogły jej na to pozwolić.
- Teraz jesteś władczynią. Czy królowa potrzebuje jeszcze opiekunki? - zapytała, uśmiechając się przelotnie. Rea w istocie czuła się już zbędna. Podopieczna zignorowała jej obawy i uciekła, a teraz witała ją w tak oficjalny sposób, jakby chciała zbudować między nimi dystans. Godziło to lekko w jej serce, bowiem w dużej części to ona ją wychowywała. Czy fakt, że Narie została królową, miał teraz wszystko zmienić?
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Początkowe podekscytowanie wkrótce zaczęło opuszczać Malahira. Im dłużej to wszystko się przedłużało, tym bardziej zaczynało go nużyć. Niewiele z tego wszystkiego rozumiał, no, może poza tym, że odnalazła się księżniczka. Samczyk ponownie skupił wzrok na brązowej lwicy, popadając w zamyślenie. Ciekawe, jak by to było być królem? Na pewno fajnie byłoby móc wszystkimi rządzić. Na pewno byłbym dobrym królem, tak jak ci dawni władcy Lwiej Ziemi o których opowiadała matka!
Samczyk uśmiechnął się do swoich myśli, wyobrażając sobie siebie stojącego tam, na szczycie Lwiej Skały. Swoją drogą, teraz, kiedy wujek Athastan, ten drugi lew i księżniczka już skończyli przemawiać, może dałby radę się zakraść się do wejścia na szczyt skały? Stamtąd na pewno będzie miał fajny widok na całą okolicę! No i mógłby poczuć się, jak król!
Z zamyślenia wyrwała go mama, która poprowadziła go do jakiegoś lwa, którego widział pierwszy raz w życiu. Zadarł łebek i przyjrzał mu się uważnie. Nie przypominał ojca. Miał ciemniejsze futro, z pominięciem grzywy, która dla odmiany była jaśniejsza. Grzywa taty jest fajniejsza, stwierdził w myślach po chwili. Malahir nie wiedział, kiedy jemu samemu wyrośnie grzywa. Miał nadzieję, że niedługo.
Przerwał swoje rozważania na temat owłosienia i rozejrzał się krótko. Matka gdzieś znikła, nie było z pobliżu też ani Jasmin, ani Zafira. Malahir machnął ogonkiem i rozejrzał się ponownie w poszukiwaniu rodzeństwa, ale bezskutecznie.
Siedział bez ruchu przez chwilę, lecz prędko mu się to znudziło. Zerknął przelotnie na Thanatosa i wstał, żeby po chwili zrobić kilka drobnych kroczków. Wówczas zatrzymał się i znów spojrzał na samca, i jeżeli ów go nie zatrzymał, znów ruszył z miejsca. Pomysł z wspięciem się na szczyt Lwiej Skały nadal wydawał mu się kuszący. Na pewno było to ciekawsze niż siedzenie tutaj i czekanie na matkę.
Samczyk uśmiechnął się do swoich myśli, wyobrażając sobie siebie stojącego tam, na szczycie Lwiej Skały. Swoją drogą, teraz, kiedy wujek Athastan, ten drugi lew i księżniczka już skończyli przemawiać, może dałby radę się zakraść się do wejścia na szczyt skały? Stamtąd na pewno będzie miał fajny widok na całą okolicę! No i mógłby poczuć się, jak król!
Z zamyślenia wyrwała go mama, która poprowadziła go do jakiegoś lwa, którego widział pierwszy raz w życiu. Zadarł łebek i przyjrzał mu się uważnie. Nie przypominał ojca. Miał ciemniejsze futro, z pominięciem grzywy, która dla odmiany była jaśniejsza. Grzywa taty jest fajniejsza, stwierdził w myślach po chwili. Malahir nie wiedział, kiedy jemu samemu wyrośnie grzywa. Miał nadzieję, że niedługo.
Przerwał swoje rozważania na temat owłosienia i rozejrzał się krótko. Matka gdzieś znikła, nie było z pobliżu też ani Jasmin, ani Zafira. Malahir machnął ogonkiem i rozejrzał się ponownie w poszukiwaniu rodzeństwa, ale bezskutecznie.
Siedział bez ruchu przez chwilę, lecz prędko mu się to znudziło. Zerknął przelotnie na Thanatosa i wstał, żeby po chwili zrobić kilka drobnych kroczków. Wówczas zatrzymał się i znów spojrzał na samca, i jeżeli ów go nie zatrzymał, znów ruszył z miejsca. Pomysł z wspięciem się na szczyt Lwiej Skały nadal wydawał mu się kuszący. Na pewno było to ciekawsze niż siedzenie tutaj i czekanie na matkę.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Wzruszyła barkami w odpowiedzi.
- Pewnie nie - odrzekła. W sumie nikt przy zdrowych zmysłach nie naraziłby się na gniew tak licznej grupy. Zresztą... Może i Alfajiri nie do końca zdążyła poznać tutejszych, lecz zdążyła się zorientować, iż z ostrożnością niewiele mają wspólnego.
Słysząc kolejne słowa Nabo uniosła lekko brwi, jednocześnie uśmiechając się lekko. Sama nie popierała pomysłu dopuszczenia do władzy takich małolatów, którym jak wiadomo brakuje doświadczenia i dojrzałości.
Spojrzała na samca.
- Jak na moje to niezbyt rozsądnie jest pozwalać takiej młódce rządzić - stwierdziła, przyciszając nieco głos. Może i nie znała samca za bardzo, ale skoro ten również nie wydawał się zadowolony z takiego przebiegu spraw, to mogła sobie ponarzekać.
Uniosła brwi, słysząc jego słowa. Przez chwilę zastanowiła się, dlaczego też niby miałby leżeć wówczas nieprzytomny w jaskini, lecz szybko porzuciła te myśli. Skoro nic o nich nie słyszał, mogła być przynajmniej pewna, że nikt tu nie rozpuszczał jakiś plotek o krwiożerczych hienach pożerających lwiątka, czy coś w tym stylu. Takie wieści z pewnością prędzej, czy później dotarłyby i do samca.
Swoją drogą, ciekawe, czy w pobliżu były gdzieś te lwiątka, które wówczas naruszyły tereny hien. Samica zmarszczyła lekko brwi i rozejrzała się dookoła. Młode, które włóczyły się w pobliżu nijak nie przypominały tamtej dwójki, zresztą, od tamtego czasu minęło już kilka księżyców, toteż z pewnością nie są już małymi berbeciami. Powiodła spojrzeniem po obliczach zwierząt dookoła, by w końcu zatrzymać wzrok na znajomo wyglądającej młodej lwicy o jasnym umaszczeniu, z grzywką na czole. Dostrzegła pewne podobieństwo do tamtego lwiątka. Czy to była ona? Wpatrywała się w samicę przez dłuższą chwilę, póki Nabo ponownie się nie odezwał. Wówczas zwróciła na niego wzrok, uśmiechając się krzywo.
- Szczerze mówiąc to liczyłam na mniej bzdurnego lania wody i więcej żarcia i świętowania - oznajmiła z lekkim rozbawieniem.
Słysząc słowa samca o jedzeniu rozejrzała się dookoła ponownie, jakby spodziewając się, że w międzyczasie pojawiło się tu gdzieś świeże mięsiwo. Sama cieszyła się na myśl o posiłku - jakby nie patrzeć czasami miło jest zjeść coś, za czym nie trzeba się było nabiegać, nieprawdaż? Niemniej, jej wzrok na chwilę przykuła nieznajoma, jasno umaszczona hiena, rozmawiająca właśnie z Tibem. Zmarszczyła nieco brwi.
- Znasz ją może? - spytała, zerkając na Nabo. - To nikt z naszych.
- Pewnie nie - odrzekła. W sumie nikt przy zdrowych zmysłach nie naraziłby się na gniew tak licznej grupy. Zresztą... Może i Alfajiri nie do końca zdążyła poznać tutejszych, lecz zdążyła się zorientować, iż z ostrożnością niewiele mają wspólnego.
Słysząc kolejne słowa Nabo uniosła lekko brwi, jednocześnie uśmiechając się lekko. Sama nie popierała pomysłu dopuszczenia do władzy takich małolatów, którym jak wiadomo brakuje doświadczenia i dojrzałości.
Spojrzała na samca.
- Jak na moje to niezbyt rozsądnie jest pozwalać takiej młódce rządzić - stwierdziła, przyciszając nieco głos. Może i nie znała samca za bardzo, ale skoro ten również nie wydawał się zadowolony z takiego przebiegu spraw, to mogła sobie ponarzekać.
Uniosła brwi, słysząc jego słowa. Przez chwilę zastanowiła się, dlaczego też niby miałby leżeć wówczas nieprzytomny w jaskini, lecz szybko porzuciła te myśli. Skoro nic o nich nie słyszał, mogła być przynajmniej pewna, że nikt tu nie rozpuszczał jakiś plotek o krwiożerczych hienach pożerających lwiątka, czy coś w tym stylu. Takie wieści z pewnością prędzej, czy później dotarłyby i do samca.
Swoją drogą, ciekawe, czy w pobliżu były gdzieś te lwiątka, które wówczas naruszyły tereny hien. Samica zmarszczyła lekko brwi i rozejrzała się dookoła. Młode, które włóczyły się w pobliżu nijak nie przypominały tamtej dwójki, zresztą, od tamtego czasu minęło już kilka księżyców, toteż z pewnością nie są już małymi berbeciami. Powiodła spojrzeniem po obliczach zwierząt dookoła, by w końcu zatrzymać wzrok na znajomo wyglądającej młodej lwicy o jasnym umaszczeniu, z grzywką na czole. Dostrzegła pewne podobieństwo do tamtego lwiątka. Czy to była ona? Wpatrywała się w samicę przez dłuższą chwilę, póki Nabo ponownie się nie odezwał. Wówczas zwróciła na niego wzrok, uśmiechając się krzywo.
- Szczerze mówiąc to liczyłam na mniej bzdurnego lania wody i więcej żarcia i świętowania - oznajmiła z lekkim rozbawieniem.
Słysząc słowa samca o jedzeniu rozejrzała się dookoła ponownie, jakby spodziewając się, że w międzyczasie pojawiło się tu gdzieś świeże mięsiwo. Sama cieszyła się na myśl o posiłku - jakby nie patrzeć czasami miło jest zjeść coś, za czym nie trzeba się było nabiegać, nieprawdaż? Niemniej, jej wzrok na chwilę przykuła nieznajoma, jasno umaszczona hiena, rozmawiająca właśnie z Tibem. Zmarszczyła nieco brwi.
- Znasz ją może? - spytała, zerkając na Nabo. - To nikt z naszych.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Wyprawa na Złą Ziemię, zwłaszcza dla dziecka, była zdaniem Tiba tylko nieco bardziej skomplikowaną formą samobójstwa, jednak nim kanclerz zdążył cokolwiek powiedzieć dołączyła do nich kolejna lwiczka. Wszystko działo się tak szybko, że na moment Tib przestał ogarniać całą tę sytuację. Jedyne, co udało mu się wywnioskować, to to, że te tutaj mogą być ze sobą spokrewnione i zamierzają szukać swoich zaginionych rodziców na terenach złoziemców. Kanclerz już miał stanowczo zaprotestować, jednak Ven zdążyła się już ulotnić. Brązowogrzywy próbował ją wypatrzyć, ale brązowa zdawała się rozpłynąć w tłumie.
-Spotkałem ostatnio złoziemców i myślę, że będę mógł wam pomóc w poszukiwaniach rodziny- rzekł do Aquary, jednocześnie posyłając jej delikatny uśmiech.
-Ale poczekajmy z tym aż wrócił Ven, bo nie chciałbym zamęczyć swojego gardła na śmierć- zażartował, po czym zwrócił się ku Nilimie.
-Oczywiście moja droga- odparł uśmiechając się przy tym szeroko.
-W czym mogę ci pomóc?-
-Spotkałem ostatnio złoziemców i myślę, że będę mógł wam pomóc w poszukiwaniach rodziny- rzekł do Aquary, jednocześnie posyłając jej delikatny uśmiech.
-Ale poczekajmy z tym aż wrócił Ven, bo nie chciałbym zamęczyć swojego gardła na śmierć- zażartował, po czym zwrócił się ku Nilimie.
-Oczywiście moja droga- odparł uśmiechając się przy tym szeroko.
-W czym mogę ci pomóc?-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości