Podnóże

[Tib]

-Cieszę się, że mogę ciebie poznać panie Mjuvi- odparł, wykonując przy tym delikatne skinienie łbem- jak zapewne wspomniała ci nasza wspólna znajoma nazywam się Tib.
Swoją drogą brązowogrzywy był ciekaw skąd szamanka bierze tych wszystkich samców? Najpierw Maru, potem Mjuvi…kanclerz z chęcią poznałby jej techniki przekonywania.
-Miło mi to słyszeć, ale wpierw musze cię ostrzec, że wbrew powszechnej opinii, życie tutaj nie jest wcale takie beztroskie- rzekł nieco żartobliwym tonem- wszystkich lwioziemców czeka sporo pracy i nie wiem czy dołączanie do nas się opłaci- dodał. Oczywiście Tib nie miał zamiaru zniechęcać Mjuviego do dołączenia do stada, ale przedtem chciał się upewnić z jakim charakterem ma do czynienia.

[Jasir]

Jasir wrócił z Wodopoju i pierwsze o czym pomyślał, to spotakać Tibalub Athastana i opisać mu to, co tam widział. Athastana o wiele trudniej było złapać, więc wpierw dopadnie generała, a później wróci do Shani i lwiątek. Pewnie stęsknili się za nim, a dzieciom szczególnie ciężko było usiedzieć w miejscu na jakimś stadnym zebraniu. Kiedy był już na Podnóżu zauważył, że chyba dobiegło już końca, ominęło go. O wszystkich ważnych sprawach, jeśli takie zaszły, dowie się od Tiba.
Czarnogrzywy podbiegł do nich, nie chciał przerywać im rozmowy, więc początkowo skinął lekko łbem obu samcom.
- Beztroskie nie jest. - oznajmił z uśmiechem, patrząc raz na Mjuviego, raz na Tiba. - To jest właśnie Krąg Życia. Chociaż...wszystko zależy od nastawienia. - dodał.
- Jak tylko skończycie, to będę musiał zrelacjonować ci coś ważnego. - powiedział trochę ciszej niż wcześniej, stojąc tuż przy generale. Nie chciał wprowadzać gościa w zakłopotanie, a sprawozdanie zda mu jak tylko skończą lub jeśli brązowogrzywy będzie chciał tego teraz.

[Mjuvi]

- Tak wspominała mi i miło poznać Cię Tib - odpowiedział krótko. Spoglądał spokojnym wzrokiem na rozmówcę. Nie okazywał żadnych złych emocji, bo miał dzisiaj wspaniały humor.
- No cóż, jak w każdym stadzie nie jest tak beztroskie. Wiadome trzeba współpracować, dbać o wszystkich, a tym bardziej walczyć o dobro stada - rzekł. Nie miał zamiaru tracić zapału w rozmowie, a dążył do dołączenia.
- Jestem samce, który wie co pragnie od życia. Urodziłem się lwioziemcem czyli na granicy tych ziem, niby moja mama twierdziła że mam ojca w innym stadzie ale niestety nie wiem kim on jest. Nie widziałem go na własne oczy. Byłem zbyt mały ze swoim rodzeństwem dlatego no cóż. Jednakze to nie zmienia faktu, że chciałbym poznać bardziej historię stada i swojego rodzimego pochodzenia - wypowiedział się na swój temat.

[Narie]

Niestety, księżnicz nie widziała innej rady jak niezwłocznie udać się do Generała. Bała się, że w ten sposób zawiedzie nową znajomą, ale naprawdę nie chciała, by stała jej się krzywda. Do tego miała wrażenie, że to jej wina... Dlatego właśnie podeszła od razu do Tiba. Skinęła głową jego rozmówcom, po czym zwróciła się do brązowogrzywego:
- Tib, musimy porozmawiać. To bardzo pilne.

[Ventruma]

Po długiej podróży Ven przybiegła zmęczona, ale energiczna.- Hej! Narie! Mam pewną teorie!- Powiedziała po czym zobaczyła, że Narie gada z Tibem.- Kablujesz na mnie...?- Zapytała ze zdziwieniem i smutkiem.

[Narie]

Księżniczka odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła zbliżającą się lwicę.
- Nie, tylko rozmawialiśmy - wyjaśniła szybko.
- Pogadamy później - rzuciła cicho do Tiba i podeszła do Ven. Dała jej ruchem głowy znać, by razem z nią oddaliła się od tłumu.
- No, więc co to za teoria? Gdzie w ogóle byłaś? - zapytała, gdy były już na tyle daleko, by nikt inny ich nie usłyszał.

[Ventruma]

-Byłam w miejscu gdzie to się stało.- Powiedziała szepcząc.- Z moich badań wynika, że ta lwica zaprowadziła go na terytorium swojego stada. Wywnioskowałam, że ma stado z poszlak. Czyli jest po coś jej potrzebny. Ale trzeba ustalić po co.- Powiedziała.

[Narie]

- Stado? Z poszlak? - Sytuacja wydawała się coraz bardziej podejrzana. Nie podobało jej się, że Ven tam poszła, lecz najpierw chciała dowiedzieć się wszystkiego, potem przyjdzie czas na kazanie.

[Ventruma]

-Skoro go porwała, a nie zabiła to musiała mieć stado.- Wyjaśnia Ven.- Bo w stadzie ma z niego pożytek jako nowego członka. Niby mógł jej pomagać w polowaniach jakby była sama, ale to pierwsze jest mniej prawdopodobne.- Powiedziała. Już zmierzała do sedna.- Lwioziemcem nie była, bo Tib po moim opisie poznałby lwioziemca. Złoziemcem też nie była, bo zwykle są ciemni i mają czarne grzywy i ogółem nie mają takiego wyglądu. Ona była biała. Zwierzęta są białe gdy są na terenach śnieżnych, by się wtopić w tło. Ślady kierują się w stronę gór. Na czubkach gór jest śnieg. Więc ona musi tam mieszkać!- Powiedziała szczęśliwa. W końcu ma jakieś fakty.

[Narie]

- Teoretycznie nie musiała mieć stada. Mogła go też wykorzystać do... innych celów. - Miała nadzieję, że lwica domyśli się, o co jej chodzi.
- Co to Lwioziemców masz rację, Tib napewno by ją poznał. Jeśli ma białe futro to prawdopodobnie pochodzi z gór, ale nie wiadomo, gdzie mieszka teraz. - Westchnęła ciężko i spojrzała czule na lwicę.
- Wiem, że jest do dla ciebie ważne, ale najlepiej zrobimy, jeśli powiemy o tym Tibowi. Jest Generałem, będzie lepiej wiedział, co robić. I... - Zajrzała Ven głęboko w oczy. - obiecaj mi, że nie będziecie więcej szukała go na własną łapę.