x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Podnóże
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
Re: Podnóże
Skrzywił się nieco, bo żarty są zabawne, ale z umiarem. Jeżeli cały czas miałby słuchać takich docinek to prędzej czy później nikt by tego nie wytrzymał. Ozdabianie jego ucha nie przyniosło skutku, bo zaraz ono drgnęło i zrzuciło kwiatek. Stał jeszcze przez moment, ale już miał dość.
- Dobrze, lepiej nie traćmy czasu i zajmijmy się tym zaginionym dzieckiem i Alex. - odwrócił się na pięcie i powrócił do grupy. W ogóle była tu przedziwna atmosfera, bo w obliczu zaginionych lwów każdy wydawał się bardzo... rozbawiony. Nawet jemu się to udzieliło. W każdym razie swój dług u Datury spłacił, a jak zamierza otruć go to proszę bardzo. Niech dalej osłabia stado.
- Dobrze, lepiej nie traćmy czasu i zajmijmy się tym zaginionym dzieckiem i Alex. - odwrócił się na pięcie i powrócił do grupy. W ogóle była tu przedziwna atmosfera, bo w obliczu zaginionych lwów każdy wydawał się bardzo... rozbawiony. Nawet jemu się to udzieliło. W każdym razie swój dług u Datury spłacił, a jak zamierza otruć go to proszę bardzo. Niech dalej osłabia stado.
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Świat znów stał się na chwilę zamglony i niewyraźny, a gdy już wrócił, wszystko do okoła przyjęło ten sam zestaw barw co w poprzednich retrospekcjach. Natomiast w odróżnieniu od poprzednich wizji łapy, które widziała przed sobą wyglądały zadziwiająco znajomo, bo jak jej własne. Na pierwszy rzut oka, przy dokładniejszej obserwacji bowiem dało się wychwycić kilka różnic, choć i tak podobieństwo było spore. Okazji do obserwacji miała natomiast aż nadto - łapy zajmowały przynajmniej trzecią część jej stopniowo zwężającego się pola widzenia. Leżała bowiem pod ścianą, na oko tą samą, koło której właśnie się znajdowała z głową odchyloną ku łapom i spodniej stronie ciała, bez możliwość poruszenia czymkolwiek. Co prawda miała czucie, zarówno w widzianych kończynach, jak i karku, ale zwyczajnie brakowało jej sił na poruszenie czymkolwiek, a z każdą chwilą miała ich coraz mniej. Powód takiego stanu nie był zbyt skomplikowany - gdy wraz z obrazem nadeszły inne wrażenia zmysłowe, poczuła wszelkie obrażenia, które odniosło jej aktualne ciało. Czyli kilka, jeśli nie kilkanaście złamań kości kończyn, w tym parę otwartych, zmiażdżone żebra, obrażenia wewnętrzne i jakiś tępy ból u podstawy czaszki. Nie licząc oczywiście stopniowego wykrwawiania się, wraz z którym postodwróciłzawężenie się pola widzenia. Aż do całkowitej ciemności.
Następnie wizja wróciła, ale już pozbawiona bodźców fizycznych. Jej punkt widzenia uniósł się i odwrócił w miejscu, tak, że widziała lwią skałęmi wszystko dookoła, również to co na logikę powinno być poza jej polem widzenia. A widok, który tam się rozciągał, był jak należało się spodziewać, niezbyt przyjemny. Cała okoliczna sawanna nosiła ślady ognia i spalenizny, gdzieniegdzie nawet wciąż tliły się pojedyńcze płomyki czy unosiły pasma dymu, ponadto okolica okolica pokryta była jakimiś płytkimi kraterami, bruzdami przeoranej ziemi, pęknięciami czy zeszklonymi fragmentami gruntu. Ogień nie oszczędził także Lwiej Skały - cały masyw był osmalony w swej dolnej części, najwięcej zaś śladów ognia było widać było w okolicach balkonu - pasma sadzy wiły się od dołu do góry, miejscami przybierając jednak kształty koncentrycznych okręgów lub też poszarpanych linii wiodących od wspólnego epicentrum. Taras był również zasłany skalnymi, nieco nadtopionymi odłamkami, pochodzącymi najwyraźniej z odłupanego przez coś szczytu skały, który najwyraźniej od tego momentu musiał przybrać sylwetkę znaną wystkim lwioziemcom.
Poniżej zaś twała regularna bitwa. Choć może nie do końca taka regularna, przynajmniej nie na dzisiejsze warunki. Wszystkie zwierzęta biorące w niej udział, lwy i nie tylko, były wyposażone w solidne pancerze, miejscami było widać błyski szamańskiego błękitu a nad wszystkim przemykały z dużą prędkością jakieś niewielkie, trudne do określenia kształty. Bitewny zgiełk, przerywany co chwilę czyimś urywanym zawodzeniem czy skowytem dało się słyszeć nawet na tej wysokości, na której się znajdowała.
Po jakimś czasie punkt, z którego obserwowała całą scenę zaczął wnosić się w górę, ona sama zaś doświadczyła uczucia nagłego spadania, i po chwili, z lekkim przeskokiem znalazła się z powrotem we włsnym ciele.
Następnie wizja wróciła, ale już pozbawiona bodźców fizycznych. Jej punkt widzenia uniósł się i odwrócił w miejscu, tak, że widziała lwią skałęmi wszystko dookoła, również to co na logikę powinno być poza jej polem widzenia. A widok, który tam się rozciągał, był jak należało się spodziewać, niezbyt przyjemny. Cała okoliczna sawanna nosiła ślady ognia i spalenizny, gdzieniegdzie nawet wciąż tliły się pojedyńcze płomyki czy unosiły pasma dymu, ponadto okolica okolica pokryta była jakimiś płytkimi kraterami, bruzdami przeoranej ziemi, pęknięciami czy zeszklonymi fragmentami gruntu. Ogień nie oszczędził także Lwiej Skały - cały masyw był osmalony w swej dolnej części, najwięcej zaś śladów ognia było widać było w okolicach balkonu - pasma sadzy wiły się od dołu do góry, miejscami przybierając jednak kształty koncentrycznych okręgów lub też poszarpanych linii wiodących od wspólnego epicentrum. Taras był również zasłany skalnymi, nieco nadtopionymi odłamkami, pochodzącymi najwyraźniej z odłupanego przez coś szczytu skały, który najwyraźniej od tego momentu musiał przybrać sylwetkę znaną wystkim lwioziemcom.
Poniżej zaś twała regularna bitwa. Choć może nie do końca taka regularna, przynajmniej nie na dzisiejsze warunki. Wszystkie zwierzęta biorące w niej udział, lwy i nie tylko, były wyposażone w solidne pancerze, miejscami było widać błyski szamańskiego błękitu a nad wszystkim przemykały z dużą prędkością jakieś niewielkie, trudne do określenia kształty. Bitewny zgiełk, przerywany co chwilę czyimś urywanym zawodzeniem czy skowytem dało się słyszeć nawet na tej wysokości, na której się znajdowała.
Po jakimś czasie punkt, z którego obserwowała całą scenę zaczął wnosić się w górę, ona sama zaś doświadczyła uczucia nagłego spadania, i po chwili, z lekkim przeskokiem znalazła się z powrotem we włsnym ciele.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Nie wyczuła w grzywie Maru żadnych innych ziół, więc może podejrzenia nie były jednak prawdziwe. Nie zdążyła jednak powiedzieć nic więcej, gdyż nadeszły znajome zawroty głowy. Poczuła jak świat wokół staje się niematerialny, jakby otaczał ją sen. Pochyliła łeb ku ziemi zaciskając mocno zęby, by chociaż ból był jedyną prawdziwą rzeczą. Początkowo myślała, że może jednak się pomyliła, bo nie nie pojawiły się żadne zwidy. Wpatrywała się w swoje łapy, które wyglądały całkiem normalnie. Chwila ta jednak szybko minęła i nagle poczuła że leży na ziemi. Czyżby zemdlała? Spróbowała wstać, lecz choćby próba poruszenia łapą wywołał ostry ból, który rozpłynął się po całym ciele. Krzyknęła i poczuła jak do oczu zaczynają napływać jej łzy. Ból był nie do zniesienia, a z każdą chwilą dodatkowo narastał. Widziała krew. Musiała być ranna. Co się stało? Zostali napadnięci pod Lwią Skałą? Nic nie pamiętała. Gdy znów otworzyła oczy zobaczyła płomienie dokoła Lwiej Skały. Sama jednak nie znajdowała się na ziemi. Nie czuła też już bólu. Może wykrwawiła się i już nie żyła... Bitwa trwała nadal, ale nie wiedziała kto bierze w niej udział. Być może Złoziemcy najechali Lwią Ziemię. Albo Berghi sprowadziła swoje wojska, by zbrojnie przejąć tron. Wtem zaczęła spadać. Spanikowana nie mogła się ruszyć i choć wiedziała, że jest pozbawiona ciała bała się upadku na ziemię. Spadając z tej wysokości powinna umrzeć bezboleśnie. Po raz drugi.
Ocknęła się leżąc na ziemi, dokładnie w tym miejscu gdzie przed chwilą (a może przed kilkoma dniami?) rozmawiała z Maru. Tamta rozmowa wydawała się tak odległa, że przez chwilę nie pamiętała gdzie się znajduje i co tu robi. Trzęsła się na całym ciele i skuliła, zakrywając łapami oczy.
Ocknęła się leżąc na ziemi, dokładnie w tym miejscu gdzie przed chwilą (a może przed kilkoma dniami?) rozmawiała z Maru. Tamta rozmowa wydawała się tak odległa, że przez chwilę nie pamiętała gdzie się znajduje i co tu robi. Trzęsła się na całym ciele i skuliła, zakrywając łapami oczy.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Skoro Ventruma nie miała za dużo do roboty, kręciła się po skale. Nagle ujrzała Daturę. Coś się jej stało. Szybko podbiegła.-Datura? Co jest?-Zapytała przerażona, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Schyliła się i przestraszona próbowała dotrzeć co się stało.-Datura?-Chciała dowiedzieć się czy jest przytomna. Spojrzała na Maru, bo on stał najbliżej, jakby oczekiwała pomocy. Nie wiedziała co zrobić, ale zaraz powinien ktoś pomóc, bo przecież jest tu tłok. Jeszcze raz spojrzała na Maru. Trzęsła się. Z bólu czy z zimna? Nie ważne, trzeba było ją gdzieś przenieść.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Wieści jaki usłyszał od Maru zdecydowanie nie poprawiły mu humoru. Wychodzi na to, że Alex również trzeba będzie uznać za zaginioną. Kanclerz obawiał się, że za jej zniknięciem mogą stać te same osoby, które zajmują się truciem krokodyli. Brązowogrzywego zauntrygował tajemniczy osobnik o który wspomniał właśnie Jasir. Być może to właśnie on stał za zniknięciem Jasmin. W końcu Corrax doniosła mu, że różne tajemnicze typy kręcą się po ich terenach.
-Moim zdaniem wartoby go odszukać i trochę wypytać- rzekł- mógłbyś mi tylko przypomnieć którego z twoich młodych szukamy? – zapytał. W końcu Jasir i Shani doczekali się dość sporej gromadki i nie chciał wyjść na idiotę jak ktoś go o to spyta.
Nim Kanclerz zdążył zwrócić się do Maru, dołączyła do nich Datura a chwilę później dotoczył się też Nabo.
-Doskonale- odparł posyłając lwicy lekki uśmiech, który zniknął w momencie, gdy powiedział co myśli o zniknięciu dziecka.
-Może trochę przystopuj- warknął, jednocześnie delikatnie obnażając kły. Tib lubił sobie pożartować, ale takie podejście do zaginięcia bezbronnego lwiątka i to jeszcze w obecności jednego z rodziców było wręcz karygodne. Nim Tib zdążył coś powiedzieć Maru i Datura oddalili się od nich, na co Kanclerz westchnął głośno i pokręcił z dezaprobatą łbem. Trzeba ratować młode a ci idą sobie plotkować… Oj kilka dni spędzonych na szorowaniu jaskiń powinno ich nauczyć dyscypliny.
-Skoro już skończyliście flirtować, to może wrócimy do tego co teraz istotne- rzekł nieco poddenerwowanym tonem, widząc jak dwójka zwraca się w jego stronę.
Wnet niespodziewanie Datura runęła na ziemie Tib odruchowo bez zastanowienia zerwał się i ruszył w jej kierunku.
-Datura, co się stało- zapytał widząc kulącą się na ziemi lwicę, jednak nie oczekiwał, że uzyska jakąkolwiek odpowiedź.
-Nabo!- ryknął głośniej niż to było konieczne- rusz tu swoją tłustą dupę i sprawdź co z nią! - dodał. Tib wiedział, że najbezpieczniej dla lwicy będzie oddać ją pod opiekę kogoś kto się na tym znam a pomimo wszystkich swoich wad tłusty szaman zaliczał się do takich osób.
-Reszta niech się nie zbliża, żeby szaman miał jak pracować- rzucił w kierunku pozostałych. Spojrzenie Tiba przez jeden moment zatrzymało się na Ven. Młoda lwica mogła w nim dostrzec pomieszaną ze strachem troskę.
-Moim zdaniem wartoby go odszukać i trochę wypytać- rzekł- mógłbyś mi tylko przypomnieć którego z twoich młodych szukamy? – zapytał. W końcu Jasir i Shani doczekali się dość sporej gromadki i nie chciał wyjść na idiotę jak ktoś go o to spyta.
Nim Kanclerz zdążył zwrócić się do Maru, dołączyła do nich Datura a chwilę później dotoczył się też Nabo.
-Doskonale- odparł posyłając lwicy lekki uśmiech, który zniknął w momencie, gdy powiedział co myśli o zniknięciu dziecka.
-Może trochę przystopuj- warknął, jednocześnie delikatnie obnażając kły. Tib lubił sobie pożartować, ale takie podejście do zaginięcia bezbronnego lwiątka i to jeszcze w obecności jednego z rodziców było wręcz karygodne. Nim Tib zdążył coś powiedzieć Maru i Datura oddalili się od nich, na co Kanclerz westchnął głośno i pokręcił z dezaprobatą łbem. Trzeba ratować młode a ci idą sobie plotkować… Oj kilka dni spędzonych na szorowaniu jaskiń powinno ich nauczyć dyscypliny.
-Skoro już skończyliście flirtować, to może wrócimy do tego co teraz istotne- rzekł nieco poddenerwowanym tonem, widząc jak dwójka zwraca się w jego stronę.
Wnet niespodziewanie Datura runęła na ziemie Tib odruchowo bez zastanowienia zerwał się i ruszył w jej kierunku.
-Datura, co się stało- zapytał widząc kulącą się na ziemi lwicę, jednak nie oczekiwał, że uzyska jakąkolwiek odpowiedź.
-Nabo!- ryknął głośniej niż to było konieczne- rusz tu swoją tłustą dupę i sprawdź co z nią! - dodał. Tib wiedział, że najbezpieczniej dla lwicy będzie oddać ją pod opiekę kogoś kto się na tym znam a pomimo wszystkich swoich wad tłusty szaman zaliczał się do takich osób.
-Reszta niech się nie zbliża, żeby szaman miał jak pracować- rzucił w kierunku pozostałych. Spojrzenie Tiba przez jeden moment zatrzymało się na Ven. Młoda lwica mogła w nim dostrzec pomieszaną ze strachem troskę.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Nabo jakoś średnio obchodziły jakieś zaginione bachory i tym podobne. Szaman skupił się na ustabilizowaniu swojego oddechu i doprowadzenie się do względnego porządku, w końcu czekał do jeszcze spacer na Lwią Skałę. Szamana sprowadził na ziemię dopiero ryk Tiba.
-I po co się kuźwa drzesz? – rzucił w myślach, po czym zwrócił się w kierunku otyłego kanclerza.
Widząc co się dzieje z Daturą, szaman z trudem pohamował wschodzący na pysku uśmiech. Wiedział co jest na rzeczy z chęcią wykonał by jeszcze w kierunku lwicy specjalny z znak by z radością przyglądać się jak ta rzuca się przy wszystkich. Niestety obiecał jej, że utrzyma jej przypadłość w tajemnicy, więc nie dość, że nie mógł sobie sprawić drobnej przyjemności, to na dodatek będzie musiał wymyślić jakąś bajeczkę dla całej reszty zebranych tu idiotów.
-Pan karze, sługa musi- rzucił sam do siebie, po czym spokojnym ruchem ruszył w kierunku lwicy.
-Odsuń się młoda- rzucił do Ven- ty również- dodał spoglądając na Tiba, po czym nachylił się na Daturą. Przez chwile udawał, że z uwagą śledzi ruchy jej klatki piersiowej, następnie delikatnie położył łapę na jej szyję, pokiwał głową, po czym zwrócił się do reszty.
-Podejrzewam, że mamy do czynienia z tak zwanym stresem pourazowym. Zgaduję, że widok zmasakrowanych Pierworodnych do najprzyjemniejszych nie należał i to właśnie tamte obrazy prześladują teraz Daturę. Widziałem już kilka takich przypadków po jednej z wojen domowych która przetoczyła się przez Lwią Ziemię w trakcie waszej nieobecności- powiedział spoglądając z wyrzutem na Tiba.
-W każdym razie Datura potrzebuje teraz odpoczynku a za jakiś czas powinna dojść do siebie.
-I po co się kuźwa drzesz? – rzucił w myślach, po czym zwrócił się w kierunku otyłego kanclerza.
Widząc co się dzieje z Daturą, szaman z trudem pohamował wschodzący na pysku uśmiech. Wiedział co jest na rzeczy z chęcią wykonał by jeszcze w kierunku lwicy specjalny z znak by z radością przyglądać się jak ta rzuca się przy wszystkich. Niestety obiecał jej, że utrzyma jej przypadłość w tajemnicy, więc nie dość, że nie mógł sobie sprawić drobnej przyjemności, to na dodatek będzie musiał wymyślić jakąś bajeczkę dla całej reszty zebranych tu idiotów.
-Pan karze, sługa musi- rzucił sam do siebie, po czym spokojnym ruchem ruszył w kierunku lwicy.
-Odsuń się młoda- rzucił do Ven- ty również- dodał spoglądając na Tiba, po czym nachylił się na Daturą. Przez chwile udawał, że z uwagą śledzi ruchy jej klatki piersiowej, następnie delikatnie położył łapę na jej szyję, pokiwał głową, po czym zwrócił się do reszty.
-Podejrzewam, że mamy do czynienia z tak zwanym stresem pourazowym. Zgaduję, że widok zmasakrowanych Pierworodnych do najprzyjemniejszych nie należał i to właśnie tamte obrazy prześladują teraz Daturę. Widziałem już kilka takich przypadków po jednej z wojen domowych która przetoczyła się przez Lwią Ziemię w trakcie waszej nieobecności- powiedział spoglądając z wyrzutem na Tiba.
-W każdym razie Datura potrzebuje teraz odpoczynku a za jakiś czas powinna dojść do siebie.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Wciąż była roztrzęsiona, ale zaczynało docierać do niej co się dzieje wokół. Usłyszał głos Ven, więc otworzyła oczy i spojrzała na nią.
- To nic, nie martw się. - rzekła uspokajająco, by młoda nie wszczęła alarmu. Za późno. Już pojawił się Tib. Czuła się upokorzona, leżąc tak bezradnie na ziemi i trzęsąc jak w gorączce. Zaczęła oddychać głęboko i wreszcie zebrała siły by wstać. Bała się, że gdy się poruszy znów dopadnie ją ten przeraźliwy ból, lecz tak się nie stało. Ruszyła najpierw jedną łapą, potem kolejnymi aż usiadła ze zwieszonym łbem. Nie chciała na nich patrzeć teraz kiedy była taka słaba. Miała ochotę wściec się na kogoś za ich litość i pokazać że jej nie potrzebuje, ale brakowało jej jeszcze na to sił. Nie myślała teraz w ogóle o ważnych wieściach jakie miała przekazać kanclerzowi a jedynie o tym by zejść wszystkim z oczu.
- Nabo, możesz mnie stąd odprowadzić? - spytała cicho. Przyjęcie pomocy od Nabo było jak gorzka porażka, pokazanie że jednak nie radzi sobie sama ze wszystkim jak by chciała żeby o niej sądzono. Nie siliła się nawet na to, by wyjaśnić obecnym swój pogarszający się stan. Już niedługo będzie po wszystkim, wystarczy kilka ziół, by problem na zawsze się skończył.
- To nic, nie martw się. - rzekła uspokajająco, by młoda nie wszczęła alarmu. Za późno. Już pojawił się Tib. Czuła się upokorzona, leżąc tak bezradnie na ziemi i trzęsąc jak w gorączce. Zaczęła oddychać głęboko i wreszcie zebrała siły by wstać. Bała się, że gdy się poruszy znów dopadnie ją ten przeraźliwy ból, lecz tak się nie stało. Ruszyła najpierw jedną łapą, potem kolejnymi aż usiadła ze zwieszonym łbem. Nie chciała na nich patrzeć teraz kiedy była taka słaba. Miała ochotę wściec się na kogoś za ich litość i pokazać że jej nie potrzebuje, ale brakowało jej jeszcze na to sił. Nie myślała teraz w ogóle o ważnych wieściach jakie miała przekazać kanclerzowi a jedynie o tym by zejść wszystkim z oczu.
- Nabo, możesz mnie stąd odprowadzić? - spytała cicho. Przyjęcie pomocy od Nabo było jak gorzka porażka, pokazanie że jednak nie radzi sobie sama ze wszystkim jak by chciała żeby o niej sądzono. Nie siliła się nawet na to, by wyjaśnić obecnym swój pogarszający się stan. Już niedługo będzie po wszystkim, wystarczy kilka ziół, by problem na zawsze się skończył.
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
Zrobił się jakiś harmider za jego plecami. Spokojnie i powoli odwrócił łeb, a potem cielsko przyglądając się na wijącą na ziemi Daturę. Trochę go to zdziwiło i miał nawet już podejść i pomóc, ale został wezwany jakiś grubas chyba tytułujący się znachorem. To jego przeprowadzone "badanie" wywołało ogólną wesołość w środku jego głowy, a wyjaśnienie przyczyny było jeszcze lepsze. Niemniej niech taka wersja pozostanie, w końcu to nie on jest tu medykiem. Wzruszył tylko lekko barkami i wrócił pod lwią skałę zostawiając zajęcie sie Daturą innym, bardziej wykwalifikowanym i doświadczonym w tym kierunku lwom.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ven nie wiedziała co się dzieje. Odsunęła się, więc i patrzyła co się dzieje. Po dziwnych rzeczy robionych przez Nabo, Datura wstała. Wtedy gdy poprosiła Nabo o odprowadzenie Ven od razu była przygotowana ruszyć za nimi. Chciała być przy Daturze, bo ją lubiła. Było to dziwne. Usiadła lekko spanikowana. Spojrzała w stronę Nabo który widocznie był lekarzem. Ale czy to przypadkiem Datura nie była lekarzem? Jest więcej lekarzy? W sumie możliwe, bo jest też dwóch kanclerzy. Czy Datura umrze? Może nie. Raczej nie. Nie może. Ven spojrzała na Tiba który widocznie bardzo się przejął. Zawsze zadziwiały ją u Datury fioletowe oczy które nie miały lwy. Może to jakaś choroba?
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Fakt, Nabo niespecjalnie przepadał za Daturą, ale na widok tego obrazu nędzy i rozpaczy nawet jemu zrobiło się przykro. Oczywiście lew uznał to jedynie za chwilową słabość jednak z każdym podobnym wydarzeniem coraz trudniej było mu wierzyć w wizję siebie jako pozbawionego wszelkich zbędnych odruchów geniusza.
-Jasne- odparł krótko po czym skierował się ku Lwiej Skale. Jednak nim odszedł w jego łbie zaświtała pewna myśl. Datura zdążyła już wspomnieć o wieściach jakie przynieliś i zapewne niedługo Tib wyśle do nich jakiegoś trepa a szamanowi bardzo zależało, żeby w trakcie rytuału nikt im nie przeszkadzał.
-Co do tych ważnych wieści- rzucił w kierunku pozostałych lwów- po drodze spotkaliśmy potężnego brązowego samca Mugambę, Wspominał coś o jakimś Lemanie, sir Teliasie i tym…no Gha’alu. Byli jeszcze jacyś obłąkani bracia, ale ze słów tamtego wynikało, że ci są obecnie równie żywi co Mufasa po upadku na dno kanionu- powiedział uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
-W każdym razie mogą ci wszyscy być zamieszani w ten cały wielki spisek, czy jak tam to nazywacie- dodał już nieco lekceważącym tonem.
-No dobra na nas już czas- rzucił, po czym ruszył w kierunku swojej jaskini.
z/t
-Jasne- odparł krótko po czym skierował się ku Lwiej Skale. Jednak nim odszedł w jego łbie zaświtała pewna myśl. Datura zdążyła już wspomnieć o wieściach jakie przynieliś i zapewne niedługo Tib wyśle do nich jakiegoś trepa a szamanowi bardzo zależało, żeby w trakcie rytuału nikt im nie przeszkadzał.
-Co do tych ważnych wieści- rzucił w kierunku pozostałych lwów- po drodze spotkaliśmy potężnego brązowego samca Mugambę, Wspominał coś o jakimś Lemanie, sir Teliasie i tym…no Gha’alu. Byli jeszcze jacyś obłąkani bracia, ale ze słów tamtego wynikało, że ci są obecnie równie żywi co Mufasa po upadku na dno kanionu- powiedział uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
-W każdym razie mogą ci wszyscy być zamieszani w ten cały wielki spisek, czy jak tam to nazywacie- dodał już nieco lekceważącym tonem.
-No dobra na nas już czas- rzucił, po czym ruszył w kierunku swojej jaskini.
z/t
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości