Kamienna Polana

[Ushindi]

Słysząc polecenie Tiba, nie zamierzał się wychylać. Pozostał więc odrobinkę na uboczu, jakby kurczowo trzymając się śladu, który wyłapał. Im bardziej się na nim skupiał, tym bardziej odnosił wrażenie, iż należał on do większej liczby osobników - co raczej nie było dziwne, zważywszy, że kiedyś mieszkało tutaj całe stado. Co mogło się jednak z nim stać? Czy ten zapach może stanowić rozwiązanie tej zagadki?

percepcja:

Ushindi wyrzuca 3d100:
56, 22, 1

2 sukcesy

Nadal nie był przekonany, czy ten trop jest istotny czy nie. Silver Hunter chwilowo chyba się zamyślił, więc przewodnik na obecny czas nie był najbardziej przydatny. Pośród zapachów, słabych i ledwo wyczuwalnych, spróbował oddzielić jeden, należący do samicy. W końcu, o ile pamiętał, to na znalezieniu Berghi zależało im najbardziej. Spojrzał na Tiba.
- Jakaś lwica przechodziła tędy wieki temu. Znasz zapach poszukiwanej? - nadal jakoś imię dawnej Królowej Królestwa Końca Burzy nie przechodziło mu przez gardło. - Jeśli to on, kieruje w tamtą stronę - wskazał w kierunku gęstego lasu namorzynowego, znajdującego się na południu.
Jeśli Kanclerz zdecyduje się podjąć trop, niechaj strzeli za Ushiego zt.
Kolejny temat Berghi: viewtopic.php?p=23353#p23353

[Piegus]

Szedłem za stadem, nie odzywałem się zbytnio. Rozmyślałem o wielu rzeczach. o stadzie o tym co było na skale, o Haribu i innych sprawach. Unikałem przyszłych władców, raczej szedłem gdzieś tam z tyłu pochodu i no. nie chciałem sie ani wychylać ani jakoś angażować. coś trochę mnie tak przybiło.

[Tib]

-W takim razie witaj na pokładzie- rzucił wesoło, do Rudego. Właśnie dołączyła do nich nowa osoba a Królestwo Końca Burzy prawdopodobnie przestało istnieć. Czyżby los właśnie próbował im wynagrodzić utratę Lwiej Skały? Jeżeli tak dalej miałby to wyglądać, to Tib nie miałby nic przeciwko. Nastepnie spojrzenie Kanclerza powędrowało ku księciu.
-Masz na myśli Berghi? Jeżeli to tak, to wydaje mi się, że mogę znać- rzekł, po czym nachylił się nad miejsce gdzie miał znajdować się trop. Na pewno był już dość stary a przez to na tyle słaby, że Tib nie był w stanie stwierdzić, czy aby na pewno należał on do uzurpatorki.
-Wypadałoby to sprawdzić- powiedział i już miał ruszać, gdy kątem oka dostrzegł, że dołączył do nich Piegus.
-Ruszajcie, zaraz was dogonimy- rzekł do pozostałych, po czym spokojnym krokiem zbliżył się do syna.
-Co ty taki markotny- rzucił wesoło, jednocześnie posyłając Piegusowi przyjacielski uśmiech.
-Chciałbyś o czymś porozmawiać synu?- zapytał już w nieco mniej radosny sposób, jednocześnie próbując pochwycić jego spojrzenie.

[Rudy]

Skinąłem w podzięce głową i ruszyłem naprzód, abyście mieli stworzoną intymność w rozmowie. Nic mi to imię nadal nie mówiło, kimże jest Berghi? Może ktoś w wolnej chwili przedstawi mi nieco drobną historyjkę, od czego się zaczęło. Póki co szedłem u boku innych i czekałem, aż wskażą kolejną drogę, ponieważ te tereny były mi obce, a i nie potrafiłem złapać konkretnego tropu. Nigdy przecież nie miałem okazji spotkać poszukiwanej, poszukiwanego. Cały czas idę z Wami.

[Ushindi]

Dostrzegł jakąś kolejną sylwetkę - szybko okazało się, że należała do Piegusa. Posłał w kierunku protegowanego Tiba. Wrażenie, iż srebrzystemu coś dolega jednak nie pozwoliło Ushiemu na jakieś bardziej wyraziste reagowanie. Dlatego postanowił wypełnić polecenie Kanclerza, ruszając szlakiem wydzielonym przez stary, niemalże całkiem zatarty przez inne oraz przez czas, zapach. Rozumiał, że Kanclerz potrzebował chwili. W końcu był nie tylko generałem, lecz także (a może przede wszystkim) ojcem i opiekunem.

zt.
-> viewtopic.php?p=23353#p23353

[Rudy]

z/t

[Piegus]

Spojrzał na ojca i zaraz potem odwrócił wzrok.
-Nie no to nic takiego- Powiedział trochę stłamszonym głosem- Teraz inne rzeczy są ważniejsze- nie chciał aby jego wewnętrzne problemy i rozkminy były czymś, co będzie zawracać głowę jego ojca. W końcu ten miał ważne rzeczy nie. No. Stado trzeba przenieść gdzieś tam no. W bezpieczne miejsce. Wziął głębszy wdech.
-Lepiej chodźmy- Dodał do ojca wymuszać nieszczery uśmiech.

[Silver Hunter]

Mnie tu już nie ma jak coś xD

z/t

[Tib]

Słysząc jak jego syn próbuje zmienić temat, Tib westchnął cicho, po czym delikatnie pokręcił łbem.
-Ty jesteś dla mnie najważniejszy- odparł, jednocześnie kładąc łapę na jego barku.
-Wszystko co robię, robię między innymi dla ciebie- dodał. Kanclerza martwiło, że jego syn użera się z jakimś problemem a on nawet nie wie jak mu pomóc.
-W takim razie ruszajmy-rzekł, po czym ruszył za resztą Lwioziemców.

z/t 2x Tib + Piegus